W XXI wieku coraz częściej dobry historyk, nie wspominając już o politologach, musi mieć rozeznanie w kwestiach finansów i ekonomii. Nie chodzi już nawet o trwającą właśnie interwencję w Libii (kwestia cen ropy pojawia się w tym kontekście częściej niż sprawy ściśle wojskowe) ani wcześniejszą inwazję na Irak – tu sprawa jest oczywista. Jednak nawet w czasie II wojny światowej sprawy gospodarcze odgrywały wiodącą rolę, one też legły u jej podstawy (czytaj: Wielki Kryzys). Stąd też w naszym portalu krótka recenzja tej książki.
Niepozorna, broszurkowa nieomalże publikacja Tadeusza Teofila Kaczmarka i Grzegorza Ćwieka zajmuje się ekonomią w skali mikro, na poziomie przedsiębiorstwa, jednak perspektywa, z jakiej to robi, zasługuje na zainteresowanie nie tylko przedsiębiorcy. Potencjalny kupujący z tak zwanego podczytnika (zwanego też z angielska blurbem) dowie się, że jest to książka o tym, „jak w XXI wieku nie stać się ofiarą kryzysu w ogóle lub, gdy nadejdzie, ponieść znacznie mniejsze straty niż inni uczestnicy gry rynkowej”.
Wiadomo więc, na czym polega jej wartość dla przedsiębiorców czy ekonomistów, ale co mógłby z niej wynieść historyk? Powiedzmy sobie szczerze: z tej książki rozpatrywanej samodzielnie – nic. Ale już zupełnie inaczej wygląda sprawa, jeżeli dany historyk chce zająć się, na przykład, historią kryzysu ekonomicznego lub kryzysów ekonomicznych in toto. Ja sam, nie mając wykształcenia w dziedzinie finansów, bankowości, zarządzania itepe, byłem w stanie zrozumieć bez szczególnych wysiłków, co to tak naprawdę znaczy, gdy przedsiębiorstwo jest dotknięte kryzysem – kryzysem wcale niekoniecznie natury finansowej, bo autorzy piszą także o katastrofach naturalnych. A z lektury innych publikacji na temat szeroko rozumianego kryzysu wiem, że ich autorzy czasami mają problem ze zrozumieniem tego podstawowego przecież faktu. Makroekonomia, zgoda, ale przecież to nie bank centralny jest najbardziej zagrożony w takiej sytuacji bankructwem.
Aż chciałoby się w tym momencie zapytać: a co z awariami w elektrowniach jądrowych? Dyrektorom i prezesom spółek z północnej Japonii prawdopodobnie bardzo by się teraz przydało doradztwo z zakresu Business Continuity Management. Kwestie historyczne przedstawiono wyłącznie jako tło, toteż zrozumiała jest pewna skrótowość i pobieżność. Niemniej jednak, nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, iż „badania naukowe w tej dziedzinie [tj. w dziedzinie militarnej] były otoczone tajemnicą, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych” (s. 25). Były, owszem, ale czy „zwłaszcza” w Stanach Zjednoczonych? Bardziej niż w Związku Sowieckim?
Niemniej jednak, bardziej polecałbym ją ludziom, do których naprawdę jest skierowana: zainteresowanym (czy to teoretycznie, czy praktycznie) działalnością gospodarczą w warunkach kryzysu niekoniecznie finansowego. Tych Czytelników zapraszam jednak do recenzji tej pozycji w innych zakamarkach polskiego internetu. Podtrzymuję wszakże, iż może być bardzo wartościowa dla wąsko wyspecjalizowanego historyka czy politologa. Szkoda tylko, że wydawnictwo wycenia ją na ponad 50 złotych.