XXXI MSPO stał się dla PZL-Świdnik okazją do zaprezentowania proponowanego Wojsku Polskiemu zintegrowanego systemu szkolenia śmigłowcowego. Jego podstawą ma być śmigłowiec AW109 TrekkerM. O proponowanym systemie i innych programach śmigłowcowych rozmawia­liśmy z prezesem PZL-Świdnik, Jackiem Libuchą.

Maciej Hypś: Panie prezesie, proszę powiedzieć, jaka jest oferta Leonardo dla Wojska Polskiego w zakresie szkolenia śmigłowcowego?

Jacek Libucha: W systemie, do którego zachęcamy siły zbrojne, oferujemy trzy rzeczy. Po pierwsze: oferujemy pakiet symulatorów i urządzeń treningowych. W dzisiejszych czasach to istotny filar systemu szkoleniowego, gdzie liczy się  efektywność i koszt szkolenia dużej liczby pilotów. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że mówimy o około 200 nowych śmigłowcach, które są planowane dla Sił Zbrojnych RP, każdy śmigłowiec wymaga dwóch pilotów i na każdy śmigłowiec potrzeba minimum – statystycznie mówiąc – półtorej załogi, to mówimy o 600 pilotach. Aby tak dużą ich liczbę wyszkolić, a następnie utrzymać, potrzebne są urządzenia treningowe.



Ponadto przy szkoleniu zaawansowanym urządzenia treningowe pozwalają na odgrywanie złożonych scenariuszy, w które wkomponowane jest duże ryzyko misji i mogą być groźne, jeśli się je odgrywa na prawdziwym śmigłowcu. Zarejestrowane na symulatorze dane ułatwiają analizę i debriefing, aby doskonalić zdolności pilota i załogi.

Pakiet urządzeń szkoleniowych jest oparty na urządzeniach ruchomych, czyli partial movement devices, które wykorzys­tują gogle wirtualnej rzeczy­wis­tości. Pozwala to na zakup większej liczby tych urządzeń, niż gdyby się kupowało tylko duży full flight symulator. Dodatkowo, ponieważ urządzenia i ich oprogra­mo­wanie są przez nas wspólnie projek­towane, rozwijane i produkowane – zawsze pozostają zgodne z oprogra­mo­waniem stosowanym w rzeczy­wistych śmigłowcach. Ponadto na kilku urządzeniach połączonych w sieć można odgrywać ten sam scenariusz, w którym szkolący będą się „widzieć” i realizować zadania wspólnie. Plus oczywiście można w to wpiąć rzeczywisty śmigłowiec czy inny statek powietrzny. Proponowany przez nas pakiet symulatorów jest naprawdę bogaty i pozwala szkolić się w różnych scenariuszach.

Tablica przyrządów AW109.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Drugim filarem systemu szkoleniowego jest śmigłowiec, który cechuje wysoki wskaźnik koszt/efekt, więc jego utrzy­manie nie jest dużym obciążeniem i, co ważne, w przeci­wieństwie do starszych platform śmigłowcowych używanych w Polsce do szkolenia zaawansowanego ma nowoczesną awionikę, w pełni cyfrowy glass cockpit oraz wiele cech wspólnych między innymi z AW149 i AW101. Propo­nowany przez nas śmigłowiec AW109 TrekkerM pozwala uzyskać uprawnienia na śmigłowce dwusilnikowe i łatwo przesiąść się z niego na nowoczesne platformy, jakie pozyskuje w tej chwili nasze wojsko. Podobny, ale jedno­silnikowy [AW119 Koala – przyp. red.], w liczbie kilkudziesięciu sztuk jest wykorzys­tywany przez US Navy do szkolenia podstawowego.



Obecnie wojsko posiada śmigłowiec szko­lenia podstawowego SW-4, który nie jest cyfrowy, ale będzie jeszcze trochę służył, a w pierwszej kolejności trzeba wymienić śmigłowce dwusilnikowe, czyli Mi-2. Niektóre z nich mają ponad pięć­dziesiąt lat. Wykorzys­tywane są w 4. Skrzydle Lotnictwa Szkolnego i w 56. Bazie Lotniczej. Nie jest to platforma, która może przygotować pilotów do latania nowoczesnymi śmigłowcami. Dlatego w pierwszej kolejności propo­nujemy śmig­ło­wiec dwusil­nikowy szkolenia zaawan­sowanego.

