Oto za sprawą Instytutu Wydawniczego ERICA ukazała się druga część trylogii traktującej o wojennych działaniach Waffen-SS. Michael Reynolds – brytyjski generał w stanie spoczynku – tym razem postanowił zapoznać czytelników z historią II Korpusu Pancernego SS. Nie ma w tym zresztą nic zaskakującego, ponieważ pierwsza część dotyczyła, jak łatwo można się domyślić, I Korpusu.

Jako że jest to, jak już wspomniałem na wstępie, trylogia, książki są ze sobą w jakiś sposób powiązane i aby mieć pełen obraz opisywanych wydarzeń, należałoby przeczytać je w odpowiedniej kolejności. Nie znajdziemy tutaj na przykład całej historii powstania oddziałów Waffen-SS, systemu ich rekrutacji, szkolenia, podstaw ideologicznych. Te niezwykle ważne dla zrozumienia charakteru owych jednostek rzeczy zostały opisane w części pierwszej i autor zakłada, że z nimi czytelnik jest już zaznajomiony. Podobnie jest w sytuacjach, kiedy z jakichś powodów konieczne jest opisanie działań I Korpusu; w tej książce konieczne dla prawidłowej narracji wydarzenia potraktowane są sucho i bardzo skrótowo i za każdym razem uzupełnione uwaga autora, że z takim to a takim wydarzeniem możemy się szczegółowo zapoznać w innej jego książce. Albo poprzedniej albo w następnej, która jeszcze nie doczekała się publikacji w naszym kraju, acz jest ona niedaleka.

Opisujący działania II Korpusu Pancernego SS – w skład którego wchodziły w różnych okresach czasu 2. DPanc. Das Reich, 9 DPanc. Hohenstaufen i 10. DPanc. Frundsberg – „Synowie Rzeszy” obejmują działania na obu głównych frontach drugiej wojny światowej. Powoduje to, że autor miał do dyspozycji o wiele więcej materiałów, ale też o wiele więcej wydarzeń do zmieszczenia na ograniczonej przestrzeni. Nie wiem, dlaczego zdecydował się na to, ażeby zmieścić to wszystko w jednej tylko książce, skoro analogiczne wydarzenia dotyczące I Korpusu zostały rozbite na dwie osobne. Nie wyszło to moim zdaniem na dobre.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli: opisywana książka jest bardzo dobra, zawiera potężną porcję wiedzy i informacji. Jest w niej chyba wszystko, albo wszystko, do czego obecnie da się dotrzeć na podstawie istniejących materiałów archiwalnych i świadków. Są dowódcy, struktura, wszystkie operacje i wydarzenia powiązane z trzema dywizjami SS. Pod tym względem książka jest kompletna i stanowi wspaniałe źródło wiedzy dla każdego zainteresowanego tematem. Na kolejnych stronach poznamy walki na Ukrainie w czasie niemieckiej obrony przed ofensywą Armii Czerwonej, w Normandii, kiedy Niemcy bronili się przed alianckim desantem aż do pogromu w kotle pod Falaise, w Holandii, gdzie powstrzymywali spadochroniarzy w czasie operacji Market-Garden, w Ardenach, gdzie uczestniczyli w ostatniej niemieckiej ofensywie na froncie zachodnim oraz ponownie na froncie wschodnim – na Węgrzech, w Czechosłowacji i Austrii – gdzie II Korpus do końca walczył, aby nie dopuścić wojsk radzieckich na terytorium III Rzeszy. Jest tu, jak widać, wszystko.

I jest to według mnie największy problem tej książki. Z powodu obfitości materiału oraz tylko nieznacznie większej objętości od tej, jaką miało „Stalowe Piekło”, treść została bardzo skondensowana. Jest to w przeważającej części suchy opis kolejnych operacji i działań poszczególnych jednostek, zrobiony, jak już wspomniałem, fachowo, ale takie rzeczy można znaleźć także w innych książkach, czy nawet w internecie. Utracono za to największą moim zdaniem zaletę pierwszej części trylogii, którą były nie szczegółowe opisy walk, ale wszelkie sprawy niewiążące się bezpośrednio z prowadzonymi działaniami bojowymi, jak choćby charakterystyka dowódców, codzienne życie żołnierzy, pobudki, jakimi się kierowali, swego rodzaju etos i wszystko to, co sprawiało, że byli tak doskonałymi żołnierzami, jakich ze świecą można by szukać w Wehrmachcie czy innych armiach alianckich. No może poza, jak zauważa Reynolds, twardzielami z amerykańskich 82. i 101. DPD. Tego mi właśnie brakuje, całej tej oprawy okołobitewnej. Mniej, w porównaniu z pierwszą częścią trylogii, jest też osobistych relacji świadków czy uczestników opisywanych wydarzeń, a które bardzo mi się wcześniej podobały.

Jeszcze raz powtarzam, jest to książka bardzo dobra, a jej największą słabością jest to, że „Stalowe Piekło” było jeszcze lepsze.

Dla każdego chyba recenzenta jest miłą rzeczą, kiedy jego uwagi nie trafiają tylko do potencjalnych nabywców danej książki, ale też do wydawnictwa, które w dodatku ich nie ignoruje, ale stara się do nich odnieść i poprawić ewentualne wychwycone błędy. Zapewne przemawia przeze mnie pycha, ale jestem bardzo zadowolony, że Niemcy walczą teraz w czołgach PzKpfw IV, a nie Mk IV jak to było wcześniej. Także literówek jest dużo mniej. W prawdzie zdarzy się jeszcze jakaś tu i ówdzie, ale i pod tym względem sytuacja ma się o wiele, wiele lepiej niż w „Stalowym Piekle”. Za te zmiany należy się duży plus wydawnictwu ERICA.

Nie lubię się powtarzać, ale przy okazji podsumowania trzeci już raz powiedzieć muszę, że „Synowie Rzeszy” są książką bardzo dobrą. Wolę się powtarzać niż potem wyrzucać sobie, że przez moje znajdujące się nieco wyżej utyskiwania któryś z zainteresowanych Czytelników mógłby po nią nie sięgnąć. A na sięgnięcie z całą pewnością zasługuje, gdyż posiada wszystko, co powinna mieć książka traktująca o II Korpusie Pancernym SS i wszystko to podano na odpowiednio wysokim poziomie. A że nie jest tak dobra jak pierwsza część? No cóż, wiadomo, że łatwiej jest tytuł zdobyć niż go potem obronić…