Już przyzwyczailiśmy się, że kolejne budżety japońskiego ministerstwa obrony są rekordowe. Nie inaczej jest w tym roku, resort zaproponował w projekcie wydatków na rok budżetowy 2024 skokowy wzrost. Tą drogą Tokio konsekwentnie realizuje zapowiedziany w ubiegłorocznej strategii bezpieczeństwa narodowego cel, jakim jest osiągnięcie do roku 2027 poziomu 2% PKB przeznaczanych na obronę.

W ubiegłym roku ministerstwo obrony przedstawiło projekt budżetu, który przewidywał wydatki w wysokości 5,596 biliona jenów (160 miliardów złotych według aktualnego kursu). Nie była to jednak ostateczna kwota, resort musiał oszacować koszty niektórych projektów. Zdaniem mediów oznaczało to, że finalnie wydatki na obronę mogą osiągnąć 6 bilionów jenów, a tym samym przekroczyć 1% PKB. Przedstawiony kilka dni przed strategią bezpieczeństwa narodowego projekt wydatków na obronę mówi już o 6,5 biliona jenów, a w końcu doszło do 6,8 biliona jenów.

W tegorocznym projekcie wzrost wydatków jest równie wyraźny. Resort zażądał 7,7 biliona jenów (220 miliardów złotych). Nie jest to oczywiście ostateczna kwota, ale Siły Samoobrony (Jieitai) z całą pewnością mogą spać spokojnie.



Nadal jednak nierozwiązana pozostaje kwestia, skąd wziąć na to wszystko pieniądze. Podobnie jak w Niemczech sprawa jest stawiana jasno: nie ma mowy o jakichkolwiek specjalnych funduszach poza kontrolą parlamentu. W japońskim obozie rządzącym panuje konsensus, że trzeba podnieść podatki, nie ma już jednak zgody, które i kiedy. Czasu na ustalenia jest coraz mniej, bowiem podwyżka danin publicznych ma wejść w życie w roku budżetowym 2024.

Ciekawie wygląda stosunek opinii publicznej do całej sprawy, chociaż nie jest on taki dziwny. Jak wykazały liczne sondaże, większość Japończyków popiera wzrost wydatków na obronę; agresja Rosji na Ukrainę, napięte relacje z Chinami i sąsiedztwo Korei Północnej to przekonywające argumenty. Jak łatwo się domyślić, wzrost podatków nie budzi już entuzjazmu.

Na morzu

Największym beneficjentem rosnącego budżetu mają w przyszłym roku być Morskie Siły Samoobrony (Kaijō Jieitai). Przy okazji prezentacji projektu wydatków resort obrony ujawnił więcej szczegółów na temat planowanych wielkich niszczycieli. Do tej pory w mediach pojawiały się informacje o krążownikach ciężkich, żeby nie powiedzieć: liniowych. Jednostki miały mieć wyporność standardową rzędu 20 tysięcy ton, długość 210 metrów i szerokość 40 metrów. Ostatecznie jednak powstaną okręty o rozsądniejszych rozmiarach: 12 tysięcy ton wyporności standardowej, 170 metrów długości i 21 metrów szerokości.

Utrzymano natomiast napięty harmonogram prac. Budowa pierwszego okrętu ma ruszyć w przyszłym roku podatkowym, a okręt powinien podnieść banderę już w roku 2027. Bliźniacza jednostka ma dołączyć rok później. Rodzi to oczywiste pytania, czy japońskie stocznie poradzą sobie z tak szybką budową tak dużych i skomplikowanych jednostek. Na oba okręty w przyszłorocznym budżecie przewidziano 379,7 miliarda jenów (10,8 miliarda złotych).



Resort potwierdził wcześniejsze informacje o planowanych 128 pionowych wyrzutniach dla pocisków przeciwlotniczych i przeciwrakietowych SM-3 Block IIA i SM-6. Taki dobór uzbrojenia wiąże się z planowaną rolą okrętów – mają one w końcu zastąpić system Aegis Ashore, którego budowę anulowano w roku 2020. Ale ministerstwo obrony i Kaijō Jieitai chcą uniknąć budowy wąsko wyspecjalizowanych jednostek, co może skończyć się jak budowa superpancerników typu Yamato: wydanych zostanie mnóstwo pieniędzy na okręty, które w momencie wejścia do służby będą reprezentować już przestarzałe koncepcje.