Trzeci filar naszej propozycji być może nie jest oczywisty, ale w mojej opinii jest bardzo ważny. To pakiet zabez­pieczenia logis­tycznego w formule PBL (Perfor­mance-Based Logistics). Chcemy zachęcić wojsko, żeby swoją bazę szkoleniową w pełni oparło na naszych zdolnościach, innymi słowy: proponu­jemy odciążenie szefa szkolenia 4. Skrzydła od planowania i utrzymania niezbędnego zapasu części zamiennych, planowania przeglądów i wykonywania bieżących napraw. Za zapewnienie usta­lonego poziomu dostęp­ności śmigłowców odpo­wie­dzialny byłby PZL-Świdnik, a wojsko płaciłoby coś na wzór abonamentu. System ten byłby nowy dla 4. Skrzydła, ale sprawdzony przez wielu klientów na świecie i uznany za optymalny dla zapewnienia z góry założonej sprawności operacyjnej floty.

Jaka jest różnica w kosztach przy zastosowaniu PBL w porównaniu z modelem tradycyjnym?

Gdyby wziąć pod uwagę całkowite koszty utrzymania, różnica będzie na korzyść formuły PBL, ponieważ jako firma mamy pod opieką dużo większą flotę śmigłowców i będziemy w stanie zarządzać tym lepiej, korzystniej niż ktoś, kto ma małą flotę. Oczywiście, jeśli policzy się koszt z danego roku w porównaniu z kosztem zakupu części w 4. Skrzydle z danego roku, ale nie weźmie się pod uwagę, że trzeba utrzymywać specja­listów, bazę, zapasy bezpie­czeństwa dla poszczególnych asor­ty­mentów – wtedy może wyjść, że klasyczne podejście jest tańsze. Natomiast jeśli porówna się „jabłka do jabłek” przez cały cykl życia śmigłowca, to okaże się, że przy małej flocie – a flota rzędu kilku­nastu maszyn jest mała – wsparcie w formule PBL od producenta jest po prostu lepsze.



To tak jak w firmie: taniej jest mieć samochody w wynajmie długo­termi­no­wym lub leasingu z pakietem obsługi w autoryzowanym serwisie niż samemu zatrudniać kilku mechaników, mieć swój warsztat i swój magazyn na materiały eksploatacyjne. Wiem, że może być jakaś bariera psychologiczna, żeby oddać kontrolę nad logistyką floty. O ile jestem w stanie zrozumieć, że jednostki bojowe, takie jak 25. Brygada Kawalerii Powietrznej czy 1. Brygada Lotnictwa Wojsk Lądowych, mogą mieć pewne opory, żeby oddać to firmie zewnętrznej, o tyle w przypadku ośrodka szkole­nio­wego wydaje mi się to oczy­wistym rozwią­zaniem.

Przy czym my oferujemy nie tylko pełny pakiet PBL, ale możemy też oferować PBL dotyczący na przykład wyłącznie części. Czyli: wojsko będzie robić obsługi, a my zajmiemy się zarządzaniem zapasami części zamien­nych, bo mamy znacznie większy ich zapas dla floty przez nas zarządzanej  niż wojsko kiedykolwiek mogłoby mieć. A jeśli taka będzie wola, oferujemy również tradycyjne podejście na podstawie umów serwisowych na pewne usługi, część z nich zabez­pieczy wojsko, także dostawy części zamien­nych. Wszystko będzie reali­zowane na podstawie umów. Natomiast zachęcamy wojsko do PBL.

AW109 TrekkerM, w tle widoczny AW149.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Patrząc od strony przemysłowej: które elementy tego systemu szkolenia mogą być wyprodukowane w Polsce?

Wyprodukować można bardzo dużo. Cały płatowiec AW109 jest już produkowany w Świdniku, podobnie jak wiele dużych części mechanicznych. Tu nasz, krajowy udział jest bardzo wysoki. Jeśli chodzi o urządzenia szkoleniowe, jako PZL-Świdnik zabez­pieczamy ich serwis i zaplecze logistyczne, ale możemy też je wytwarzać. W innym programie oferowaliśmy już możliwość wykonania urządzeń szkole­niowych u nas. Oprogramowanie już istnieje, więc nie trzeba go opracowywać. Pierwszy i drugi filar możemy zabez­pieczyć w bardzo znacznym stopniu, a trzeci filar – pełne wsparcie logistyczne w oparciu o PBL – może być w całości realizowany przez Świdnik.



AW109 jest opisywany jako śmigłowiec szkolno-bojowy. Czy w zamyśle jest zastąpienie nim również pozostałych wersji Mi-2?

