Ogłoszona 16 grudnia nowa japońska strategia bezpieczeństwa narodowego i towarzyszące jej dokumenty oznaczają prawdziwą rewolucję w japońskim postrzeganiu bezpieczeństwa i obrony. Zmiany dotyczą nie tylko podejścia do kwestii siły militarnej, ale także stosowanej terminologii. Jest to efekt procesów zachodzących od lat, jednak liczba zmian wprowadzonych za jednym razem pozwala mówić o rewolucji.
To druga japońska strategia bezpieczeństwa narodowego. Pierwszą ogłoszono w grudniu 2013 roku. Strategii towarzyszą dwa dokumenty publikowane regularnie od dekad, ale tym razem pod nowymi nazwami. „Wytyczne Programu Obrony Narodowej” stały się „Strategią Obrony Narodowej”, zaś „Plan Rozwoju Sił Obrony” – „Programem Rozbudowy Obrony”. Trzy dokumenty oznaczają odejście od obowiązującej od czasów wczesnej zimnej wojny koncepcji podstawowych sił obrony, w której myśl Siły Samoobrony (Jieitai) miały mieć potencjał wystarczający jedynie do obrony kraju w podstawowym zakresie. Strategia bezpieczeństwa narodowego wprowadza pozyskanie i rozbudowę potencjału ofensywnego, a także skokowy wzrost wydatków.
Tym dwóm zagadnieniom media poświęcały najwięcej uwagi, nie są to wszakże jedyne zmiany. Po raz pierwszy w japońskim dokumencie rządowym Chiny nazwano „największym wyzwaniem strategicznym”. Tokio idzie tutaj za najnowszą strategią bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych ogłoszoną w październiku tego roku. Według informacji japońskich mediów politycy rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej chcieli otwarcie nazwać Chiny zagrożeniem. Na przeszkodzie stanął zdecydowany opór koalicyjnej buddyjskiej partii Komeito. Jak łatwo się domyślić, strategia wywołała krytykę Pekinu i aplauz Waszyngtonu.
Otwarcie powiedziano natomiast o zagrożeniu stwarzanym przez Koreę Północną, które określono jako „poważniejsze i bardziej bezpośrednie niż wcześniej”. Jako trzecie wyzwanie wskazano Rosję. Bezpośrednio odwołano się przy tym do agresji na Ukrainę i zacieśniania współpracy z Chinami. Działania Kremla w rejonie Azji i Pacyfiku określono jako powodujące „poważne obawy dotyczące bezpieczeństwa”, a w Europie – jako zagrożenie.
Zdolność kontrataku
Pozyskanie przez Jieitai uzbrojenia ofensywnego sprowadza się do hasła „zdolności kontrataku”. To efekt toczącej się od lat dyskusji, czy w ramach samoobrony można zaatakować stwarzające zagrożenie bazy przeciwnika. Problemem była nie tylko pacyfistyczna konstytucja, ale przede wszystkim bardzo ogólnikowe wywody zwolenników koncepcji. Nie byli oni w stanie wyjaśnić, w jakich warunkach można by przeprowadzić atak, ani jakie procedury powinny towarzyszyć takiej bardzo poważnej decyzji. Z czasem kontrowersyjny atak zastąpiono „zdolnością kontrataku”, dokumenty podkreślają jednak nadal, że kontrataki będą prowadzone wyłącznie przeciwko celom wojskowym.
Strategia bezpieczeństwa i towarzyszące jej dokumenty potwierdziły to, co do mediów przeciekało od dawna. Japonia chce pozyskać pociski manewrujące, w tym Tomahawki, i zbadać możliwość wyposażenia w taką broń okrętów podwodnych.
Według informacji dziennika Yomiuri Shimbun ministerstwo obrony planuje na przestrzeni najbliższych dziesięciu lat wdrożyć do służby co najmniej dziesięć typów pocisków dalekiego zasięgu, tak aby stworzyć kompleksowy system umożliwiający przeprowadzenie kontrataku z użyciem platform lądowych, morskich i powietrznych. Tomahawki mają być wykorzystywane razem z rodzimym pociskiem manewrującym opracowywanym na bazie pocisku przeciwokrętowego typu 12. W pierwszym etapie prac Japończycy chcą uzyskać zasięg rzędu 900 kilometrów, docelowo – 1500 kilometrów. Wśród wymagań jest również ograniczenie wykrywalności.
