Sytuacja Tajwanu jest często porównywana z Ukrainą. Logika takiego rozumowania jest prosta: demokracja zagrożona przez represyjny, autorytarny reżim zgłaszający wobec niej roszczenia terytorialne, a w zasadzie odmawiający jej prawa do istnienia. Sytuacja polityczno-militarna Tajwanu znacznie się jednak różni od sytuacji Ukrainy. Związane jest to głównie z odmiennymi warunkami geograficznymi, rzutującymi na możliwość dokonania inwazji, obrony przed nią i zapewnienia wsparcia z zewnątrz. Nie zmienia to faktu, że rosyjska agresja dostarcza również Tajwanowi bardzo wielu materiałów do przemyśleń.
Przede wszystkim Tajwan, a formalnie Republika Chińska, jest wyspą, do tego górzystą i w wielu miejscach porośniętą dżunglą. Stwarza to dużo lepsze warunki dla obrońców, a zarazem utrudnia agresorowi inwazję i logistykę. Wyspiarskie położenie ma też jednak wady z punktu widzenia obrońców. Wszelkie dostawy uzbrojenia, sprzętu i pomocy humanitarnej trzeba transportować drogą morską lub powietrzną. Jeśli Chiny wywalczą panowanie na morzu i w powietrzu, wszelkie próby dostarczenia pomocy będą bardzo utrudnione albo nawet całkowicie niemożliwe.
To samo dotyczy uchodźców i obcokrajowców. Zablokowana wyspa staje się pułapką. Ponadto koncentracja ludności w kilku punktach stwarza większe ryzyko dla cywilów. Tak więc pod względem logistycznym i humanitarnym Ukraina jest w dużo lepszej sytuacji.
Na polu politycznym również zachodzą istotne różnice. Ukraina jest członkiem ONZ i nikt z wyjątkiem Rosji nie kwestionuje jej niepodległości. Z kolei Republikę Chińską uznaje tylko kilkanaście państw, głównie z Ameryki Łacińskiej i Pacyfiku, aczkolwiek utrzymuje ona quasi-formalne relacje w postaci biur przedstawicielskich Tajpej z wieloma krajami. Tajwan ma bardzo ograniczone członkostwo w organizacjach międzynarodowych, ale w przeciwieństwie do Ukrainy ma gwarancje bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych. Wprawdzie gwarancje te są niejednoznaczne, jest to jednak z góry założony element gry – Pekin ma nie mieć pewności, jak zareaguje Waszyngton.
Wykrycie zagrożenia
Na podstawie powyższych założeń Jeffrey Hornung z RAND Corporation przygotował dla serwisu War on the Rocks krótkie zestawienie wniosków, które z wojny w Ukrainie płyną dla Tajwanu. Rosyjskich przygotowań do inwazji nie dało się ukryć, do tego trwały blisko rok, a zgromadzono około 190 tysięcy żołnierzy. Zważywszy na skalę morskiej inwazji, w Chinach przygotowania będzie trzeba prowadzić z jeszcze większym rozmachem i jeszcze trudniej będzie je ukryć. Ostrożne szacunki mówią, że przeciwko Tajwanowi Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza będzie musiała zgromadzić co najmniej 400 tysięcy wojska. Do tego koncentracji floty inwazyjnej nie da się ukryć niezależnie od starań.
Hornung zwraca jednak uwagę, że przygotowania do inwazji może być trudno odróżnić od przygotowań do dużych ćwiczeń, a te Chiny prowadzą często. Jest to jednak możliwe. O zbliżającej się inwazji będzie można wnioskować na podstawie gromadzenia w rejonie działań większych zapasów amunicji, żywności i paliwa oraz rozkładaniu licznych szpitali polowych. Rada numer jeden to zatem stała obserwacja, zwiad satelitarny, rozpoznanie i zbieranie danych wywiadowczych. Kluczowym czynnikiem będzie szeroka współpraca i wymiana informacji nie tylko między Stanami Zjednoczonymi i Tajwanem, ale także wciągniecie do współpracy innych sojuszników i partnerów, takich jak Japonia i Australia.
