Druga wojna światowa była okresem, w którym narodziły się artyleryjskie niszczyciele czołgów. Były one uważane za lżejsze i tańsze, ale równie skuteczne odpowiedniki czołgów, które były z góry wykorzystywane jako wozy wsparcia ogniowego piechoty w celu zwalczania stanowisk umocnionych i (rzadziej) broni pancernej przeciwnika. Przeważały one przy tym zdecydowanie mobilnością nad holowanymi działami przeciwpancernymi i siłą ognią nad działami piechoty.

Po zakończeniu drugiej wojny światowej po zachodniej stronie „żelaznej kurtyny” wraz z narodzeniem się pierwszych czołgów podstawowych zrezygnowano z używania (poza nielicznymi wyjątkami) gąsienicowych niszczycieli czołgów w jednostkach zmotoryzowanych i zmechanizowanych. Podobnie było w radzieckiej strefie wpływów, z wyjątkiem jednego z typów drugowojennych dział pancernych – SU-100 – który pomimo skoku technicznego zachował dużą siłę ognia i był aż do końca lat 70. dużym zagrożeniem dla czołgów podstawowych. Poza tym w armiach Układu Warszawskiego zachowały się w służbie również inne działa pancerne, na przykład SU-76 czy ISU-152.

Siły zbrojne Rumuńskiej Republiki Ludowej stały więc w drugiej połowie lat 70. przed problemem. Na wyposażeniu ośmiu dywizji zmechanizowanych i dwóch dywizji pancernych wciąż znajdowało się setki pojazdów opancerzonych typów wcześniej wymienionych.

Z tego powodu zdecydowano się na modernizację artylerii samobieżnej. W miejsce SU-76, SU-100 i ISU-152 do armii rumuńskiej miały trafić haubice samobieżne kalibru 122 mm w liczbie 1252 sztuk oraz artyleryjskie niszczyciele czołgów, uzbrojone w armaty czołgowe kalibru 100 mm, w liczbie 1716 sztuk. W przypadku artylerii ciężkiej planowano za to wprowadzenie na uzbrojenie nowych dział holowanych kalibrów 130 i 152 mm. O ile plany wymiany artylerii kalibrów 122–152 mm doszły częściowo do skutku (w mniejszej liczbie, niż pierwotnie zakładano), o tyle z niszczycielami czołgów stało się inaczej.

Projekt samobieżnej armaty przeciwpancernej kalibru 100 mm rozpoczął się między rokiem 1978 a 1980. Pierwotnym założeniem tego pojazdu było posadzenie armaty czołgowej kalibru 100 mm na lekkim nośniku gąsienicowym. Celem była możliwość produkcji całego pojazdu w rumuńskich fabrykach zbrojeniowych, natomiast sam projekt koncepcyjnie był zbliżony do opracowywanego w tym czasie w Związku Radzieckim artyleryjskiego niszczyciela czołgów 2S15.

Ostatecznie patent na ten pojazd złożyli 27 września 1985 roku konstruktorzy Paul Dârvariu i Mihail Buracu z Instytutu 111. Otrzymał on oznaczenie „Tunul Antitanc Autopropulsat Model 1985” (samobieżna armata przeciwpancerna wzór 1985), w skrócie: TAA.

Niszczyciel czołgów miał zostać skonstruowany na podwoziu ujednoliconym z bojowym wozem piechoty MLI-84, którego produkcja seryjna rozpoczęła się rok wcześniej – różnica polegała na tym, że jednostka napędowa miała zajmować tylko prawą część przodu kadłuba (tak jak haubicy 2S1 Goździk). Na podwoziu, które prawdopodobnie miało zapewniać pojazdowi zdolność pływania, planowano posadzić niewielką wieżę załogową, uzbrojoną w gwintowaną armatę czołgową A-308 o kalibrze 100 mm i długości 46 kalibrów (używaną zresztą do dnia dzisiejszego w miejscowych odmianach czołgu T-55). Za to jednostką napędową M85 miał być pochodzący z MLI-84 silnik wysokoprężny 8V-1240-DT-S o mocy 355 KM, opracowany przez pochodzącą z Braszowa firmę Roman.

Załoga niszczyciela czołgów miała się składać z czterech osób: kierowcy (siedzącego po lewej stronie), celowniczego i ładowniczego (w koszu wieży) oraz dowódcy (znajdującego się dość nietypowo w niszy wieży).

Głównym zadaniem TAA miała być obrona przeciwpancerna pułków zmechanizowanych armii rumuńskiej, wyposażonych w bojowe wozy piechoty, ale z racji tego, że w rumuńskich siłach zbrojnych nie rozróżniano wtedy podziału na stricte artyleryjski niszczyciel czołgów a typowe działo samobieżne, założono, że TAA miał prowadzić również ogień pośredni, a zamontowana w nim armata czołgowa mogła prowadzić ostrzał na odległość do 21 600 metrów (przy maksymalnym podniesieniu lufy wynoszącym aż 37°). W podanych zadaniach miał on zastąpić działa pancerne SU-76 i SU-100.

Mimo że projekt pochodził z kraju komunistycznego, był on na swoje czasy bardzo innowacyjny, planowano bowiem zastosować automat ładujący i kadłubowy magazyn amunicyjny, który miał być całkowicie odgrodzony od reszty pojazdu i mieć słabe ogniwa w stropie (podobnie do zastosowanego w czołgach Abrams). Automat ładujący był interesujący, ponieważ miał przekazywać amunicję w pozycji poziomej z kadłuba do działa znajdującego się w wieży, a zakładano przy tym, żeby będzie na tyle sprawny, aby dało się prowadzić ostrzał z szybkostrzelnością nawet 15 pocisków na minutę.

