Amerykańska marynarka wojenna opublikowała w tym tygodniu raport Navy Aviation Vision 2030–2035, opisujący planowane kierunki rozwoju lotnictwa pokładowego w kontekście zmian geopolitycznych, rywalizacji wielkich mocarstw i postępu technicznego. Wśród szeregu ciekawych zapowiedzi (i tradycyjnego naręcza ogólników) najciekawsze są informacje o planach dotyczących samolotu bojowego szóstej generacji – F/A-XX – zwłaszcza jeśli rozpatrzyć je w kontekście hipotetycznego konfliktu zbrojnego z Chinami.
Wyraźnie widać, że era owijania w bawełnę dobiegła końca. Pierwszy rozdział raportu (całość można przeczytać tutaj) zaczyna się słowami: „Charakter działań zbrojnych na morzu szybko się zmienia, a mimo starań podjętych w minionych latach Chiny i Rosja nadal pracują nad ograniczeniem przewagi bojowej US Navy”. Konflikty asymetryczne nie wypadły jednak całkowicie poza orbitę zainteresowań Pentagonu. Kilka zdań dalej czytamy, że „przeciwnicy, zarówno prawie równorzędni, jak i zagrożenia regionalne, wykazali zdolność rozwijania i stosowania coraz liczniejszych zaawansowanych zdolności w tempie niewidzianym od szczytowego okresu zimnej wojny”.
Jako największe zagrożenia wskazano między innymi zwiększenie liczebności chińskiej floty lotniskowcowej, większy potencjał lotnictwa Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, zaawansowane łańcuchy likwidacji (kill chains, co jest fikuśnym określeniem na proces od rozpoznania celu do użycia efektora) rozciągające się na większą odległość oraz ataki na polu wojny informacyjnej. Podkreślono również, że rozwój tych zagrożeń może podkopać potencjał US Navy w zakresie projekcji siły i panowania na morzu.
Raport wymienia szereg dróg, którymi można zrównoważyć wzrost potęgi Państwa Środka. Na liście pojawia się parowanie systemów załogowych z bezzałogowymi (manned/unmanned teaming), takimi jak latająca cysterna MQ-25A Stingray czy drony rozpoznawcze MQ-4C Triton i MQ-8C Fire Scout, a także redukcję sygnatury elektromagnetycznej i termicznej, broń hipersoniczną i energetyczną, zastosowanie uczenia maszynowego i sztucznej inteligencji do przyspieszenia procesu decyzyjnego, sieciocentryczność czy zdolności w zakresie manewrowej walki elektromagnetycznej.
Co ciekawe, w osobnym punkcie wyszczególniono lotniskowce typu Gerald R. Ford. Podkreślono, że Fordy zaprojektowano, aby mogły współpracować z tymi i innymi rozwiązaniami technicznymi w dalekiej perspektywie czasowej, a lotniskowcową grupę uderzeniową określono jako „system uzbrojenia, który będzie definiował zdolność projekcji siły marynarki wojennej w przyszłych dziesięcioleciach”.
I tu właśnie przechodzimy do wizji pokładowego skrzydła lotniczego przyszłości. Według raportu „inwestycje w zwiększanie zdolności F/A-18E/F, EA-18G, F-35C, E-2Di MH-60R/S utrzymają skuteczność bojową skrzydła pokładowego do roku 2030 i zredukują ryzyko związane z przyszłymi platformami”. I właśnie w tym okresie należy oczekiwać pierwszych posunięć w kierunku skrzydła pokładowego nowej generacji. Jeszcze do połowy lat 30. fundamentem komponentu lotniczego będą F/A-18E/F Block III, z kolei F-35C będą główną platformą uderzeniową, przenoszącą pociski JSOW-C1 i AARGM ER oraz bomby SDB II, a dzięki zdolnościom stealth i czujnikom pasywnym poprawią skuteczność i przeżywalność Super Hornetów.
Ale na scenę zacznie już wkraczać F/A-XX. Raport opisuje go tak: „F/A-XX to komponent myśliwsko-uderzeniowy w ramach rodziny systemów Next Generation Air Dominance. Ma on zastąpić F/A-18E/F Super Hornety w latach 30. Jego konkretne zdolności i rozwiązania techniczne są obecnie rozwijane, ale analizy wskazują, że musi on mieć większy zasięg i prędkość (w domyśle: niż Super Hornety), stosować technikę czujników pasywnych i aktywnych oraz mieć zdolność użycia planowego na przyszłość uzbrojenia dalekiego zasięgu. Wraz z wycofywaniem Super Hornetów ze służby kombinacja F-35C i F/A-XX da marynarce zdolność i potencjał w dziedzinie taktycznych samolotów myśliwskich w ramach pokładowego skrzydła lotniczego. Kryjące się w F/A-XX zaawansowane zdolności projekcji siły z lotniskowców w środowisku zaawansowanych zagrożeń”.