Do tego dochodzą jeszcze co najmniej dwa typy pocisków hipersonicznych. Od przeszło dwóch lat wiadomo o pracach nad dwustopniowym HGVP (Hyper Velocity Gliding Projectile), przeznaczonym do zwalczania celów lądowych i nawodnych, oraz hipersonicznym pociskiem manewrującym HCM (Hypersonic Cruise Missile). Ich uzupełnieniem ma być ponaddźwiękowa bomba szybująca; o rozpoczęciu prac nad nią japońskie ministerstwo obrony poinformowało już w roku 2018.
Potencjalnym celem tego całego przyszłego arsenału są oczywiście chińskie instalacje wojskowe i okręty. Pociski manewrujące i bomby szybujące mają też wzmocnić potencjał Sił Samoobrony w razie potrzeby odbijania odizolowanych wysp. Pod tym terminem kryją się sporny z Chinami archipelag Senkaku. Tokio nie ukrywa, że pozyskanie ofensywnych systemów uzbrojenia traktowane jest w pierwszym rzędzie jako budowa potencjału odstraszania, mającego ostudzić zapał Pekinu, Pjongjangu czy Moskwy do podejmowania zbyt ryzykownych akcji. Tym samym pociski manewrujące stają się w przekazie dla opinii publicznej środkiem defensywnym.
Co istotne, i jednocześnie wpisujące się w koncepcję odstraszania, „zdolność kontrataku” ma być realizowane w ścisłej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Chodzi tu o wymianę danych wywiadowczych pozwalających na określenie współrzędnych celu, a także wspólne planowanie ewentualnych ataków. To element szerszego procesu, jakim jest wspólne przygotowywanie się na wypadek konfliktu o Tajwan. Inny element to planowane powołanie amerykańsko-japońskiej jednostki wyspecjalizowanej w analizowaniu danych wywiadowczych i z rozpoznania.
Wzrost budżetu
Wzrost japońskich wydatków na obronę był pewny, jednak jego skala przekroczyła medialne spekulacje. Przedstawiony przez japońskie ministerstwo obrony pod koniec sierpnia projekt budżetu na rok podatkowy 2023 przewidywał wydatki w wysokości 5,596 biliona jenów (186,2 miliarda złotych według obecnego kursu). Nie była to jednak ostateczna kwota, resort musiał oszacować koszty niektórych projektów. Zdaniem mediów oznaczało to, że finalnie wydatki na obronę mogą osiągnąć 6 bilionów jenów, a tym samym przekroczyć 1% PKB. Przedstawiony kilka dni przed strategią bezpieczeństwa narodowego projekt wydatków na obronę mówi już o 6,5 biliona jenów. Próg 2% PKB ma zostać osiągnięty do roku budżetowego 2027. W ciągu najbliższych pięciu lat Tokio chce przeznaczyć na obronę 43 biliony jenów (1,43 biliona złotych).
Jak widać, Japonia podchodzi dużo rzetelniej do sprawy wzrostu wydatków na wojsko niż Niemcy. Podobnie jednak jak w Berlinie, także w Tokio trwa intensywna dyskusja, skąd wziąć na to pieniądze. Podobnie jak w Niemczech sprawa jest stawiana jasno: nie ma mowy o jakichkolwiek specjalnych funduszach poza kontrolą parlamentu.
Premier Fumio Kishida chce sfinansować zwiększone wydatki na obronę przez podniesienie podatku dochodowego od przedsiębiorstw i akcyzy na tytoń oraz zmiany w ustawie o specjalnym podatku na odbudowę wprowadzonym po katastrofalnym trzęsieniu ziemi i tsunami w roku 2011. Szef rządu spotkał się jednak ze zdecydowanym oporem własnego gabinetu.