Konieczne przygotowania
Druga lekcja to konieczność poczynienia przez Tajwan odpowiednich przygotowań do odparcia inwazji. Kroki na tym polu są czynione od dawna, ciągle jednak daleko do ich zakończenia, aczkolwiek wojna w Ukrainie potwierdziła część założeń. Przyjęta w roku 2017 „Całościowa Koncepcja Obrony” kładzie duży nacisk na działania asymetryczne. Chodzi tutaj między innymi o wykorzystanie szybkich stawiaczy min i mobilnych wyrzutni pocisków przeciwokrętowych, mających maksymalnie osłabić flotę inwazyjną. Kolejne punkty to rozbudowa systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej oraz budowa potencjału odstraszania. Ciekawym pomysłem są prace nad myśliwskim dronem, który zapewne będzie mógł zwalczać bezzałogowce wykorzystywane na szeroką skalę przez Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą.
Górzysty teren utrudnia działania sił pancernych i zmechanizowanych, a jednocześnie sprzyja wykorzystaniu lekkiej piechoty. Takie oddziały uzbrojone w przenośne systemy przeciwlotnicze i przeciwpancerne, wspierane przez własne formacje ciężkie, mogą okazać się jeszcze skuteczniejsze niż w Ukrainie. Z racji wad wyspiarskiego położenia konieczne jest jednak zgromadzenie dużych zapasów zaopatrzenia i broni, zwłaszcza tanich, asymetrycznych środków, takich jak miny morskie, pociski przeciwokrętowe, naramienne wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych i drony. Do tego składy powinny być rozproszenie, aby zminimalizować starty w wyniku ataków lotnictwa, a także pociskami balistycznymi i manewrującymi.
Zdaniem Hornunga konieczne jest także usprawnienie funkcjonowania służb cywilnych i systemu rezerw. Częściowo to już się dzieje. „Całościowa Koncepcja Obrony” zakłada na wypadek „W” mobilizację nie tylko policji, straży pożarnej czy służby zdrowia, ale również kierowców autobusów i ciężarówek czy robotników budowlanych. Do służby może zostać powołany na dobrą sprawę każdy, kogo umiejętności zostaną ocenione jako przydatne. Osobną sprawą pozostaje, czy tajwańskie systemy dowodzenia, zarządzania i łączności poradzą sobie z takim obciążeniem, do tego w warunkach zakłócania przez przeciwnika.
Znaczenie morale
Tajwański system rezerw w teorii obejmuje 1,6 miliona mężczyzn, jednak w ostatnich latach był mocno krytykowany. Rezerwistów wzywano raz do roku na pięć dni, a ćwiczenia rzadko obejmowały działania polowe. Już tydzień po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę tajwańskie ministerstwo obrony wydłużyło ćwiczenia rezerwy do czternastu dni i włączyło w ich program działania polowe. Prezydent Tsai In-weng i jej rząd rozważają także wydłużenie zasadniczej, obowiązkowej służby wojskowej z czterech miesięcy do co najmniej roku. Co istotne, pomysł ten cieszy się bardzo silnym poparciem opinii publicznej. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie miesięcznika Global Views Monthly, wydłużenie służby wojskowej popiera około 70% badanych, przeciw jest zaledwie 19%. Podobny rozkład opinii dotyczy intensyfikacji programu szkolenia rezerw. Badanie przeprowadzono na grupie reprezentatywnej 1076 osób.
Sukcesy Ukraińców w walce z najazdem okazują się bardzo ważne dla Tajwanu. Krótko mówiąc: dają Tajwańczykom wolę walki i nadzieję na zwycięstwo. Global Views Monthly, znany z neutralnych politycznie poglądów, regularnie prowadzi sondaże gotowości obywateli do obrony kraju. W badaniu z końca grudnia ubiegłego roku chęć walki zgłosiło jedynie 40,3% respondentów. Na początku marca grupa ta urosła do 70,2%. Analogicznie zmalała liczba ankietowanych odmawiających walki – z 51,3% do 20,8%.
