Tegoroczna edycja organizowanych przez Australię i Stany Zjednoczone ćwiczeń „Talisman Sabre” jest wyjątkowa pod wieloma względami. Nie tylko ma najbardziej ambitny scenariusz w dotychczasowej historii tych manewrów, ale też debiutują w nich udział niemieckie jednostki wojskowe, a oddziały obrony wybrzeża i przeciwlotnicze japońskich Sił Samoobrony po raz pierwszy przeprowadziły strzelania ostrą amunicją poza Japonią.
Ćwiczenia „Talisman Sabre” zorganizowano pierwszy raz w roku 2005, wzięło w nich udział 16 tysięcy żołnierzy. Były to wówczas dwustronne manewry amerykańsko-australijskie przeprowadzone w Australii. Są organizowane co dwa lata i z czasem rozrosły się do tak, że są teraz jednymi z największych ćwiczeń wojskowych w rejonie Indo-Pacyfiku. W roku 2015 jako pierwsi dodatkowi uczestnicy dołączyły Nowa Zelandia i Japonia, cztery lata później udział w ćwiczeniach wzięło 34 tysiące wojskowych z osiemnastu państw.
Tegoroczna edycja zgromadziła ponad 30 tysięcy żołnierzy z trzynastu krajów. Oprócz Australii i USA są to Nowa Zelandia, Francja, Wielka Brytania, Kanada, Niemcy, Japonia, Korea Południowa, Indonezja, Fidżi, Tonga i Papua Nowa Gwinea. Obserwatorów przysłały Singapur, Filipiny i Tajlandia.
Manewry rozpoczęły się 22 lipca i potrwają do 4 sierpnia. Przygotowano bogaty scenariusz obejmujący przygotowania operacyjne, działania logistyczne, desant morski, desant powietrzny, operacje lądowe i morskie oraz walki powietrzne prowadzone na poligonach w Queensland (poniżej), Nowej Południowej Walii, Australii Zachodniej, Terytorium Północnym i – po raz pierwszy – wokół Wyspy Norfolk, położonej między Australią, Nową Zelandią i Nową Kaledonią.
Scenariusz ćwiczeń jest niezwykle ambitny i inspirowany wojną rosyjsko-ukraińską. Część lądowa „Talisman Sabre” jest rozgrywana na obszarze odpowiadającym powierzchnią frontowi zachodniemu pierwszej wojny światowej.
Dużo uwagi poświecono wykorzystaniu na szeroką skalę bezzałogowców, działaniom w cyberprzestrzeni, maskowaniu i ukrywaniu sprzętu i jednostek, a także użyciu przeszkód inżynieryjnych, z zaporami przeciwczołgowymi włącznie. Siły agresora („czerwoni”) mają zdecydowaną przewagę nad obrońcami („niebiescy”) pod względem liczebności i ilości rozmieszczonego sprzętu.
Ćwiczenia mają symulować konfrontację amerykańsko-australijskiej koalicji z równorzędnym przeciwnikiem dysponującym dużymi zdolnościami we wszystkich domenach od kosmosu i cyberprzestrzeni po ląd, wodę i przestrzeń powietrzną.
Pod ten scenariusz można oczywiście podciągnąć Rosję, ale z uwagi na duże znaczenie komponentu morskiego łatwo domyślić się, że hipotetycznym przeciwnikiem są Chiny, wskazane jako główne zagrożenie dla bezpieczeństwa Australii w ostatnim Strategicznym Przeglądzie Obronnym..
Chiny są głównym powodem, dla którego Australia pospołu z Japonią naciskają na europejskich partnerów, aby mocniej zaangażowali się w regionie Indo-Pacyfiku. Wielkiej Brytanii i Francji nie trzeba tego powtarzać, trochę gorzej wygląda sytuacja z Niemcami. Można odnieść wrażenie, że kanclerz Olaf Scholz najchętniej nie podejmowałby żadnej decyzji w tej sprawie, ale koła zostały już wprawione w ruch, a spora część niemieckiego establishmentu politycznego, gospodarczego i wojskowego prezentuje już co najmniej chłodny stosunek wobec Pekinu.
W roku 2021 Australię i Japonię odwiedziła fregata Bayern. Na przeszyły rok Marine zapowiedziała wysłanie dwóch fregat na Indo-Pacyfik. W ubiegłym roku w organizowanych w Australii ćwiczeniach „Rapid Pacific 2022” po raz pierwszy udział wzięły niemieckie samoloty, i to wcale nie w symbolicznej liczbie. Luftwaffe wysłała sześć Eurofighterów, cztery transportowe A400M i trzy latające cysterny A330MRTT. Zespół lotników i towarzyszących im techników z obsługi naziemnej liczył łącznie 250 osób.