Dlatego też od roku budżetowego 2032 zacznie się dozbrajanie niszczycieli o udoskonalone wersje pocisków przeciwokrętowych typu 12, pociski manewrujące Tomahawk i broń laserową. Ta ostatnia ma odpowiadać za zwalczanie systemów bezzałogowych.

Wielkie niszczyciele nie będą jedynym nowym typem okrętów przewidzianych dla Morskich Sił Samoobrony. Ku ogólnemu zaskoczeniu ministerstwo obrony ogłosiło rezygnację z budowy łącznie dwudziestu dwóch fregat typu Mogami, powstanie tylko dwanaście jednostek pierwszej transzy, z których dziesięć już zamówiono. Zamiast tego już od przyszłego roku podatkowego będą kontraktowane okręty udoskonalonego typu Mogami.

Japończycy poszli podobną drogą co Chińczycy – opracowano udany typ fregat, jednak uznano, że potrzeba okrętów większych i silniej uzbrojonych. Tym sposobem w Chinach na bazie typu 054A powstał typ 054B, którego prototypową jednostkę zwodowano pod koniec sierpnia. Niewykluczone, że kroki podjęte przez Pekin okazały się dla Tokio co najmniej inspiracją.



Udoskonalony typ Mogami, który tak samo jak wersja bazowa zostanie opracowany przez Mitsubishi, będzie większy. Wyporność standardowa ma wzrosnąć z 3,9 tysiąca ton do 4,5 tysiąca albo nawet 4,9 tysiąca ton. Kadłub ma zostać wydłużony o mniej więcej 10 metrów. Resort dość ogólnikowo wypowiada się na temat przyszłych fregat. Wzmocnione mają zostać zdolności zwalczania okrętów podwodnych, na uzbrojenie mają trafić nowe pociski przeciwlotnicze średniego zasięgu, a także nowe pociski przeciwokrętowe dalekiego zasięgu, zapewne z możliwością atakowania celów lądowych.

Hamana, trzeci okręt typu Towada, z amerykańskim niszczycielem USS McCampbell (DDG 85).
(US Navy / Mass Communication Specialist Seaman Declan Barnes)

Kolejne 42,3 miliarda jenów (1,2 miliarda złotych) ma pójść na dalszą modernizację niszczycieli śmigłowcowych typu Izumo w kierunku lotniskowców lekkich. Proces ten ma zakończyć się w roku budżetowym 2027. Wiadomo już, że okręty otrzymają system wspomagania lądowania myśliwców F-35B Joint Precision Approach and Landing System (JPALS) Raytheona. Mają również ruszyć prace nad nowym typem okrętów zaopatrzeniowych, następców jednostek typu Towada eksploatowanych od przełomu lat 80. i 90. Prototypowy okręt o wyporność 14,5 tysiąca ton ma wejść do służby w roku 2028.

Propozycja budżetowa sporo uwagi poświęca systemom bezzałogowym. W marcu tego roku na targach DSEI korporacja IHI przedstawiła propozycję bezzałogowego pojazdu podwodnego do wykrywania min. Jest to część szerszego systemu, w którego skład wchodzi także półzanurzalny bezzałogowy pojazd nawodny, pośredniczący w łączności między UUV a okrętem-matką. Pomysł półzanurzalnych bezzałogowców najwyraźniej musiał się spodobać, bowiem na liście życzeń ministerstwa obrony znalazł się rozwój morskiego drona określanego jako „wielozadaniowy USV wsparcia bojowego”. Informacje są bardzo ogólnikowe – system ma wspierać okręty załogowe, ale opublikowana grafika sugeruje zainteresowanie układem półzanurzalnym.



Japońscy planiści od lat poświęcają dużo uwagi perspektywie ewentualnego konfliktu z Chinami o wyspy Senkaku lub o Tajwan. Stąd rosnące zainteresowanie modernizacją środków desantowych. W projekcie budżetu znalazło się 595,1 miliarda jenów na kupno trzech barek desantowych i nowych śmigłowców transportowych. W tym ostatnim przypadku nie wiadomo, czy chodzi o kupno na przykład Chinooków, modernizację już posiadanych maszyn tego typu, czy pozyskanie kolejnych pionowzlotów MV-22 Osprey. W planach jest też opracowanie bezzałogowej amfibii do transportu zaopatrzenia. Wiadomo natomiast, ze do marca 2025 roku w Kure ma powstać flotylla transportowa, będąca wspólnym przedsięwzięciem Morskich, Lądowych i Powietrznych Sił Samoobrony.