Co zaskakujące, najgłośniejszym krytykiem okazała się jastrzębia minister bezpieczeństwa gospodarczego Sanae Takaichi. Podobnie jak inni nie sprzeciwia się ona wzrostowi wydatków na obronę ani zwiększeniu danin publicznych. Kishida chce jednak wprowadzić zmiany jak najszybciej, a jego przeciwnicy uważają, że zaszkodzi to gospodarce, która cały czas zmaga się z problemami spowodowanymi pandemią i rosyjską agresją na Ukrainę. Takaichi wskazuje również na potrzebę oswojenia opinii publicznej z podniesieniem danin publicznych. Z kolei Yoichi Miyazawa, odpowiadający w LDP za politykę podatkową, uważa, że należy rozdzielić finansowanie wydatków na obronę od szerszej dyskusji na temat reformy systemu podatkowego.
Opór wewnątrz własnej partii zmusił Kishidę do zwolnienia tempa i kompromisu. Wzrost podatków nie podlega zmianie, natomiast jego wprowadzenie przesunięto na rok budżetowy 2024 lub nawet później. Ten czas ma posłużyć przede wszystkim przekonaniu opinii publicznej. Sondaż przeprowadzany przez agencję Kyodo wykazał, że o ile połowa badanych popiera zmiany w polityce bezpieczeństwa, o tyle blisko 65% sprzeciwia się podniesieniu podatków, a 53,6% jest przeciw wzrostowi wydatków na obronę. Nie chodzi tutaj li tylko o przywiązanie do pacyfistycznych zapisów ustawy zasadniczej; aż 87% respondentów wskazało, że premier nie wytłumaczył należycie swoich planów podatkowych.
Powietrzne Siły Samoobrony w kosmosie
W cieniu pocisków manewrujących i budżetu zaszła inna bardzo istotna zmiana: Powietrzne Siły Samoobrony (Kōkū Jieitai) staną się Powietrzno-Kosmicznymi Siłami Samoobrony (Kōkū Uchū Jieitai). Jednocześnie powołana w roku 2020 grupa operacji kosmicznych (Uchū sakusen-gun) została podniesiona do rangi dowództwa operacji kosmicznych (Uchū sakusen-shidan). Jest to element zwiększania potencjału Sił Samoobrony do działania w cyberprzestrzeni, kosmosie i spektrum elektromagnetycznym. Dowództwo kosmiczne ma początkowo koncentrować się na działaniach rozpoznawczych, a także prozaicznych, aczkolwiek istotnych zadaniach jak obserwacja satelitów, swoich i obcych, oraz monitorowanie kosmicznych śmieci.
Spektrum elektromagnetyczne to jedno z ważniejszych zagadnień dla Kōkū Uchū Jieitai. W ostatnich tygodniach pojawiły się informacje o planach dalszego rozwoju samolotu walki elektronicznej RC-2, zbudowanego na bazie samolotu transportowego Kawasaki C-2. RC-2 jest wyspecjalizowany w działaniach zwiadu elektronicznego (ELINT), zaś Siły Samoobrony wykazały potrzebę wprowadzenia do służby maszyny przeznaczonej do działań ofensywnych. Pod uwagę ma być opracowanie samolotu WRE na bazie morskiego samolotu patrolowego P-1. Rozwiązanie to już kilka lat temu proponowało Kawasaki.
Japan is finalising an EW configuration of the Kawasaki C-2 and also revising existing P-1 to include additional SIGINT and EW capability.https://t.co/u4VOZl93If
— Alex Luck (@AlexLuck9) December 12, 2022
Zmiany organizacyjne dotyczą nie tylko lotnictwa. Jednostki nawodne Morskich Sił Samoobrony (Kaijō Jieitai) były do tej pory skupione w czterech półautonomicznych flotyllach. Teraz wszystkie mają zostać podporządkowane dowództwu sił nawodnych. Kolejna zmiana to planowane powołanie Centralnej Jednostki Walki Informacyjnej. Pod tym nieco zwodniczym określeniem kryje się nie tylko wojna informacyjna i operacje psychologiczne, ale przede wszystkim działania w cyberprzestrzeni oraz opracowywanie danych wywiadowczych i rozpoznawczych. Jednostka będzie nie osobnym dowództwem, ale raczej podmiotem odpowiadającym za integrację i koordynację analogicznych formacji działających w ramach poszczególnych rodzajów wojsk i straży wybrzeża.