To bardzo istotna zmiana. Działania dezinformacyjne obliczone na obniżenie morale przeciwnika zajmują istotne miejsce w chińskich koncepcjach wojny. Stawia to Pekin przed poważnym problemem. Lata działań kognitywnych i agenturalnych na Tajwanie mogą stanąć pod znakiem zapytania. Również istotny jest front wewnętrzny, gdzie Chiny pod pewnymi względami przypominają Rosję. Lata turbonacjonalistycznej propagandy, ocierającej się o faszyzm, sprawiły że większość społeczeństwa popiera przyłączenie „zbuntowanej prowincji” do macierzy, jednak perspektywa wojny i walki z ludźmi postrzeganymi jako Chińczycy budzi już spore wątpliwości.
Przeczytaj też: Blitzkrieg Saddama. Jak zaczęła się wojna iracko‑irańska
W poszukiwaniu sojuszników
Miejmy nadzieję, że Tajpej uda się wykorzystać sprzyjający moment. Hornung zaleca tutaj w ramach przygotowań stworzenie obrony terytorialnej szkolonej pod kątem partyzantki miejskiej. Kolejny krok to budowa silniejszych relacji z państwami innymi niż Stany Zjednoczone. Na pierwszy plan wysuwają się Australia i Japonia, która jasno dała do zrozumienia, że uważa bezpieczeństwo Tajwanu za istotny element własnego bezpieczeństwa. Kolejne państwa wchodzące w grę to przede wszystkim Wielka Brytania i Francja, coraz sceptyczniej nastawione do Chin i zwiększające swoją obecność wojskową w regionie Indo-Pacyfiku. Inni potencjalni europejscy partnerzy wskazywani prze Hornunga to Holandia i Niemcy.
O ile po dotychczasowych doświadczeniach z Ukrainy Holandia jawi się jako interesująca opcja, o tyle w stosunku do Niemiec konieczna jest ostrożność. Ostatnie zwroty, wzloty i upadki Berlina pokazują, że kluczowym dla Tajwanu zagadnieniem będzie zdobycie przychylności europejskich mediów i opinii publicznej, tak aby mogły wywierać nacisk na rządy. Zyskanie nowych sojuszników będzie też mieć bardzo duże znaczenie dla tajwańskiego morale.
Kolejna lekcja z wojny w Ukrainie to konieczność przygotowania zawczasu sankcji i koordynacja między państwami szeroko rozumianego Zachodu czy też, jak coraz częściej mówią Amerykanie, Wolnego Świata. Będzie to zadanie dużo trudniejsze niż w przypadku Rosji, ale każdy kij ma dwa końce. Chińska gospodarka jest dużo bardziej niż rosyjska zintegrowana ze światowymi rynkami, a tym samym wrażliwsza na wszelkie zawirowania. Do tego Tajwan, jako globalny potentat w branży półprzewodników, jest dużo istotniejszy dla państw wysokorozwiniętych niż Rosja czy Ukraina.
Dwie ostatnie rady analityka RAND nie dotyczą bezpośrednio kwestii wojskowo-politycznych. Zaleca on Tajpej i Waszyngtonowi przygotować się również na kryzys humanitarny. Obejmuje to nie tylko gromadzenie zapasów, ale również włączenie do współpracy Japonii i rozmowy z Tokio w sprawie przyjęcia uchodźców. Ostatnia rada jest bardzo ogólnikowa – przygotować się na nieprzewidziane skutki działań wszystkich stron.
Oczekując na nieuniknione?
Nasuwa się oczywiście pytanie, jak doświadczenia z Ukrainy wpłyną na kalkulacje Pekinu. Od lat 90. panowało przekonanie, że zacieśniające się więzi ekonomiczne miedzy Chińską Republika Ludową a Republiką Chińską prędzej czy później doprowadzą do integracji gospodarczej, a następnie do jakiejś formy zjednoczenia. Jako model uznawano znane z Hongkongu rozwiązanie „jeden krajm dwa systemy”. Kalkulacje te są już jednak nieaktualne. Zwłaszcza od chwili objęcia władzy przez Xi Jinpinga pod koniec roku 2012 Chiny zaczęły definitywnie zmierzać w kierunku odwrotnym do politycznej liberalizacji, a także w gospodarce kontrola ze strony państwa i Komunistycznej Partii Chin staje się coraz bardziej widoczna i odczuwalna. Dla przywykłych już do demokracji i swobód obywatelskich Tajwańczyków przykład Hongkongu stal się jasnym dowodem na to, że nie maja czego razem szukać z ChRL.