W powietrzu

Skoro wspomnieliśmy Powietrzno-Kosmiczne Siły Samoobrony (Kōkū Uchū Jieitai) – formacja nie będzie tak hojnie finansowana jak Kaijō Jieitai, ale i tam pojawiło się kilka interesujących wątków. Przede wszystkim kontynuowane będą zakupy wielozadaniowych samolotów bojowych F-35 w wersjach A i B. NA przyszły rok budżetowy resort obrony chce pozyskać środki na kupno ośmiu F-35A i siedmiu F-35B. Do tej pory Tokio zakontraktowało 63 Lightningi II w wersji klasycznej oraz 20 w wersji skróconego startu i pionowego lądowania.

Kolejne fundusze mają dotyczyć modernizacji myśliwców F-2 i F-15J. F-2 mają zostać przystosowane do przenoszenia lotniczej wersji rozwojowej przeciwokrętowego pocisku typu 12. Śmiało można przypuszczać, że chodzi o wersję o wydłużonym zasięgu i przystosowaną do atakowania celów lądowych. Jeżeli te przypuszczenia są słuszne, może oznaczać to koniec zawieszonego kilka lat temu z powodu nadmiernego wzrostu kosztów projektu przystosowania myśliwców F-15J do zadań uderzeniowych. Dużo sprawniej przebiega natomiast modernizacja 98 F-15J do standardu F-15JSI, wykorzystującego elementy F-15EX.

Kawasaki P-1.
(US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Dylan Lavin)

Przesądzony został wreszcie wybór platformy dla przyszłego samolotu walki elektronicznej, następcy OP-3C i EP-3C. Początkowo ministerstwo i Jieitai zdawały się preferować samolot transportowy C-2, jednak z czasem pojawił się pomysł specjalistycznej wersji morskiego samolotu patrolowego P-1. Dla przemysłu niewiele to zmienia, oba samoloty opracowało i produkuje Kawasaki, a na bazie C-2 powstał już wprowadzany do służby samolot rozpoznania elektronicznego RC-2. W przyszłorocznym budżecie na rozwój nowego samolotu WRE ma zostać przeznaczonych 14 miliardów jenów.



63,7 miliarda jenów ma pójść na Globalny Program Walki Powietrznej (Global Combat Air Programme, w skrócie GCAP), czyli połączone programy japońskiego F-X i brytyjsko-włoskiego Tempesta. Japonia oficjalnie uczestniczy już także w amerykańskim projekcie pocisku Glide Phase Interceptor (GPI, Interceptor Fazy Szybowania) wyspecjalizowanego w zwalczaniu pocisków hipersonicznych. Na ten cel ma zostać w przyszłym roku przeznaczonych 75 miliardów jenów. Jak już dało się zauważyć, spore środki zostaną przeznaczone na rozwój własnych pocisków przeciwokrętowych, manewrujących i hipersonicznych. W planach są także dalsze zakupy norweskich pocisków JSM i amerykańskich JASSM.

Na lądzie

Plany względem Rikujō Jieitai są najmniej imponujące, ale również wpisują się w długofalowe projekty modernizacyjne. Tego samego dnia, kiedy ministerstwo przedstawiło propozycję budżetu, czyli 31 sierpnia, Patria poinformowała o podpisaniu umowy na licencyjną produkcję w Japonii transporterów opancerzonych AMV XP. Fiński wóz zwyciężył w grudniu ubiegłego roku w konkursie na następcę kołowych transporterów opancerzonych typu 96.

Transporter opancerzony typu 96.
(Rikujojieitai Boueisho)

Nadal jednak pozostaje wiele niewiadomych. Przede wszystkim cały czas nie ogłoszono, ile transporterów zostanie wyprodukowanych i w jakich wersjach. Lądowe Siły Samoobrony posiadają obecnie około 380 wozów typu 96, które nie doczekały się żadnych wersji specjalistycznych. Projekt przyszłorocznego budżetu zakłada zakup 28 AMV XP w wersji bazowej za 20,3 miliarda jenów.

