4 czerwca minęła osiemdziesiąta rocznica bitwy o Midway. Na tę okoliczność wydawnictwo Znak przygotowało książkę Craiga Symondsa „Bitwa o Midway”, którą w Stanach Zjednoczonych wydano w 2011 roku. Wcześniej w Polsce ukazała się jedynie jego najnowsza wówczas (od tamtej pory wydał jeszcze biografię admirała Nimitza) książka „II wojna światowa na morzu. Historia globalna”.
Książka podzielona jest na szesnaście rozdziałów i liczy 508 stron, z których 432 strony zawierają właściwą treść, a reszta to przypisy, indeks i bibliografia. Od razu powiem, że w przypadku książki tego rodzaju – gdzie przypisy nie ograniczają się do bibliograficznych, ale zawarte są w nich również dodatkowe uwagi od autora i redakcji – umieszczanie ich na końcu jest bardzo złym pomysłem. Ciągłe przerzucanie kilkuset stron, aby zerknąć do przypisu na końcu książki, jest niewygodne.
Autor nie ogranicza się do opisu samej bitwy – ta zajmuje około połowę objętości książki. Pierwsza połowa to nakreślenie szerokiego tła historycznego oraz nakreślenie sytuacji strategicznej i okoliczności, które doprowadziły do stoczenia tytułowej bitwy. Narracja rozpoczyna się w momencie objęcia przez admirała Chestera Nimitza dowództwa nad Flotą Pacyfiku i określania dalszych – po ataku na Pearl Harbor – planów wojennych przez admiralicję japońską. Mamy więc japońską ekspansję na Dalekim Wschodzie i wyprawę zespołu lotniskowców na Ocean Indyjski, nalot Doolittle’a na Tokio czy bitwę na Morzu Koralowym. To wszystko uzupełnione opisami rozgrywek i analiz politycznych toczonych w Tokio, Waszyngtonie, Londynie i Canberze. Oczywiście nie wszystkie zagadnienia zostały potraktowane z jednakową szczegółowością. Symonds skoncentrował się na tych mających wpływ na późniejszą bitwę, a inne jedynie zasygnalizował.
Sama bitwa została opisana w sposób chronologiczno-problemowy. Chociaż normalnie wszystko dzieje się jednocześnie, dla jasności wywodu autor zdecydował się w osobnych rozdziałach podzielonych godzinowo opisywać po kolei działania Amerykanów i Japończyków. Cel został osiągnięty: mimo panującego w czasie bitwy zamieszania, mieszania się poszczególnych eskadr, ataków i kontrataków przeplatanych lotami rozpoznawczymi czy działalnością okrętów podwodnych wszystko jest jasne i wiadomo, jak jedno wynika z drugiego. Pomaga w tym siedem map (a ogółem jest ich w książce trzynaście).
Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to brak schematu ordre de bataille umieszczonego gdzieś na samym początku bitwy. Nieobeznany czytelnik może się czasem pogubić w tym, kim są i jaka jest podległość pomiędzy dowódcą zespołu uderzeniowego lotniskowców, dowódcami zespołów Task Force 16 i Task Force 17, dowódcami poszczególnych lotniskowców i dowódcami grup lotniczych. Taką rozpiskę, ale nie w formie schematu, znajdziemy dopiero w jednym z aneksów na końcu książki.
Tam też znajdziemy pięć innych aneksów: wykaz i krótką charakterystykę lotniskowców obu stron, podstawowe informacje o samolotach, ordre de bataille Japończyków oraz omówienie dwóch kwestii będących często przedmiotem sporów – „lotu donikąd” i tego, jak dużo Amerykanie wiedzieli na temat japońskich planów. Oczywiście obie te kwestie są omówione również w zasadniczej części książki, ale w aneksach autor pozwala sobie na więcej uwag osobistych i omawia metodologię własnych badań.
Narracja jest prowadzona z perspektyw obu stron konfliktu. Autor nie ogranicza się do suchych faktów, ale okrasza je swoim komentarzem i tam, gdzie to konieczne, odnosi się do innych autorów, tłumacząc, skąd się biorą rozbieżności między ich opowieściami, a jego ustaleniami. Chociaż cała bitwa jest opisana szczegółowo, autor szczególną uwagę poświęca podejmowaniu decyzji przez dowódców obu stron. Wskazuje nie tylko na wojskowe, bezpośrednie okoliczności stojące za danymi decyzjami, ale również wpływ systemów kształcenia, wcześniejsze doświadczenia przedstawianych osób czy nawet kultury panujące w Stanach Zjednoczonych i Japonii.
Taki nacisk położony na podejmowanie odpowiednich decyzji w kluczowych momentach ma na celu rozprawienie się z wieloma ciągle popularnymi, chociaż czasem wzajemnie się wykluczającymi, opiniami w kwestii bitwy o Midway – o decydującym wpływie szczęścia lub, jak wolą inni, interwencji boskiej na wynik bitwy, lub o całkowitej znajomości japońskich planów przez Amerykanów, co miało sprawić, że bitwa była rozstrzygnięta jeszcze przed rozpoczęciem.
Chociaż autor w tekście odnosi się do innych książek, jego pracy w żadnym razie nie można nazwać kolejną kompilacją. Bibliografia jest obszerna i obejmuje zarówno opracowania, jak i dokumenty źródłowe oraz wiele archiwalnych wywiadów z uczestnikami walk. Sam Symonds również przeprowadził osobiście kilka wywiadów z nielicznymi już w tamtym czasie weteranami.
Relacje świadków, choć zawsze obarczone ryzykiem zawodnej pamięci i subiektywizmu, okazały się szczególnie przydatne przy okazji wyjaśniania sprawy „lotu donikąd” i pozwoliły autorowi postawić tezę, że raport sporządzony po bitwie przez kontradmirała Marca Mitschera był w najlepszym razie niepełny, a w najgorszym – celowo zmanipulowany. Co więcej, jego przełożeni niemal na pewno o tym wiedzieli, ale sprawę zamieciono pod dywan. Wszak bitwa została wygrana, zwycięzców się nie sądzi, a i US Navy nie potrzebowała wtedy publicznego prania brudów, a tym by się skończyło postępowanie dyscyplinarne wobec wysokiego rangą oficera.
W rezultacie otrzymujemy książkę bardzo dobrą, nie tylko znakomitą faktograficznie, ale również napisaną przystępnym językiem i dobrze przetłumaczoną przez Fabiana Tryla. Wydawnictwo Znak zdążyło nas już przyzwyczaić do wysokiej jakości wydań swoich książek historycznych publikowanych w charakterystycznej serii z czarnymi okładkami i złotymi tytułami. Nie inaczej jest tym razem. Dzięki temu „Bitwa o Midway” jest właściwie pozycją obowiązkową nie tylko dla zainteresowanych bezpośrednio samym starciem z 4 czerwca 1942 roku, ale dla wszystkich chcących poznać kulturę, przywództwo, doktryny, wyposażenie i sposób funkcjonowania głównych flot wojennych wojny na Pacyfiku.