„Wykonanie modelu zajmuje mi od dwóch tygodni do trzech miesięcy” – z Michałem Rosiakiem rozmawia Łukasz Golowanow
Michał Rosiak urodził się w 1974 roku w Łodzi. Jako modelarz zdobył szereg nagród …
Michał Rosiak urodził się w 1974 roku w Łodzi. Jako modelarz zdobył szereg nagród …
Jest taka stara tradycja w science fiction – opowiadania, „co będzie, jeśli dalej tak będzie”. W takich tekstach autor bierze na warsztat pewien trend i rozważa, co będzie, jeśli ów trend nie zaniknie i będzie się rozwijał. „Wojna Starka” jest o tym, co by się działo, gdyby najwyższej rangi oficerowie zdobywali stanowiska właśnie poprzez takie lawirowanie, a młodsi oficerowie byli tłamszeni przez przełożonych, którzy za pomocą nowoczesnych metod łączności dyktują im każdy ruch, nie pozwalając podwładnym nauczyć się dowodzenia.
Ostrożnie używałbym słowa brawura. Oznacza ono postępowanie nierozsądnie ryzykowne, wręcz samobójcze, a o to nie można posądzać zawodowców. A nasi podwodnicy byli zawodowcami. Brawura pięknie wygląda w książkach i filmach, lecz w rzeczywistości ustępuje przed nieprzyjemnym poczuciem strachu. To, jak załogi radziły sobie z pokonywaniem strachu, było miarą sukcesów.
Jedyne słowo, którego mogę użyć, aby opisać to uczucie, to „euforia”. Czujesz, jak wypełnia ci serce, które bije coraz szybciej. Czasami aż się śmiałem. Oczywiście pilot jest wtedy bardzo zajęty, nie ma czasu podziwiać widoków, ale chodzi o to, co czuje. A już zwłaszcza w F-16, który ma tak mały kokpit. Masz wrażenie, że jesteś częścią samolotu. Nie siedzisz w nim jak w samochodzie, jesteś częścią maszyny, odczuwasz ją poprzez drążek i dźwignię przepustnicy.
Śmierć Balawiego zasmuciła jego rodziców i rodzeństwo, ale żona i wielu znajomych było dumnych, gdyż widzieli tu udany atak na Stany Zjednoczone i ich słynną agencję wywiadowczą. Rodzina dowiedziała się o samobójczym zamachu od członka Al-Kaidy, który zadzwonił z „gratulacjami” z okazji „męczeńskiej śmierci” Balawiego. W wywiadach żona Balawiego podkreślała, że uznaje czyn męża za odważny akt dżihadu, za który będzie wynagrodzony w niebie.
Najbliżej demokracji w rozumieniu europejskim był Iran – być może teraz świecki i liberalny Iran byłby demokratycznym przykładem dla świata, gdyby tylko w 1953 roku Brytyjczycy i Amerykanie nie dokonali przewrotu, obalając premiera Mohammada Mosaddegha, i nie ściągnęli w walizce swojej marionetki – szacha Mohammada Pahlawiego, który zdusił polityczną wolność, wprowadzając brutalny reżim.
Jest takie powiedzenie: armia przygotowuje się do minionej wojny. To znaczy, że regulaminy i programy szkół wojskowych są pisane na podstawie doświadczeń. W tym przypadku kierowano się doświadczeniami z I wojny światowej. Wówczas pierwszorzędną rolę grała artyleria i broń maszynowa. Świadczą o tym miliony poległych. Uważano, że tak też będzie wyglądał następny konflikt. Ignorowano nieliczne głosy oficerów widzących w czołgu dominatora pól bitewnych. Manewry na poligonach i artykuły nie mogły tej ignorancji pokonać. Zmógł je dopiero Blitzkrieg i tęgie lanie we Francji.
Oczywiście dzisiaj jesteśmy bardzo mądrzy i pewnie moglibyśmy doradzić Napoleonowi, żeby nie szedł na Moskwę w 1812 roku. Podobnie moglibyśmy powiedzieć Machnie: „Nestorze Iwanowyczu, niech pan nie idzie z bolszewikami, bo pana oszukają, a później stworzą zbrodnicze, totalitarne państwo”. Moglibyśmy opowiedzieć mu o Stalinie, Wielkim Głodzie i jeszcze Czarnobylu, ale w czasach machnowszczyzny nikomu nie śniło się o Związku Radzieckim. Machno chciał nowego, sprawiedliwego świata, a droga do niego wiodła przez sojusz z bolszewikami.
Ahmadineżad jest politykiem sprytnym i przebiegłym. Jeśli chce, potrafi być uroczy. Jednocześnie wydaje się rozsądny. Ma trochę krytyczne i nie do końca realne spojrzenie zarówno na siebie, jak i na Iran. Moim zdaniem nie jest to korzystne dla państwa. Poza tym jest człowiekiem mocnej wiary i nigdy nie poddaje się presji z zewnątrz. Trudno mi powiedzieć, czy naprawdę wierzy w te swoje dziwne teorie, jak na przykład wyparcie się Holokaustu. Dowodem na to, że ma silną osobowość, jest fakt, iż w przeciwieństwie do innych bez żadnych obaw wygłasza swoje poglądy. Jednak jego upór nie pozwala mu zrozumieć, jak wiele z nich szkodzi państwu.
Przy okazji wydania w Polsce przez wydawnictwo Karakter książki Rajy Shehadeha „Palestyńskie wędrówki. Zapiski o znikającym krajobrazie” miałem przyjemność porozmawiać z samym Autorem. Raja jest palestyńskim obrońcą praw człowieka, jednym z założycieli organizacji praw człowieka Al-Hak. Mieszka w Ramallah.