O tym, że na terenach obecnie tworzących Rzeczpospolitą Polską, wiele się działo w ciągu minionego tysiąca lat, nikogo nie trzeba przekonywać. Powstały tysiące publikacji na ten temat. Większość jednak dotyczy określonego wydarzenia lub okresu historycznego; te przedstawiające historię z punktu widzenia nie czasu, a miejsca są w zdecydowanej mniejszości. Istnieją jednak i jedna z nich właśnie wpadła mi w ręce.
„Wojenne tajemnice Dolnego Śląska” to książka niewielka, ledwie 130 stron zapisanych, jak się okazało po wstępnym przekartkowaniu, dość sporą czcionką, ale informacje podane na ostatniej stronie okładki, przedstawiające autorów jako historiofilów nie bojących się żmudnej pracy badacza, pozwalały się spodziewać sporej dawki ciekawych faktów. Z takimi właśnie oczekiwaniami wziąłem się do czytania.
Niestety, zaczęło się od rozczarowania. Bo oto otwieramy książkę, mijamy stronę tytułową, redakcyjną, podziękowania od autorów dla ich żon i trafiamy na… szarą ramkę „CZĘŚĆ I – WOJNY HUSYCKIE”. Zaczyna się właściwa treść. Co w tym rozczarowującego? Otóż to, co można przeczytać na ostatniej stronie okładki, aż prosi o kilkustronicowy wstęp, w którym autorzy opisaliby, jak przebiegało zbieranie materiałów źródłowych, z czym mieli największe problemy, a co jest dla nich obecnie najbardziej humorystycznym wspomnieniem. No i może parę ciepłych słów lub rad dla podobnych im, ale początkujących pasjonatów. Trochę szkoda, że takiego wstępu zabrakło.
Z oczywistych powodów nie będę ujawniał, jakimiż to faktami karmią nas autorzy. Musicie mi więc uwierzyć na słowo, że są one warte uwagi. Nie należy się spodziewać wielkich sensacji w rodzaju dowodów na to, że powszechnie znane wersji historii są nieprawdziwe czy – powiedzmy – informacji, iż autorom udało się odkryć zaginione od czterech wieków dokumenty. Nic z tych rzeczy, to nie ten kaliber książki. „Wojenne tajemnice…” opisują epizody znane, ale albo słabo, albo tylko nielicznym. Względnie: sygnalizują istnienie zagadek wciąż czekających na rozwiązanie. Ciężko bez dostępu do źródeł ocenić, jak szczegółowo autorzy przedstawili poszczególne wydarzenia, ale dla szeregowego czytelnika, nawet mającego dostęp do Internetu, większość faktów będzie zupełnie nowa.
Właściwą treść kończy sześć biogramów ludzi z Dolnego Śląska pochodzących lub blisko zeń związanych, ludzi, którzy zapisali niezwykle istotne karty w historii wojen, w których przyszło im walczyć lub – jak słynny konstruktor rakiet Wernher von Braun – podczas których pracowali na rzecz swego państwa.
Dodatkowym plusem są liczne zdjęcia i ilustracje oraz kończąca książkę szczegółowa bibliografia mogąca stanowić dla czytelnika doskonałą listę źródeł w sytuacji, gdy tenże sam będzie musiał napisać cokolwiek na podobny temat.
Czytelnik… Kim będzie czytelnik „Wojennych tajemnic Dolnego Śląska”? Właściwie jest to książka adresowana do wszystkich interesujących się historią, ale nie sposób nie zauważyć, iż szczególnie wyraźnie do mieszkańców Dolnego Śląska właśnie, lokalnych patriotów, którzy chcieliby wiedzieć jak najwięcej o historii swego regionu. Niemniej jednak także każdy chcący zgłębić okresy historyczne, którym poświęcona jest książka (wojny huscykie, wojna trzydziestoletnia, wojny śląskie, kampania napoleońska, II wojna światowa) powinni rozważyć zakup „Wojennych tajemnic…”.