Zabrzańskie wydawnictwo „Infort Editions” przedstawia Czytelnikowi szesnastą część serii „Bitwy/Taktyka”. Tematem niniejszej publikacji jest mało znany i często traktowany „po macoszemu” epizod polsko- siedmiogrodzko-wołoskiej interwencji w Mołdawii. Owa wyprawa nie stanowiła osobnej kampanii, lecz była pomocniczym uderzeniem zabezpieczającym prawą flankę dla armii królewskiej stacjonującej pod Żwańcem, zamierzającej uderzyć na rebelianckie siły Kozaków pod dowództwem Bohdana Chmielnickiego. Niesłusznie, jak przekonuje autor, część ludzi współczesnych tej interwencji jak i bliższych nam czasowo historyków uważa, iż owa „awantura mołdawska” przyczyniła się do niepowodzenia wyprawy żwanieckiej.

Autorem książki jest Dariusz Maliszewski, doktor historii, obecnie pracujący w Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, badacz wojskowości epoki nowożytnej oraz relacji Rzeczpospolitej z jej południowo-wschodnimi sąsiadami. Sama książka opiera się na pracy magisterskiej autora, obronionej na UW i stanowi kontynuację jego pracy badawczej. W swoim dziele bazuje na szerokiej bazie źródłowej, zgromadzonej w przeróżnych archiwach i bibliotekach w Polsce, Rumunii, Mołdawii oraz na Ukrainie.
Jeszcze kilka zdań na temat istoty lektury. Przedstawia ona ciąg wydarzeń, których symbolicznym początkiem jest umowa zawarta pomiędzy hospodarem mołdawskim Bazylim Lupulą a hetmanem Chmielnickim, która była widzialnym znakiem podporządkowania przez Zaporożców, dotąd sprzyjającego Rzeczpospolitej lennika ottomańskiego. Taka sytuacja wywołała znaczne oburzenie wśród sąsiednich krajów, którym nie podobała się zaborczość Kozactwa. Wobec wkroczenia sił kozackich do Mołdawii pod wodzą „świeżego” męża córki hospodara, syna Chmielnickiego Tymofieja, powstanie koalicja złożona z Polaków, Wołochów i Siedmiogrodzian, którzy postanawiają interweniować w obronie swoich interesów.
Kwintesencją opracowania są działania polskiej dywizji kapitana kamienieckiego Jana Kondrackiego oraz wojsk sprzymierzonych w rejonie Suczawy od 19 sierpnia 1653 roku w chwili połączenia się koalicjantów, aż do 9 października tego samego roku, gdy obrońcy kapitulują. Ostatnią cześć swej publikacji autor poświęca ocenie wyprawy, jej skutkom militarnym oraz dyplomatycznym, które zostały spisywane przez ówczesne osobistości (np. Janusza Radziwiłła) oraz własnej analizie zysków i strat. Jako aneksy zamieszczony został akt kapitulacji Kozaków broniących Suczawę oraz skład dywizji Kondrackiego.
Co interesującego jest w tej publikacji? Na mnie spore wrażenie (pozytywne) wywarła mnogość spostrzeżeń autora oraz „posiłkowanie” się relacjami przeróżnych autorów z ich subiektywną oceną wydarzeń. Autor absolutnie nie chce narzucić jedynej najbardziej optymalnej wizji. Owszem czasem bardziej skłania się do jednej czy do drugiej relacji, lecz nigdy nie „zamyka furtki” dla Czytelnika. Posługując się relacjami obydwu stron stara się jak najbardziej obiektywnie zobrazować daną sytuację wojskową, geopolityczną itp.
Jest to niewątpliwie opracowanie z zakresu historii wojskowości, więc główny nacisk książki jest położony na aspekt militarny. Zawiera on dokładną ocenę i stan sił zbrojnych obydwu stron.
Nie wiem czy można za to akurat pochwalić autora, ale sam temat jest już nie lada wyzwaniem. Sam autor skarży się na brak współczesnych opracowań. Temat Mołdawii jest przy okazji kampanii z 1653 roku „pomiatany”, a jeśli już się o nim wspomina to tylko bazując na opracowaniach XIX – wiecznych, które zawierają spore błędy merytoryczne.
Całość jest napisana przyzwoicie, ale fakt faktem, nieco brakuje polotu, który pozwalałby oddać się lekturze na dłuższy czas. Ale z drugiej strony jest to profesjonalne opracowanie naukowe, więc fabuła czy anegdoty muszą ustąpić rzeczowej analizie i komentarzowi.
Pierwszy raz miałem styczność z publikacją wydawnictwa Infort Editions, więc napiszę parę słów o aspekcie technicznym książki. Jest ono „bardzo przyzwoite”. Brak w nim błędów edytorskich, ale moim zdaniem pozycja ta zasługuje na twardą okładkę oraz lepszej jakości papier. Również zdjęcia w kolorze byłyby bardzo wskazane. Nie sądzę, aby był to problem, gdyż mapy oglądamy we wszystkich kolorach tęczy.
Ale na pocieszenie muszę sparafrazować „nie szata graficzna czy okładka zdobi książkę”, ale „najważniejsze jest to, co ma w środku”.
W podsumowaniu przyznam, że jest to pozycja godna uwagi. Cieszę się, że ta akurat publikacja jest pierwszą rodzimą książką, którą miałem przyjemność recenzować dla KZ. Z pewnością sięgną po nią miłośnicy wojskowości czy czasów wojen siedemnastowiecznych. A jeśli nawet drogi Czytelniku nie pociąga Cię ta epoka czy obszar geopolityczny, to nie odrzucaj tej książki, bo odsłania ona przed polskim Czytelnikiem kawałek dziejów, które dotąd były „białą plamą”.

