Ostatnie dwa lata pokazały, że użycie amunicji krążącej i samolotów pocisków stanowi nowe zagrożenie podczas działań na morzu. W ubiegłym roku wskutek irańskiego ataku przy użyciu „drona kamikadze” na izraelski zbiornikowiec Mercer Street zginęło dwóch członków załogi. Natomiast podczas trwającego konfliktu w Ukrainie zupełnym zaskoczeniem było zaatakowanie w ten sposób ukraińskiego kutra artyleryjskiego, gdyż był to pierwszy atak na okręt przy zastosowaniu broni tej klasy. Nasuwa się więc zasadnicze pytanie: czy czeka nas rewolucja w wojnie morskiej? Oba ataki pokazały, że amunicja krążąca stanowi nowe zagrożenie dla okrętów i żeglugi cywilnej, ale daje też nowe możliwości.
4 listopada w sieci pojawiło się poniższe nagranie, które pokazuje, jak ukraiński kuter artyleryjski projektu 58155 Hiurza-M zostaje trafiony prawdopodobnie rosyjską amunicją krążącą ZALA Łancet. Nie ma jednak pewności co do autentyczności zajścia, okręt na filmie jest nieruchomy, nie widać żadnego ruchu na pokładzie. Rosjanie w pierwszych tygodniach wojny zdobyli cztery jednostki projektu 58155, więc całe nagranie mogło być propagandową ustawką, ale istnieje też możliwość, że dron zastał ukraińską jednostkę daleko od rejonu walk (system Łancet ma zasięg około 40 kilometrów).
#war Video of the defeat of the 🇺🇦Ukrainian armored Gyurza-class gunboat by a 🇷🇺Russian kamikaze drone(probably a Lancet UAV) . The source claims that the incident occurred in the water area of the Kakhovsky reservoir(the Dnieper River). pic.twitter.com/B0iD1NCd1E
— Capt(N) (@Capt_Navy) November 4, 2022
Siły zbrojne wielu państw wykazują zainteresowanie amunicją krążącą jak świat długi i szeroki. Systemy tego rodzaju razem z klasycznymi (to znaczy nieprzeznaczonymi do uderzania w cel) bezzałogowcami postrzegane są jako relatywnie tani sposób na zwiększenie zdolności bojowych i częściowe zniwelowanie braków lotnictwa załogowego. Przykłady ich zastosowania mogliśmy oglądać podczas wojny w Górskim Karabachu sprzed dwóch lat oraz obecnie na Ukrainie, kiedy za ich pomocą niszczono stacje radiolokacyjne, armatohaubice czy pojazdy transportujące żołnierzy. Nie bez powodu konflikt ten zyskał określenie „wojny dronów”.
Nowy wymiar prowadzenia wojny morskiej?
Obserwując konflikty na lądzie z użyciem „dronów kamikadze”, marynarki wojenne na świecie również zaczęły dostrzegać miejsce takiego uzbrojenia w walce morskiej. Z początkiem ubiegłego roku koncern Israel Aerospace Industries poinformował o zawarciu kontraktu z nieujawnionym państwem azjatyckim w sprawie dostarczenia morskiej odmiany amunicji krążącej Harop. Była to pierwsza odnotowana transakcja morskiej wersji tych bezzałogowców. Jej wartość opiewała na 100 milionów dolarów.
Morską wersję Haropa po raz pierwszy zaprezentowano w 2017 roku, podczas londyńskich targów DSEI. Główne zmiany konstrukcyjne w stosunku do „lądowej” odmiany dotyczyły modyfikacji wyrzutni startowych (podstawowa wersja Haropa odpalana jest z kontenerów startowych) i kanałów sterowania. Producent deklaruje, że Haropy w morskiej odmianie można zainstalować na wielu typach jednostek, począwszy od lekkich patrolowców po fregaty włącznie. Niestety brak jest szczegółowych informacji o konfiguracji zestawu i sposobie przenoszenia na okrętach.
