Tomasz Stężała – „Pułkownicy. Nowe życie”
W drugim tomie trzeciej części cyklu Trzy Armie akcja rozpoczyna się, gdy nadchodzi przełamanie …
W drugim tomie trzeciej części cyklu Trzy Armie akcja rozpoczyna się, gdy nadchodzi przełamanie …
„Pułkownicy 1944. Rzeczpospolita partyzancka” to kolejna odsłona przygód bohaterów dobrze znanych Czytelnikowi z poprzednich …
W ubiegłym roku doczekaliśmy się publikacji wojennych wspomnień Romana Starzyńskiego. Znane nazwisko? Powinno być, bo chodzi o starszego brata ostatniego prezydenta Warszawy w międzywojniu, Stefana Starzyńskiego. Solidna, prawie pięciusetstronicowa, publikacja Instytutu Wydawniczego Erica i Wydawnictwa Tetragon to obowiązkowa lektura dla miłośników Legionów, wysoce zalecana wszystkim osobom interesującym się frontem wschodnim pierwszej wojny światowej.
Tej książki nie trzeba polecać nikomu, kto interesuje się II wojną światową, kiedy to gwiazda Guderiana rozbłysła najjaśniej. Słyszał też zapewne o niej każdy, kto interesuje się rozwojem wojsk pancernych w międzywojniu. Warto za to zwrócić na nią uwagę także osobom chcącym bliżej przyjrzeć się wybranym epizodom z frontu zachodniego I wojny światowej.
Ta książka to nie tyle skarbnica wiedzy oficjalnej historii polskiej piłki nożnej, bo tę możemy znaleźć w rocznikach statystycznych i skarbach kibiców, ile wycieczka za kulisy sceny, jaką była pierwsza liga. Więcej niż o ówczesnych wynikach i składach dowiemy się o funkcjonowaniu Widzewa i innych drużyn w realiach socjalistycznych. Fałszywe etaty, powołania do wojskowych kubów Legia i Śląsk, dziwne nieoficjalne rozliczenia, wykorzystywanie znajomości w ministerstwach czy zjednoczeniach przemysłowych, problemy przy transferach zagranicznych, okazja do pokątnego handlu przy wyjazdowych meczach reprezentacyjnych czy w europejskich pucharach.
Autor zabiera Czytelnika nie tylko w ciekawą i zawiłą zagadkę kryminalną ale również do Warszawy końca XIX wieku. Zwiedzamy ją – choć o nie zwiedzanie turystyczne tu chodzi – wraz z głównym bohaterem, Estarem Pawłowiczem Van Houtenem, tajnym urzędnikiem do zadań specjalnych ze stolicy Imperium Rosyjskiego, który zaczyna dochodzenie w sprawie serii brutalnych morderstw młodych kobiet. Oczywiście dochodzenie jest ściśle tajne i nikt poza osobami wtajemniczonymi nie wie o jego misji.
Po opisaniu śmierci Elbinga w 1945 roku Tomasz Stężała przenosi Czytelników zarówno w miejscu, jak i w czasie. Tym razem akcja skupia się na trzech młodych porucznikach, służących w Wehrmachcie, Wojsku Polskim i Armii Czerwonej. Jak można się spodziewać, Elbląg także pojawia się na kartach książki.
„Lach bez konia, jak ciało bez duszy”, mawiały już przed wiekami narody sąsiadujące z potomkami Sarmatów. Kto choć na chwilę przyjrzał się obchodom Święta Kawalerii Polskiej, które w dniach 3–4 września odbyły się po raz pierwszy w Warszawie, ten wie, że w narodzie wciąż tkwi niezwykła, jakby hipnotyczna słabość do konia i etosu kawaleryjskiego. To, że „kawaleria dumą oręża polskiego jest”, wie każdy z nas, gdy jednak chcemy wyjść poza ogólny „kanon” narodowej wiedzy, co w znacznej części równa się romantycznej legendzie, okazuje się, że niełatwo o współczesną literaturę przedstawiającą losy kawalerii II RP.
– Kapitanie, ta indiańska świnia twierdzi, że znów zmienili prawo – warknął, podchodząc na trzy kroki. – Jeśli nasza łajba wejdzie na mieliznę, ściągną ją… za cenę towaru z naszych ładowni!
De Manjarres wzruszył ramionami. Tenorio dobrze wiedział, kogo wybrać na pilota. Orgonez własnym gardłem ręczył za sprawne przybicie do kei, a kilkakrotnie już dowiódł, że można mu ufać. Nie ma się co martwić na próżno.
– Pilnuj wyładunku, kiedy zejdę na ląd. – Nerwowym ruchem potarł puchnącą i mocno swędzącą rankę na nosie, ślad po ukąszeniu jakiegoś owada. – I trzymaj ludzi w pogotowiu, wypływamy najszybciej, jak się tylko da.
W najnowszej historii Polski tematyka „ziem odzyskanych” – lub „pozyskanych”, jak wolą niektórzy – nadal przypomina otwartą ranę. Już teraz wiadomo, że dyskusja o wydarzeniach 1944/45 roku nie wygaśnie wraz ze śmiercią naocznych świadków, a starzy adwersarze zyskali już następców w postaci licznych historyków i entuzjastów badania przeszłości. Co w tej sytuacji może zmienić jedna, nawet najlepsza książka? To już zależy od tego, czego w niej szukamy.