W innej części raportu czytamy, że rodzina systemów NGAD będzie obejmować platformy bezzałogowe, dla których F/A-XX będzie – na wzór terminologii futbolowej – quarterbackiem, zawodnikiem rozgrywającym. Samoloty załogowe i bezzałogowe oraz attritable assets, czyli środki, które nadają się do wielokrotnego wykorzystania, ale są na tyle tanie, że w razie potrzeby mogą być spisane na straty już za pierwszym razem.
Dla porządku wspomnijmy jeszcze o śmigłowcach. MQ-8B zbliżają się do końca służby (w 2024 roku budżetowym) i będą całkowicie zastąpione przez MQ-8C. Z kolei MH-60R/S będą jeszcze modernizowane, ale uruchomiony w styczniu tego roku program Future Vertical Lift (Maritime Strike) oznacza, że ich dni także są policzone. Rodzina systemów, która powstanie w ramach FVL-MS, ma zapewniać zdolności w dziedzinie rozpoznania, obrony przeciwrakietowej, działań ofensywnych przeciw celom powierzchniowym i ZOP, łączności i przekazywania danych, logistyki floty oraz ratownictwa.
Ciekawostką jest ilustracja przedstawiająca zarówno schemat działania F/A-XX, jak i hipotetyczny wygląd myśliwca. Rzecz jasna, nie należy wysnuwać z tego pojedynczego rysunku daleko idących wniosków. Może to być po prostu jedna z kilkunastu (o ile nie kilkuset) wizji artystycznych myśliwca przyszłości krążących w dowództwie lotnictwa US Navy. Jeśli jednak mamy do czynienia z ilustracją odzwierciedlającą w jakimś stopniu aktualne plany, trzeba przyznać, że jest to nader nietypowa konstrukcja.
Przede wszystkim zwraca uwagę płat w układzie lambda, zwanym też pseudodeltą, przywodzący na myśl samoloty bezzałogowe McDonnell Douglas X-36, Boeing X-45 i Boeing Advanced Teaming System. Ten ostatni jest też podobny do F/A-XX ze względu na usterzenie motylkowe, ale różnicę stanowi obecność w myśliwcu dwu par stateczników poziomych – przed i za płatem. Klasyczna mądrość mówi, że „kaczka” i stealth wzajemnie się wykluczają, ale nie istnieje żaden powód, dla którego samolot o obniżonej wykrywalności nie może mieć usterzenia przed płatem. Ba, X-36, stworzony do badań między innymi sposobów redukcji skutecznej powierzchni odbicia, był zbudowany właśnie w układzie kaczki.
Serwis The War Zone zwraca uwagę na jeszcze jedną istotną kwestię. Praktycznie wszystkie publikowane do tej pory wizje artystyczne F/A-XX przedstawiały maszynę w układzie bezogonowym. I w tym wypadku trudno orzec cokolwiek konkretnego, ale warto mieć ten fakt na uwadze, kiedy zaczną się pojawiać kolejne ilustracje – czy zobaczymy wówczas powrót do płatowca bezogonowego?
Nie można też zapominać o aspekcie taktycznym. F/A-XX będzie funkcjonować na polu walki organizowanym (w założeniu) według zupełnie innej filozofii – doktryny działań rozproszonych, rozwijanej równolegle przez US Navy i US Marine Corps. Doktryna rozproszonych operacji morskich (Distributed Maritime Operations) zakłada działania niedużych, elastycznych zespołów floty, wspieranych przez lotnictwo i koncentrujących się w celu wykonania zadania. Ze swojej strony USMC chce uzupełnić duże okręty desantowe mniejszymi jednostkami (Light Amphibious Warship), zapewniającymi także wsparcie logistyczne niedużym oddziałom marines operującym na Pacyfiku. Raport stwierdza, że lotniskowce typu Ford „stanowią kamień węgielny skutecznych, zwinnych, odpornych i elastycznych rozproszonych sił morskich, których wymaga Narodowa Strategia Obronna”.
Co się tyczy parametrów taktyczno-technicznych, trudno się dziwić, że wysoki zasięg i prędkość stanowią priorytet. W kontekście tworzonych przez Chiny baniek antydostępowych i rozwoju chińskiej floty podwodnej, nie wspominając już o szerokim wachlarzu broni przeciwokrętowej, naturalne jest pragnienie, aby odsunąć lotniskowce od chińskich wybrzeży i od wysepek, na których desantować się będą marines. W to założenie wpisuje się też użycie bezzałogowych latających cystern, które w sytuacji kryzysowej będzie można posłać wprost w strefę rażenia obrony przeciwlotniczej i spisać je na straty, nie ryzykując życia kolejnych lotników poza tym, którzy zasiadają w samolotach bojowych. Przyszłość pokaże, czy MQ-25 będzie traktowany jako pełnoprawny attritable asset.