Jaka jest więc zaleta i miejsce takich systemów? Przede wszystkim można by zintegrować je z systemami zarządzania walką okrętów, co pozwoli na zastosowanie ich razem z innymi sensorami okrętu jako środka rozpoznawczego. Klasyczna amunicja krążąca (przykładem niech będzie polski Warmate) z definicji może wypełniać także zadania rozpoznawcze – to właśnie obecność systemu obserwacji odróżnia ją od samolotów pocisków takich jak irański Szahed-136 – i może też mieć wersje pokrewne, które zamiast głowicy z ładunkiem wybuchowym dysponują głowicą z sensorami obserwacyjnymi (jak Warmate R). Dzięki temu załogi mniejszych jednostek, zyskają możliwość obserwacji wizyjnej poza widnokręgiem. Amunicja krążąca może też zastąpić lub uzupełniać duże bezzałogowce pokroju MQ-8 Fire Scoutów czy śmigłowce pokładowe na większych okrętach.
Co z zastosowaniem bojowym? Zacznijmy od zwalczania zagrożeń asymetrycznych. Tutaj amunicja krążąca może okazać się idealnym środkiem do śledzenia i niszczenia motorówek używanych choćby przez piratów. Piractwo morskie wciąż stanowi duży problem dla cywilnej żeglugi, głównie w okolicach Półwyspu Somalijskiego. Jest to akwen o znaczeniu globalnym, stanowiący wraz z cieśniną Bab al-Mandab bramę do Kanału Sueskiego – jednej z najważniejszych przepraw morskich na świecie. Do połowy bieżącego roku odnotowano pięćdziesiąt osiem aktów piractwa.
W takich warunkach amunicja krążąca wydaje się narzędziem idealnym, gdyż przy jej pomocy okręt jest w stanie śledzić i obserwować wybraną jednostkę pływającą z dużej odległości (a obserwowani najprawdopodobniej nie będą mieli o tym pojęcia) i w razie konieczności może zneutralizować cel. Amunicja krążąca mogłaby na przykład stać się w przyszłości orężem „ekspedycyjnych” niemieckich fregat F125.
Fregaty te są krytykowane za zbyt słabe uzbrojenie. W pierwszej dekadzie obecnego stulecia dowództwo Marine wpadło bowiem na pomysł budowy „fregat ekspedycyjnych”: o dużym zasięgu, optymalizowanych pod kątem udziału w konfliktach asymetrycznych czy misjach antypirackich. Wyposażenie okrętów w amunicję krążącą może względnie niewielkim kosztem podnieść ich możliwości i dać nowe zdolności w działaniach dozorowych i antypirackich.
Ograniczenia i potencjalne drogi rozwoju
Amunicja krążąca nigdy nie będzie równie skutecznym środkiem zwalczania innych okrętów jak przeciwokrętowe pociski manewrujące. Wypełnia jednak lukę między pociskami manewrującymi a bezzałogowymi bojowymi statkami powietrznymi. Umożliwia użytkownikom wykrywanie i śledzenie potencjalnych celów przez dłuższy czas, zanim podjęta zostanie decyzja o ataku. Dodatkowo dzięki możliwości identyfikacji wzrokowej celu w każdej chwili można przerwać atak, jeśli cel początkowo został błędnie rozpoznany.
Pojawia się słuszne pytanie: co z większymi okrętami? Oczywiście amunicja krążąca nie dysponuje tak silną głowicą jak pociski przeciwokrętowe, natomiast daje możliwość przeprowadzenia precyzyjnych uderzeń. Jak zauważa część autorów, pozwala to jeśli nie zatopić dużą jednostkę, to chociaż tymczasowo wyeliminować z ją z działania.