Z całą siłą uwidacznia się to problem Xi Jinpinga. Przywódca ten postawił sobie za osobisty cel przyłączenie Tajwanu i nic nie wskazuje, aby miał z tego zamiar zrezygnować. Poprzedni chińscy przywódcy stawiali na długoterminowe działania i na dobrą sprawę jedyną czerwoną linią, którą wyznaczali, było ogłoszenie przez wyspę niepodległości jako Tajwan. Xi porzucił długa grę i wyraźnie ulega presji czasu. W roku 2017 Ian Easton z think tanku Project 2049 Institute twierdził, że Chiny planują do roku 2020 dokonać inwazji na Tajwan. Na przeszkodzie realizacji tych planów stanęło kilka czynników: obawy przed uznanym za nieprzewidywalnego prezydentem Donaldem Trumpem, wybuch pandemii COVID-19 i niegotowość ChALW do przeprowadzenia takiej operacji.
Chińskie siły zbrojne po raz ostatni walczyły na wojnie w roku 1979 przeciwko Wietnamowi. Ostatnie starcia, które dzisiaj nazywane są konfliktem o niskiej intensywności, to rok 1988, również przeciwko Wietnamowi. Oznacza to, że realne doświadczenie bojowe ma obecnie jedynie garstka starszych wiekiem oficerów. Brakowi doświadczeń miały zaradzić wspólne ćwiczenia z Rosjanami. Według nieoficjalnych pogłosek w ich trakcie Chińczycy mieli regularnie przegrywać. Jeśli zestawimy to z dalekimi (wręcz biegunowo odległymi) od spodziewanych osiągami rosyjskich sił w Ukrainie, otrzymujemy nie najlepszy obraz chińskich zdolności.
Wojna wymusiła więc rewizję także planów Chin. Według źródła Władimira Oseczkina, działającego we Francji rosyjskiego obrońcy praw człowieka, Xi miał rozważać inwazję na wrzesień tego roku. Taki termin nie jest przypadkowy. We wrześniu kończą się dobre warunki do żeglugi w Cieśninie Tajwańskiej, konieczne do przeprawienia sił inwazyjnych. Do tego na jesień zaplanowany jest XX zjazd KPCh, który ma zatwierdzić przedłużenie władzy Xi na bezprecedensową trzecią kadencję. Mała zwycięska wojna, a zarazem upokorzenie USA i Japonii, znacząco wzmocniłyby pozycję Xi. Według źródła Oseczkina kalkulacje takie bazowały na założeniu, że Putin osiągnie pełen sukces i będzie w stanie wywierać presję na Europę, skutecznie odciągając Amerykanów od Pacyfiku.
Plany te, krótko mówiąc, wzięły w łeb. Rosja nie osiągnęła zakładanych celów i mało wskazuje na to, aby była w stanie je w ogóle zrealizować. Do tego stała się pariasem, przeciwko któremu Stany Zjednoczone skutecznie zebrały wokół siebie inne państwa Zachodu. Rośnie prawdopodobieństwo, że w obecnej sytuacji międzynarodowej Waszyngton będzie zdolny do nakłonienia przeciwników do podjęcia kroków przeciwko Pekinowi, jeśli ten aktywnie poprze Rosję lub wystąpi przeciw Tajwanowi. Z tego powodu w samych Chinach podnoszą się głosy wzywające do rewizji stosunków z Rosją.