Widok z góry. Rysunek z dokumentów patentowych

Widok z góry. Rysunek z dokumentów patentowych

Oczywiście jak każdy projekt, ten pojazd nie byłby pozbawiony wad. Najważniejszą z nich był słaby pancerz – zakładano bowiem, że TAA będzie odporny co najwyżej na trafienia przeciwpancernymi pociskami karabinowymi kalibru 12,7 mm, przez co nie miałby on większych szans w starciu bezpośrednim z czołgiem podstawowym czy nawet bojowym wozem piechoty.

Kolejną wadą, na którą można zwrócić uwagę, jest umiejscowienie stanowiska dowódcy w niszy wieży. Zdecydowano się na to z pewnością ze względu na zadania TAA – konstruktorzy założyli możliwie jak największe obniżenie pojazdu, a jednocześnie dowódca miał mieć jak najszersze pole widzenia, przez co musiał się znajdować najwyżej ze wszystkich załogantów. Dzięki temu można przypuszczać, że to właśnie dowódca miał najmniejsze szanse na przeżycie, ponieważ mógł być cały czas widoczny w wizjerze, przez co byłby łatwym celem dla strzelców wyborowych. Mógł również zostać łatwo trafiony odłamkami, a przy ustawieniu wieży wzdłuż linii pojazdu miał pod sobą słabe ogniwa magazynu amunicyjnego, więc w przypadku eksplozji cała energia wybuchu byłaby skierowana w jego stronę.

Inną sprawą było jego uzbrojenie. Na początku lat 80. armata gwintowana kalibru 100 mm stała się nieskuteczną bronią przeciwpancerną, niezdolną do eliminacji zachodnich czołgów podstawowych najnowszej wtedy III generacji. Nie było można za to zamontować na pojeździe armaty gładkolufowej kalibru 125 mm ze względu na jego ograniczenia konstrukcyjne. Niemniej do dnia dzisiejszego „setka” jest bronią, która nadal stanowi w sprzyjających warunkach spore zagrożenie dla wszystkich istniejących czołgów podstawowych, głównie dzięki najnowszej amunicji o oznaczeniu BM-421 Sg, produkowanej właśnie przez Rumunów.

TAA był projektem, który miał prawdopodobnie spore szanse na powodzenie, jednakże został on zarzucony na przełomie lat 80. i 90. z powodu następujących wtedy przemian politycznych i ostatecznie skończył żywot na desce kreślarskiej. Znajdował się wtedy jeszcze we wczesnym stadium, przez co nie wiemy, jakie planowano zastosować zawieszenie i czy był możliwy montaż noktowizora, którego nie ujęto w patencie.

Wskutek decyzji o zakończeniu programu całkowicie przestarzałe działa pancerne SU-76 na początku lat 90. nadal były liczne w armii rumuńskiej (326 sztuk w 1990 roku) i zostały wycofane z wyposażenia dopiero w roku 1998, SU-100 nadal znajdują się w rezerwie mobilizacyjnej w sile jednego pułku (23–25 pojazdów), a podstawową bronią przeciwpancerną rumuńskiego zmechu (obok przeciwpancernych pocisków kierowanych) są holowane armaty przeciwpancerne kalibru 100 mm, etatowo po dziewięć sztuk w każdej brygadzie. Sam TAA został zapomniany, a w dzisiejszych czasach mógł być ciekawostką technologiczną i wschodnioeuropejskim odpowiednikiem czołgów lekkich XM8 z dodatkową możliwością pływania. Mógłby nawet być przystosowany do roli czołgu powietrznodesantowego, jak w przypadku rosyjskich niszczycieli czołgów 2S25 Sprut-SD.

Projekt mógł być obecnie unowocześniony między innymi poprzez mechanizację magazynu amunicyjnego czy montaż optoelektroniki, co mogłoby wyeliminować stanowisko dowódcy w niszy wieży. Możliwe jest też, że zastosowano by szczątkową wieżę załogową, przez co cała załoga znalazłaby się w kadłubie pojazdu, a magazyn amunicyjny wywędrowałby do niszy wieży. Ale dziś można na ten temat tylko gdybać.

Tunul Antitanc Autopropulsat Model 1985 – dane techniczne

Załoga: 4 osoby (dowódca, celowniczy, ładowniczy, kierowca)
Długość: 7320 mm
Szerokość: 3150 mm
Wysokość: 2150 mm
Silnik wysokoprężny, ośmiocylindrowy, czterosuwowy, 8V-1240-DT-S
Moc silnika: 355 KM (264,7 kW)
Uzbrojenie: gwintowana armata czołgowa Resita A-308 kal. 100 mm

Zobacz też: Żelazna pięść ONZ. Pojazdy pancerne misji w Kongu 1960–1963

Bibliografia

Stroea Adrian (red.), Enciclopedia Artileriei Romăne, s. 311 i 331, Centrul Technic-Editorial al Armatei, București, 2014.
100 mm APFSDS-T M309, Jane’s Ammunition Handbook 2001–2002.
Tunul Antitanc Autopropulsat Model 1985, blog Romania Military, 08.02.2017. Dostęp: 5 marca 2017.
Atelierul lui Bula (episodul 4), blog Romania Military, 27.04.2016. Dostęp: 5 marca 2017.
Despre obuziere autopropulsate, MLRS-uri si tancuri, blog Romania Military, 05.05.2016. Dostęp: 5 marca 2017.


Autor artykułu prowadzi bloga dostępnego pod adresem: 2s14.blogspot.com

Rysunek z dokumentów patentowych