Wydawać by się mogło, że na temat II wojny światowej na froncie wschodnim napisano już wszystko. Powstały dziesiątki, setki tytułów opisujących tragiczne wydarzenia z lat 1941–1945. Jedne lepsze, inne gorsze, opowiadające o planie „Barbarossa”, początkowych wielkich klęskach Armii Czerwonej, bezradności Stalina, a następnie powstrzymaniu Niemców pod Moskwą, bitwach pod Stalingradem i Kurskiem, które odwróciły losy tej kampanii, a następnie marszu czerwonoarmistów na zachód – do Berlina i wieńczącej go defiladzie zwycięstwa w Moskwie. Każdy może zapoznać się z planami poszczególnych operacji, numerami jednostek, rozkazami, strategią i taktyką obu stron, a także wyposażeniem armii. W tym gąszczu informacji nie widać miejsca dla kolejnych autorów na jakąś innowacyjność czy odkrywczość.
Na szczęście dla czytelników taki wolny obszar dostrzegła Catherine Merridale. Jej książka – „Wojna Iwana. Armia Czerwona 1939–1945” – tematy, o których wspomniałem wyżej, porusza jedynie na marginesie. W centrum zainteresowania brytyjskiej badaczki jest zwykły, szary rosyjski żołnierz, taki przeciętny Iwan, jakich miliony walczyły i ginęły na froncie wschodnim – stąd taki tytuł. Autorka nie zadowoliła się zwyczajowym obrazem rosyjskiego żołnierza prezentowanym w oficjalnych rosyjskich publikacjach z okresu wojennego oraz kolejnych lat, ale postarała się – dzięki przekopywaniu archiwów rosyjskich, ukraińskich oraz niemieckich, a także przeprowadzaniu wywiadów z samymi weteranami – o stworzenie pełnego obrazu tych ludzi, wydobywając i przedstawiając czytelnikowi także te rzeczy, o których propaganda, a także sami żołnierze, nie chcieli pamiętać i mówić.
Korzystając z tak bogatych materiałów źródłowych, Autorka przedstawiła życia żołnierzy Armii Czerwonej od lat trzydziestych, kiedy armia przeżywała stalinowskie czystki, poprzez krótki okres sojuszu z III Rzeszą i karkołomne próby politruków przekonania żołnierzy do zmiany sposobu myślenia o 180 stopni w stosunku do tego, czym byli karmieni przez kilkanaście poprzednich lat, aż do wielkiej wojny ojczyźnianej, jak działania na froncie wschodnim nazywają sami Rosjanie.
Obraz, który się wyłania, jest szalenie interesujący, jak sądzę głównie dlatego, że bardzo odbiega od stereotypowego postrzegania Armii Czerwonej funkcjonującej jako część reżimu stalinowskiego. Pomimo wszechogarniającej inwigilacji i potężnej policji politycznej NKWD nie była to armia bardzo karna. Dezercje były codziennością, a w pierwszych miesiącach wojny wystąpiły na niespotykaną wcześniej skalę. Nie wszyscy chcieli walczyć za Stalina i za swoją ojczyznę. Miało to swoje głębokie uzasadnienie we wcześniejszym postępowaniu komunistów, jak choćby przymusowa kolektywizacja wsi, przesiedlenia i wiele innych. Do prostych żołnierzy, nierzadko analfabetów, nie przemawiały propagandowe hasła oraz dzieła Marksa i Lenina. Oni walczyli, bo zostali do tego zmuszeni lub z powodów osobistych, jakimi była chęć wzięcia odwetu na Niemcach, którzy na terenach ZSRR dokonywali straszliwych zbrodni. Poruszane są też kwestie osobistego wyposażenia czy wyżywienia żołnierzy. Było ono w początkowym okresie tak złe, że zmuszało do zachowań, które w innych warunkach potępilibyśmy z całą surowością – jak choćby ograbianie ciał poległych.
Ciekawym wątkiem jest sprawa sławetnego rozkazu Stalina dającego się streścić w formule „Ani kroku w tył” i reakcji żołnierzy na niego. Choć, jak sami przyznają, bardziej bali się wojsk niemieckich niż oddziałów zaporowych NKWD, to bardzo duża ich część w pełni zgadzała się z tym rozkazem, widząc w nim jedyna możliwość zatrzymania zbliżającej się nieuchronni całkowitej katastrofy i załamania się frontu wschodniego pod naporem doskonale wyekwipowanych i zahartowanych w bojach żołnierzy Wehrmachtu.
Aby nie opowiadać – i nie psuć przyjemności czytania – całej książki, wspomnę jeszcze tylko bardzo ogólnie, jakie inne sprawy poruszyła pani Merridale. Znajdziemy tam kwestie związane z batalionami karnymi, problemami rodzinnymi frontowców, seksem na wojnie – co było tematem tabu w ZSRR, przemianami, jakie zachodziły w żołnierzach wraz z posuwaniem się na zachód i wchodzeniem do krajów kapitalistycznych, które mimo że były zniszczone przez wojnę – jak Polska – lub biedne w porównaniu do Europy zachodniej – jak Rumunia – to dla Sowietów przedstawiały się jako bardzo bogate, a co za tym idzie podważały ich wiarę w komunizm, jako najlepszy system na świecie. Przez cały czas przewija się obecny także i dzisiaj w rosyjskiej armii problem pijaństwa. Autorka porusza także sprawy, o których obecnie kombatanci woleliby nie pamiętać i których nie chcą wspominać w wywiadach z autorką. Chodzi o kwestie takie jak zachowanie się pewnych już siebie, zwycięskich żołnierzy w wyzwalanych krajach Europy wschodniej i centralnej oraz na terenach pokonanej Rzeszy, gdzie zbiorowe gwałty, rabunki i rozboje wydawały się rzeczami jak najbardziej naturalnymi, a wręcz pożądanymi przez wyższych dowódców, jako odwet na najeźdźcach.
Całość kończy się obrazem sytuacji, w której znaleźli się frontowcy, kiedy nie byli już potrzebni, bo wojna się skończyła. Mieli bardzo poważne problemy z ponownym przystosowaniem się do życia w cywilu, a bardzo wielu z nich czekały ogromne rozczarowania, kiedy rozpadały się ich rodziny, trafiali do łagrów, nie mieli dostępu do należytej opieki zdrowotnej i pomocy ze strony państwa, któremu wiernie służyli albo całymi latami nie byli demobilizowani, bo byli potrzebni Armii Czerwonej podczas zaczynającej się zimnej wojny.
Jest to bardzo dobra książka, poruszająca temat frontu wschodniego od niespotykanej do tej pory strony, dająca czytelnikowi możliwość zapoznania się z codziennym życiem szarego żołnierza – „Iwana” – armii czerwonej. Znakomicie zapełnia istniejącą do tej pory lukę wśród opracowań dotyczących wydarzeń z lat 1941 – 1945, a dzięki korzystaniu z najlepszych źródeł daje gwarancję rzetelności. Jednym słowem – pozycja obowiązkowa dla zainteresowanych tą tematyką.