Nie chodzi konkretnie o zastąpienie pozostałych wersji Mi-2. U wielu osób, z którymi rozmawialiśmy, jest takie podejście, że wojsko chce, aby żaden ze śmigłowców, które posiada, nie był na przykład tylko śmigłowcem szkolnym albo tylko transportowym. I w tym duchu oferujemy AW109 w wersji bogatszej, konfigurowalnej nie tylko do szkolenia podstawowego i zaawansowanego, ale też do szkolenia zadaniowego, w tym z wykorzys­taniem uzbrojenia i możliwością skonfigurowania śmigłowca do zadań rozpoz­naw­czych, patro­lowych czy dyspo­zy­cyj­nych tak, żeby w razie wojny nie okazało się, że flota kilkunastu maszyn z Dęblina może być wykorzys­tana tylko do szkolenia. Idea jest taka, żeby była możliwość wykorzys­tania tego śmigłowca do szkolenia z desantowania, z wyko­rzys­taniem lin, z użycia uzbrojenia pokładowego i podwieszanego, i żeby można to było wykorzys­tać w razie konfliktu zbrojnego.

Jakie uzbrojenie może być zinteg­ro­wane z AW109?

Chcielibyśmy zaoferować przede wszyst­kim różnego rodzaju uzbrojenie pokładowe, a na podwieszeniach – uzbro­jenie rakie­towe, które jest już na innych plat­formach, z wyłączeniem przeciw­pan­cernych pocisków kiero­wa­nych. To wydaje nam się przesadą na śmigłowcach tej klasy.

Leonardo AW149.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Jak wygląda realizacja dostaw AW101 dla Marynarki Wojennej i AW149 dla Wojsk Lądowych?

Jesteśmy teraz w bardzo gorącym okresie, bo zeszły się procesy testów i odbiorów pierwszych śmigłowców obu typów, a więc AW101 dla Marynarki Wojennej i AW149 dla 25. BKPow. Jeszcze w tym miesiącu rozpocznie się proces testów i odbiorów AW149, a kończy się proces testów zakładowych AW101 i wkrótce ruszy proces testów wojskowych. Mam nadzieję, że w październiku będziemy się widzieć na ceremoniach odbiorów w poszczególnych jednostkach.



AW101 ma się znaleźć także na wyposażeniu 25.BKPow. Można się spotkać z wieloma głosami kryty­ku­jącymi ten wybór. Jak by się Pan odniósł do tych zarzutów?

Chętnie zmierzę się z krytyką, ale najlepiej ekspertów. Jestem oficerem, który przesłużył trochę w Kawalerii Powietrz­nej, więc wiem, do czego się śmigłowce wykorzystuje. Teraz jestem prezesem firmy, która śmigłowce produ­kuje, więc znam je od strony industrialnej. Jesteśmy w trakcie procesu negocjacyjnego, więc nie chcę mówić o szczegółach, natomiast AW101 ma pewne cechy, które predestynują go do wykorzys­tania jako śmigłowiec desan­towo-sztur­mowy w takiej jednostce jak 25. BKPow.

Śmigłowce 25. BKPow. muszą być zdolne do samodzielnego wsparcia ogniowego desantu.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Brygada jest unikalnym związkiem taktycznym w Wojsku Polskim, który jest w odwodzie strate­gicznym. Musi mieć pewne zdolności autonomiczne. To znaczy, że kiedy dostaje zadanie, nie może polegać na wydzielaniu środków powietrznych z innych jednostek, z 1. Brygady czy jednostek Sił Powietrznych. Te zadania, które ma w swojej doktrynie, musi wykonywać posiadanymi przez siebie środkami. Dlatego te środki lotnicze muszą mieć pewne cechy wielozadaniowości. Nie bez przyczyny AW149 przenosi więcej uzbrojenia niż śmigłowce aktualnie znajdujące się w uzbrojeniu 25. BKPow. Doktryna brygady wymaga pewnej wielozadaniowości. Nie może być tak, że Brygada będzie musiała czekać na wsparcie innych platform, musi mieć określone zdolności rażenia tymi śmigłowcami, które sama posiada.

Podobnie śmigłowce cięższej klasy, te, które służą obecnie w Leźnicy, muszą mieć pewne zdolności i śmigłowca transportowego, i śmigłowca desantowo-szturmowego, i śmigłowca wsparcia. Śmigłowce stricte transportowe, które mogą być większe czy przewozić więcej ładunku niż AW101, tych zdolności nie mają. Z kolei śmigłowce mniejsze, stricte desantowo-szturmowe, też nie mają zdolności, które ma AW101. Jest on jakby miksem zdolności śmigłowca średniego i ciężkiego.

Śmigłowiec dla Kawalerii Powietrznej musi być maszyną zdolną dolecieć blisko przeciwnika albo działać nie tylko w strefie wsparcia śmigłowcowego, ale też blisko strefy styczności z przeciwnikiem, albo być w stanie wykonać działania rajdowe w konfliktach asymetrycznych. AW101 poprzez swoje cechy, takie jak zasięg, który bije na głowę inne platformy, niewielka sygnatura akus­tyczna i zdolności samoobrony jest predestynowany do realizowania zadań transportowych bliżej przeciwnika. To są powody, dla których uważam, że jest to bardzo dobra mieszanka zdolności.