– Według dzisiejszych założeń przyszłe skrzydło lotnictwa pokładowego ma mieć stosunek samolotów załogowych do bezzałogowych 60 do 40, ale z biegiem czasu proporcje zmienią się na 40 do 60 na korzyść bezzałogowców – mówił wiosną tego roku kontradmirał Gregory Harris, dyrektor działu lotniczego przy szefie operacji morskich US Navy. – Wiele będzie zależało od powodzenia we wdrażaniu latających cystern MQ-25 oraz naszej zdolności do sprawnego i bezpiecznego zarządzania ruchem dużej liczby bezzałogowców w przestrzeni wokół lotniskowca i na pokładzie lotniczym.
Warto też podkreślić, że raport nie wspomina o planach uczynienia z F/A-XX samolotu opcjonalnie załogowego. Być może plany te wyrzucono do kosza ze względu na, paradoksalnie, szybkie postępy w dziedzinie rozwoju systemów autonomicznych i bezzałogowych statków powietrznych. Opracowanie jednego i tylko jednego wariantu płatowca może uprościć proces projektowania i produkcji, a także zmniejszyć koszty. Tymczasem wsparcie maszyny załogowej można powierzyć klasycznym lojalnym skrzydłowym oraz rojom dronów (w tym amunicji krążącej) o mniejszych rozmiarach i możliwościach, ale mających po swojej stronie liczebność i mniejsze rozmiary.
Tu uwaga niejako na marginesie: teoretyczna koncepcja lojalnych skrzydłowych jest na tyle zaawansowana, że chyba możemy już mówić o „klasycznych” lojalnych skrzydłowych, takich jak BATS czy LANCA, oraz o „nieklasycznych” (zaawansowanych?), czyli właśnie bezzałogowych ekwiwalentach maszyn załogowych. Czy taki podział ma sens – pozwolę sobie pozostawić Czytelnikom do dyskusji.
Na tej samej ilustracji F/A-XX widać zresztą drony, które sylwetką przypominają coś pomiędzy MQ-25, BATS-em i XQ-58A. Widać tam dwie maszyny przeznaczone do zwalczania celów powietrznych (A/A), jedną do walki radioelektronicznej (EW) i jeden samolot dowodzenia i kontroli, czyli zapewne latającą stację przekaźnikową odpowiedzialną za skuteczną i bezpieczną łączność między poszczególnymi samolotami załogowymi a lotniskowcem i AWACS-ami. Od strzałek na rysunku jest daleka droga do realizacji w praktyce, ale zamiar Amerykanów jest jasny.
– Myślę, że walka powietrzna jest jedną z najtrudniejszych, jeśli nie najtrudniejszą rzeczą do zastosowania w samolotach autonomicznych – opisuje kontradmirał Harris. – Ze wszystkich rzeczy, których uczymy pilotów myśliwców, przede wszystkim musimy zbadać, jak maszyna bezzałogowa analizuje odebrane sygnały i jak na nie reaguje. To zajmie trochę czasu. Natomiast nie sądzę, żeby posiadanie bezzałogowej platformy do przenoszenia rakiet było krokiem za daleko. Mógłbym mieć bezzałogowego skrzydłowego. Mógłbym wskazać platformie bezzałogowej cel i samemu nacisnąć spust lub z góry upoważnić ją do strzału, jeśli dojdę do wniosku, że sytuacja na to pozwala. To nie wykracza poza moją wyobraźnię.
Wprowadzenie takich systemów do służby wiąże się jednak z szeregiem problemów. Jak pisaliśmy w tym artykule, algorytmy oparte są na matematyce i logice, a programiści nie są zdolni przewidzieć wszystkich możliwych sytuacji i scenariuszy zdarzeń. Ludzie nie zawsze działają logicznie, lecz kierują się instynktem, intuicją i zdrowym rozsądkiem, zaś sytuacje ekstremalne sprzyjają podejmowaniu bardzo niekonwencjonalnych działań.
Pozostają jeszcze kwestie finansowe. Pentagon może najzwyczajniej w świecie nie mieć pieniędzy na sprawne rozwijanie trzech równoległych programów: niszczycieli typu DDG(X), które mają zająć miejsce krążowników typu Ticonderoga, wielozadaniowych okrętów podwodnych o napędzie jądrowym SSN(X) i samolotu bojowego szóstej generacji. Według dotychczasowych planów ostatnie Super Hornety zamówiono by w 2021 roku budżetowym, a począwszy od roku następnego pieniądze miały być wydawane na NGAD. Jeśli priorytet otrzyma któryś program okrętowy, US Navy prawdopodobnie będzie musiała zamówić kolejne partie nowych F/A-18E/F. W przeciwnym razie obecnym Super Hornetom wyczerpią się resursy i w połowie przyszłej dekady flocie zacznie brakować myśliwców pokładowych.
Przeczytaj też: 2030: Amerykanom udaje się obronić Tajwan