Tutaj zaczyna się robić interesująco. Fiński transporter pokonał w konkursie proponowany przez Mitsubishi Heavy Industries transporter MAV, opracowany na bazie kołowego wozu wsparcia typu 16. Porażka nie oznaczała końca żywotu konstrukcji, która przekształciła się w Common Tactical Wheeled Vehicle (CTWV, Wspólny Taktyczny Wóz Kołowy). Pojazd ten posłużył do opracowania kołowego bojowego wozu piechoty i moździerza samobieżnego. Na liście planowanych zakupów znalazły się 24 kołowe bojowe wozy piechoty (24,6 miliarda jenów) i osiem moździerzy (8,2 miliarda jenów). Japońscy internauci zastanawiają się co z wariantem wozu rozpoznawczego, którego prototyp widziano kilka lat temu.



Dlaczego Lądowe Siły Samoobrony pakują się w dwa typy bardzo podobnych pojazdów? Wyjaśnienie może leżeć w masie. AMV XP waży 30 ton, natomiast CTWV – około 20 ton. Można spekulować, że cięższe, a więc solidniej opancerzone fińskie wozy są przeznaczone dla jednostek pancernych i zmechanizowanych, gdzie będą współdziałać z czołgami. Natomiast pojazdy na podwoziu Mitsubishi trafią do lżejszych, bardziej mobilnych taktycznie i operacyjnie jednostek wyposażonych w wozy typu 16. Z pewnością ułatwi to logistykę i przerzut takich oddziałów zarówno drogą powietrzną, jak i morską. Pytaniem pozostaje, czy zamówione zostaną inne wersje AMV XP, na przykład kołowy bojowy wóz piechoty. Odpowiedź poznamy w następnych latach.

Kołowy wóz bojowy typu 16.
(Hunini, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Lista przyszłorocznych zakupów na tym się nie kończy. W planie jest pozyskanie za 15,1 miliarda jenów szesnastu kołowych haubic samobieżnych kalibru 155 milimetrów typu 19. Co ciekawe, pojazd wykorzystuje podwozie nie żadnej z japońskich firm, lecz ciężarówki w układzie 8 × 8 z rodziny MAN Military. Haubice typu 19 mają sukcesywnie zastępować ciągnione haubice FH-70.

Trwa także reorganizacja wojska pancernych, którą zaplanowano już kilka lat temu, ale wojna rosyjsko-ukraińska dostarczyła nośnych medialnie argumentów za redukcją liczby czołgów. Za redukcję odpowiedzialne w pierwszym rzędzie będzie wycofywanie z linii starszych czołgów typu 74, których na stanie ciągle pozostaje około 130. Opracowane jeszcze w latach 70. wozy są zastępowane mieszanką czołgów podstawowych typu 10 i wozów bojowych typu 16. Przedstawiona przez resort lista zakłada zakup dziesięciu czołgów i 19 wozów wsparcia. Tych ostatnich Rikujō Jieitai mają już 141, a docelowo ich liczba ma osiągnąć 250, a być może nawet 300.



To kolejny element dostosowywania Sił Samoobrony do potencjalnego konfliktu z Chinami toczonego na południowym-zachodzie, który będzie wymagać transportu drogą morską i powietrzną. Przy masie 26 ton typ 16 idealnie nadaje się do takich zadań. Wysoka mobilność, przyzwoita siłą ognia i cena jednostkowa znacznie niższa niż w przypadku czołgów rekompensują słabsze opancerzenie. To jednak nie wszystko.

Japonia to górzysty kraj z długą linią wybrzeża. Te graniczenia terenowe skłoniły także Lądowe Siły Samoobrony do zainteresowania się kołowymi wozami wsparcia, takimi jak włoski Centauro. Przy projektowaniu typu 16 pod uwagę brano nie tyle możliwość wykorzystania go w operacjach desantowych, ile zdolność do samodzielnego i szybkiego pokonywania dużych odległości drogami. Miało to zapewnić Rikujō Jieitai zdolność do szybkiego rozmieszczenia dużej siły ognia w pobliżu kluczowych obiektów, a także sprawniejszego prowadzenia działań w terenie górzystym i zurbanizowanym.

Przeczytaj też: HF-24 Marut. Indyjskie dziecko niemieckiego umysłu

Kaijō Jieitai