W jaki sposób? Spójrzmy na maszty dowolnych współczesnych okrętów. Umiejscowione są na nich anteny stacji radiolokacyjnych wykrywania celów powietrznych i nawodnych, radary kierowania ogniem czy systemy nawigacji i łączności. Precyzyjne uderzenie „dronem kamikadze” te przyrządy może spowodować ich zniszczenie lub uszkodzenie, a bez nich jednostki są w zasadzie ślepe. Tym samym zmuszone mogą być na wycofanie się z rejonu działań. A naprawa czy wymiana wyposażenia radioelektronicznego jest bardzo kosztowna.
Oczywiście mimo że amunicja krążąca jest stosunkowo mała i trudna do wykrycia, dalej jest celem dosyć prostym do zniszczenia. Natomiast jak podkreśla serwis Naval News, możliwość ataku „rojem” na okręt staje się już dużym problemem dla obrońców. Każdy okręt ma ograniczoną ilość kanałów celowania i efektorów. Innym czynnikiem jest relacja koszt/efekt przy zwalczaniu dronów, które kosztują od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy dolarów, natomiast pociski przeciwlotnicze – nawet kilka milionów (tę samą asymetrię widzimy obecnie w Ukrainie – obrońcy chętnie przyjmują przestarzałe, ale tanie w użyciu systemy przeciwlotnicze do zwalczania rosyjskich dronów i pocisków manewrujących).
Innym potencjalnym zastosowaniem dronów samobójców może być wspieranie operacji desantowych lub niszczenie instalacji przybrzeżnych, takich jak stacje radiolokacyjne, czy innych ważnych obiektów na lądzie.
Należy jednak pamiętać, że jesteśmy świadkami dopiero pierwszego potwierdzonego zastosowania „dronów kamikadze” przeciw okrętowi, a ewentualne morskie doktryny ich zastosowania, jak i same drony tej klasy, są na początkowej drodze rozwoju. Bazujemy obecnie na pojedynczym przypadku użycia, analizach oraz informacjach, które przekazują producenci. Ale z biegiem czasu z pewnością możemy być świadkami dynamicznego rozwoju morskich odmian amunicji krążącej, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że broń przeciwokrętowa jest kosztowna i nie wszystkie państwa stać na jej zakup. Amunicja krążąca może stać się ich odpowiednikiem o mniejszych możliwościach, ale dostępnym dla biedniejszych państw.
Zastosowanie dronów nie ogranicza się wyłącznie do jednostek nawodnych. W czerwcu izraelska spółka Spear UAV zaprezentowała podczas targów Undersea Defence Technology w Rotterdamie drona Ninox 103, który może być wystrzeliwany z okrętów podwodnych. Załoga może dzięki niemu obserwować obszar poza zasięgiem ich wzroku, pozostając niewykryta z dala od lądu. Może być wystrzeliwany z zanurzonej jednostki, a co ciekawe, nosicielem Ninoxa mogą być autonomiczne pojazdy podwodne. Według producenta system jest używany przez nieujawnionego klienta. Obecnie jest to system wyłącznie rozpoznawczy, natomiast nic nie szkodzi na przeszkodzie, aby stworzyć wersję bojową.
Autonomous AI-based Sub to Air Drone 'NINOX 103 UW' from Israel 🇮🇱@oryxspioenkop @jpg2t785 @jesusfroman @Ninja998998 pic.twitter.com/nuDInlf1Gz
— Felix Woessner (@FeWoessner) June 28, 2022
Potencjał amunicji krążącej zauważyła też US Navy. W ubiegłym roku pisaliśmy o pozyskaniu przez US Navy bezzałogowców Coyote; przyznano wówczas Raytheonowi wart 33 miliony dolarów kontrakt na realizację programu Coyote Block 3 (CB3) Autonomous Strike, zakładającego integrację dronów Coyote z bezzałogowcami nawodnymi i podwodnymi. W myśl kontraktu Raytheon ma szybko zapewnić US Navy możliwość wystrzeliwania amunicji krążącej przez systemy bezzałogowe. Umowa obejmuje opracowanie koncepcji operacyjnych, odpowiedniej taktyki, technik walki i procedur.