Oczywiście, jeśli wybierzemy sobie jakiś śmigłowiec wyspecjalizowany, to w danym, konkretnym zadaniu będzie on lepszy. Śmigłowiec szturmowy będzie lepszy we wsparciu ogniowym, ale czy jest śmigłowiec szturmowy mogący przewieźć półtorej drużyny i dodatkowo przenoszący uzbrojenie tak jak AW149? Nie ma takiego śmigłowca szturmowego. Analogicznie dla AW101. Trzeba skupiać różne zdolności, jeśli utrzymujemy doktrynalną zasadę – a uważam, że jest ona kluczowa – że 25. BKPow. na wezwanie naczelnego dowódcy musi być w stanie wykonać samodzielnie, autonomicznie, pewne zadania lub być samodzielnie wydzielona do kontyn­gentu. Jeżeli utrzymujemy ten pomysł na 25. Brygadę – jako odwód, który potrafi sam zaplanować i zrealizować pewne operacje – to musimy mieć śmigłowce, które są nieco bardziej elastyczne w realizacji zadań niż śmigłowce specjalistyczne.

Byłem z 25. BKPow. w Iraku i wiem, że ta doktryna zgrywania i szkolenia razem komponentu lądowego z komponentem lotniczym w ramach jednego związku taktycznego jest kluczowa. Były takie przypadki, kiedy koordynacja wsparcia komponentu lądowego z komponentem lotniczym nie działała tam, gdzie śmigłowce nasze czy sojusznicze współ­dzia­łały z typowymi jednostkami lądowymi. My mieliśmy tę przewagę, że nawet gdy wysyłało się do zadania drużynę szturmową, była ona w stanie wezwać śmigłowiec, była w stanie go wykorzystać, była w stanie przygotować lądowisko, rozumiała, jaki jest potrzebny profil dojścia, żeby śmigłowiec mógł wylądować między drzewami i tak dalej. Normalne oddziały tego nie potrafiły. To, że się razem szkoliliśmy i razem działaliśmy, było naszą przewagą. Nie musieliśmy nikogo prosić o wsparcie lotnicze.

Śmigłowce AW101 już niedługo trafią do Marynarki Wojennej RP, a być może również do kawalerii powietrznej.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Jednostka, która nie ma organicznych środków lotniczych, musi najpierw zgłosić zapotrze­bowanie. Ja na przykład na potrzeby pewnej operacji zapotrze­bo­wywałem F/A-18. To szło drogą służbową do pewnej tabeli i planista odpowie­dzialny za planowanie F/A-18 na dany dzień patrzył, czy jest w stanie wydzielić parę myśliwców na terenie, na którym będę działał. I albo ją dostawałem, albo jej nie dostawałem. Ale nawet jak ją dostawałem, czas wymagany na zaplanowanie tej misji myśliwców wynosił minimum dobę, a częściej kilka dób.



Natomiast nasze śmigłowce zapotrze­bo­wy­wałem na telefon. Dzwoniłem do przełożonego i mówiłem, że za półtorej godziny robimy określone zadanie – i czy mogę wziąć takie i takie środki. Wspólnie ustala­liśmy, czy możemy. Szedłem do dowódcy komponentu lotniczego, ustala­liśmy, co robimy, za półtorej godziny spotykaliśmy się przy stole planis­tycz­nym, a za cztery godziny spoty­kaliśmy się przy śmigłow­cach i lecie­liśmy wykonać zadanie. To jest ta różnica.

W 2021 roku zaprezen­towano koncepcję śmigłowca AW139W. Co się dzieje z tym programem?

Pokłosiem tej prezentacji jest AW149. Bardzo długo rozmawialiśmy z wojskiem i zachęcaliśmy do AW139, również dlatego, że jego płatowiec powstaje w Świdniku. Natomiast wojsko chciało śmigłowiec większy, stąd AW149. AW139 wciąż jest produkowany w dużej mierze w Świdniku, wciąż jest to nasz bestseller, natomiast do tych ról, które będzie wypełniał AW149, nie będziemy już oferować AW139. Nie ma sensu mnożyć platform. Ale są jeszcze zadania, czy to w Wojsku Polskim, czy to w innych służbach, na przykład ratowniczych, gdzie AW139 świetnie by się sprawdził i wciąż wiążemy z nim nadzieje.

Dziękuję za rozmowę.

Maciej Hypś, Konflikty.pl