Wraz z „Talisman Sabre 2023” przyszła kolej na wojska lądowe (Heer). Do Australii pojechało ponad 200 żołnierzy Fallschirmjägerregiment 31 (31. pułk strzelców spadochronowych) i Luftlandepionierkompanie 270 (270. powietrznodesantowa kompania saperów). Niemieccy spadochroniarze uczestniczą w ćwiczeniach prowadzonych w rejonie Townsville w stanie Queensland. Dodatkowo w manewrach uczestniczy grupa żołnierzy Seebataillonu (poniżej), będącego odpowiednikiem piechoty morskiej. Współdziałają oni z US Marine Corps.
Obecność Lądowych Sił Samoobrony (Rikujō Jieitai) na australijskich poligonach nie jest niczym nowym. Podobnie strzelanie ostrą amunicją. Do tej pory dotyczyło to jednak artylerii lufowej. W roku 2019 japońskie haubice ciągnione FH-70 na poligonie Shoalwater Bay w stanie Queensland strzelały na odległość 25 kilometrów. Pozornie śmieszna sprawa ma bardzo błahe uzasadnienie. W Japonii nie ma poligonów umożliwiających artylerii ćwiczenie ostrzału na dużych dystansach.
„Talisman Sabre 2023” wprowadził jednak zupełnie nową jakość. Najpierw przeprowadzono strzelania z użyciem lądowych wyrzutni pocisków przeciwokrętowych typu 12 (poniżej)…
…a następnie systemu przeciwlotniczego średniego zasięgu typu 3 Chu-SAM (poniżej). Przeciwlotnicy strzelali na poligonie Shoalwater Bay w Queensland, zaś obrona wybrzeża – na Beecroft Weapons Range w pobliżu Sydney. Ogółem w ćwiczeniach bierze udział ponad półtora tysiąca członków personelu Jieitai, w tym zespół lotniskowca lekkiego Izumo złożony z trzech jednostek.
Na marginesie „Talisman Sabre 2023” Japonia zademonstrowała zacieśnianie współpracy z Francją i Niemcami. Skoro bowiem ktoś z Europy przybywa do Australii, to do Japonii jest już całkiem blisko. 24 lipca wizytę w Nipponie rozpoczął inspektor niemieckich wojsk lądowych, Generalleutnant Alfons Mais, który tuż po rosyjskiej agresji na Ukrainę zasłynął stwierdzeniem, że Bundeswehra jest „mniej więcej goła” (mehr oder weniger blank).
Generał Mais odbył szereg spotkań z dowództwem Lądowych Sił Samoobrony i odwiedził kilka jednostek, w tym ośrodek szkoleniowy u stóp góry Fuji i 1. Brygadę Powietrznodesantową. To pierwsza wizyta tak wysokiego szczebla ze strony niemieckich sił zbrojnych i dowód na zacieśnianie współpracy, o co Japonia od lat zabiega.
Paryża Tokio do zacieśniania współpracy namawiać nie musi, chociaż z drugiej strony Francja jest przeciwna angażowaniu się NATO na Indo-Pacyfiku. Na szczycie Sojuszu Paryż zablokował, prawdopodobnie jedynie czasowo, utworzenie biura łącznikowego Paktu Północnoatlantyckiego w japońskiej stolicy. Francusko-japońska współpraca wojskowa ruszyła w roku 2015, a jej szczytowym momentem do tej pory były ćwiczenia ARC21 w roku 2021.
Wówczas po raz pierwszy francuskie jednostki ćwiczyły na terenie Japonii. Były to fregata Surcouf typu La Fayette i uniwersalny okręt desantowy Tonnerre (L9014) typu Mistral, wraz z zaokrętowanymi na nim elementami 6. Lekkiej Brygady Pancernej, złożonej z pododdziałów Legii Cudzoziemskiej i piechoty morskiej.
Kolejny krok został poczyniono 27 lipca tego roku. W bazie lotniczej Nyutabaru w prefekturze Miyazaki wylądowała para myśliwców Rafale. Uczestniczą one w ćwiczeniach razem z F-15 i F-2 Powietrzno-Kosmicznych Sił Samoobrony (Kōkū Uchū Jieitai). To pierwsze francusko-japońskie ćwiczenia powietrzne.