Źródło Oseczkina ukrywa się pod pseudonimem „Wind of Change” i ma być analitykiem pracującym w rosyjskiej Federalnej Służbie Bezpieczeństwa. Według Newsweeka źródło może być prawdziwe. Magazyn powołuje się na Christa Grozewa z grupy Bellingcat, którego informatorzy w szeregach FSB potwierdzają, że faktycznie możemy mieć do czynienia z sygnalistą, nawet jeżeli nie zawsze zgadzają się z jego analizami. Zdaniem „Wind of Change” walka o władzę wewnątrz KPCh ma być do tego stopnia zacięta, że Xi zaczął poważnie rozważać „zwycięską wojenkę” w celu wzmocnienia swojej pozycji. Wojna w Ukrainie zamknęła to okno możliwości oraz dała USA możliwość jednoczesnego nacisku na Xi i nawiązania rozmów z jego przeciwnikami w korzystnych dla siebie warunkach.
I showed the letter to two actual (current or former) FSB contacts, and they had no doubt it was written by a colleague. They didn't agree with all of his conclusions, but that's a different story.
Here's the text, worth reading: https://t.co/KyRDX4VuDV— Christo Grozev (@christogrozev) March 5, 2022
Coś może być na rzeczy, gdyż według informacji tajwańskiego dziennika Taipei Times chińscy analitycy otrzymali zadanie zbadania opcji siłowego przyłączenia Tajwanu. Gazeta powołuje się na anonimowego chińskiego urzędnika, który poinformował o rozpoczęciu przez KPCh prac nad „ogólną strategią rozwiązania kwestii Tajwanu w nowej erze”. Plany mają koncentrować się na pokojowych metodach, ale w grę mają wchodzić też działania militarne. Stąd uważne obserwowanie działań Rosji w Ukrainie, odpowiedzi Zachodu i rozważania nad potencjalnymi efektami sankcji dla Chin.
Oczywiście Pekin będzie starać się wybrać najmniej kosztowne rozwiązanie i dążyć do stworzenia korzystnych warunków do aneksji Tajwanu. Jak już wspomniano, dotychczasowe kalkulacje i założenia wymagają jednak przewartościowania. Wiele zależy od tego, jak potoczy się wojna w Ukrainie. Według źródła Taipei Times Chiny biorą pod uwagę trzy scenariusze. W pierwszym Władimirowi Putinowi udaje się zrealizować wszystkie swoje cele. Taki rozwój sytuacji byłby dla Xi Jinpinga niczym innym jak tylko zachętą do inwazji.
Drugi scenariusz zakłada przedłużający się konflikt, powodujący zapaść ekonomiczną Rosji. Niemniej, Putin ma nie rezygnować z kontynuacji wojny w obawie przed utratą władzy. Z kolei kraje Europy i Stany Zjednoczone trapione kryzysem uchodźczym i inflacją mają zwrócić się o pomoc do Chin, a ceną tej pomocy będzie oczywiście Tajwan. Scenariusz ten pokazuje, że KPCh nie jest obce myślenie życzeniowe. Wydaje się, że w oczach Xi i jego otoczenia Zachód ma niewiele większe zasoby niż Rosja, a Chiny mają być niepodatne na inflację, kłopoty gospodarcze najważniejszych partnerów oraz własne problemy wewnętrzne i ekonomiczne.
Ostatni scenariusz to zwycięstwo Ukrainy i odsunięcie Putina od władzy. W oczach Pekinu nie jest to optymistyczny scenariusz, może bowiem zachęcić Tajwan do ogłoszenia niepodległości, a na pewno jeszcze bardziej wzmocni wolę walki Tajwańczyków. Xi może wówczas wydać rozkaz do ataku w próbie odniesienia zwycięstwa, zanim wyspa zakończy przygotowania do obrony. Anonimowy urzędnik sugeruje, że ewentualna wojna może być próbą przykrycia problemów wewnętrznych. Zaznacza przy tym, że każdy z wariantów podlega licznym zmiennym i może ulec daleko idącym modyfikacjom. Zwróćmy uwagę, że w żadnym ze scenariuszy nie uwzględniono chińskiej pomocy dla Rosji. Najwyraźniej temat ten nie jest uznawany za część kwestii Tajwanu.
Przeczytaj też: HF-24 Marut. Indyjskie dziecko niemieckiego umysłu