Strategia zatwierdziła również utworzenie dowództwa operacyjnego odpowiadającego za koordynację nie tylko działań rodzajów wojsk, ale też operacji prowadzonych przez Siły Samoobrony wspólnie z Amerykanami. Według informacji serwisu Sankei przetasowania organizacyjne i reorganizacja struktury mają doprowadzić do przejścia około 2 tysięcy ludzi z Lądowych do Powietrzno-Kosmicznych i Morskich Sił Samoobrony.
Rozwój obrony powietrznej i przeciwrakietowej
Kolejny krok w kierunku większej integracji nie tylko poszczególnych części Jieitai, ale także autonomicznych regionów to przekształcenie obrony przeciwrakietowej w zintegrowaną obronę powietrzną i przeciwrakietową. Ze względu na północnokoreański program rakietowy i chińskie ćwiczenia przewidujące ataki na japońskie bazy dużo uwagi w strategii bezpieczeństwa narodowego i pozostałych dokumentach poświęcono rozwojowi tarczy przeciwrakietowej.
Do roku 2026 pociski systemu przeciwlotniczego średniego zasięgu typu 03 mają zostać przystosowane do zwalczania pocisków balistycznych. I nie jest to koniec ambitnych planów. Do roku 2032 istniejące systemy przeciwlotnicze mają zostać przystosowane do zwalczania pocisków hipersonicznych. Warto wspomnieć, że w myśl japońskich koncepcji w obronie przeciwrakietowej systemy rakietowe mają być uzupełnione przez działa elektromagnetyczne.
Bardzo rozbudowane mają zostać jednostki przeciwrakietowe w położonych najbliżej Chin południowo-zachodnich regionach kraju. Do końca marca 2032 roku liczba jednostek stacjonujących w prefekturach Kagoshima i Okinawa ma wzrosnąć z obecnych czterech do jedenastu. Spośród tych siedmiu jednostek aż sześć ma zostać rozmieszczonych na wyspach Riukiu, ciągnących się miedzy Kiusiu a Tajwanem.
Pod uwagę brana jest także rozbudowa jednostek lądowych stacjonujących w rejonie. Za obronę Okinawy, reszty wysp Riukiu i archipelagu Senkaku odpowiada 15. Brygada Lądowych Sił Samoobrony. Jej trzon stanowi 51. pułk piechoty. Według agencji Kyodo początkowo zakładano podporządkowanie brygadzie drugiego pułku piechoty, teraz jednak mówi się o rozwinięciu jej do poziomu dywizji. Lokalne dowództwo, niezależnie od tego, czy będzie szczebla brygadowego czy dywizyjnego, ma też przejąć część zadań administracyjnych od dowództwa Armii Zachodniej. Chodzi tutaj o zapewnienie lepszej współpracy i koordynacji Jieitai z władzami lokalnymi. Priorytetowe traktowana jest ewakuacja mieszkańców wysp położonych najbliżej Tajwanu na wypadek wojny.
Kolejne rządowe plany zakładają opracowanie do roku 2024 ustawodawstwa ułatwiającego Siłom Samoobrony korzystanie z cywilnych lotnisk i portów. W myśl obowiązującego prawa Jieitai nie może korzystać z obiektów cywilnych w czasie pokoju, a w trakcie wojny potrzebuje zgody władz lokalnych. Jak łatwo się domyślić, dla niektórych samorządów wpuszczenie wojska do obiektów cywilnych może stanowić naruszenie konstytucji.
Tokio zamierza rozwiać wszelkie wątpliwości. Zgoda władz lokalnych ma być wymagana jedynie w trakcie pokoju, w przypadku wojny Siły Samoobrony mają mieć swobodny dostęp do wszelkich lotnisk i portów. Dalsze działania ustawodawcze mają objąć również kwestię udostępnienia japońskiej infrastruktury cywilnej amerykańskim sojusznikom.
Przeczytaj też: Pangolin – nieoczekiwany, lecz potrzebny następca pancerza ERAWA