Amerykańska marynarka uznała, że systemy bezzałogowe są najprostszym i najtańszym sposobem pozwalającym zniwelować chińską przewagę liczebną na wodach Azji Wschodniej. Uzbrojone bezzałogowce niekoniecznie muszą służyć do działań stricte ofensywnych. Jeżeli obecne założenia są poprawne, mogą okazać się skuteczne przeciwko licznym i szybkim jednostkom nawodnym na szeroką skalę stosowanym nie tylko przez Chiny, ale także przez Iran. Kolejnym zastosowaniem może być obrona zespołów floty przed atakami rojów dronów. Coyote zademonstrował na poligonach skuteczność przeciwko innym bezzałogowcom, może więc okazać się skuteczny w tej roli.
„Kieszonkowy Harpoon” dla marines?
W związku ze wzrostem zagrożenia Chińskiej Republiki Ludowej dla amerykańskich interesów na Pacyfiku postanowiono gruntownie zreformować Korpus Piechoty Morskiej. Stworzono nową koncepcję działania Force Design 2030, która zakłada, że Korpus zmuszony będzie do walki wewnątrz chińskich baniek antydostępowych oraz że marines będą operować w niedużych, wysoce mobilnych i autonomicznych oddziałach, nastawionych – oprócz zdobywania lub bronienia wysp uznanych za kluczowe – także na zwalczanie celów powietrznych i morskich w celu zapewnienia US Navy większej swobody operacyjnej. W celu wywalczania przewagi na morzu wprowadzono na wyposażenie jednostki między innymi bezzałogowe wyrzutnie systemu NMESIS (Navy Marine Expeditionary Ship Interdiction System) na podwoziu samochodu terenowego JLTV z pociskami Naval Strike Missile.
Pojawia się pytanie, jak małe grupy marines mogą podjąć walkę z chińskimi okrętami bez wsparcia cięższych systemów NMESIS. Temat ten podejmuje wydawany przez US Naval Institute miesięcznik Proceedings, który także zauważa opisany wyżej fakt, że jeśli uszkodzi się kluczowe elementy systemów walki okrętu, jesteśmy w stanie wyeliminować go z działań. Za przykład można podać mały pododdział Royal Marines, który podczas wojny falklandzkiej w 1982 roku za pomocą działa bezodrzutowego i broni strzeleckiej poważnie uszkodził argentyńską korwetę ARA Guerrico. Przebito wówczas kadłub korwety na wysokości linii wodnej i zniszczono wyrzutnię pocisków Exocet.
Rozwój amunicji krążącej czyni ją idealnym uzupełnieniem dla systemów NMESIS. W zależności od modelu, ma ona różne rozmiary, od na tyle małych, aby zmieścić się w plecaku, po przewożone na małej ciężarówce lub pojeździe terenowym, oraz zasięg od kilku do nawet 200 kilometrów, co pozwala razić odległe okręty. Na razie Korpus Piechoty Morskiej nie zdecydował się wykorzystywać „dronów kamikadze” do tego typu zadań.
Czy amunicja krążąca odmieni oblicze wojny na morzu? Na ten moment trudno powiedzieć. Morskie systemy tego typu w zasadzie są na początku swojej drogi rozwoju. Jak widzimy po zawartych kontraktach, coraz więcej państw zauważa jednak możliwość wykorzystywania takich platform. Takie asymetryczne zastosowanie „dronów kamikadze” może sprawić, że biedniejsze państwa będą mogły rozbudowywać możliwości swoich flot, a bogatsze zyskają nowe zdolności. Z biegiem lat morska amunicja krążąca będzie jednak stawać się coraz dojrzalsza i będziemy mogli zobaczyć jeszcze wiele nowinek i nowych zastosowań dla uzbrojenia tej klasy.
Przeczytaj też: Pierwszy wśród równych. Niszczyciel USS O’Bannon