Zrobiłem wśród znajomych – co ważne: niehistoryków – krótką sondę, pytając ich, kim była Edyta Stein? Zapytani nie wiedzieli… Czy książka Susanne Batzdorff zmieni ten stan rzeczy? Mówiąc szczerze, wątpię, stąd też uznaję, że warto tę postać nieco przybliżyć.
Edyta Stein urodziła się 12 października 1891 roku we Wrocławiu, w dzień żydowskiego Święta Pojednania. Od najmłodszych lat cieszyła się szczególną miłością matki i rodzeństwa ale jej dzieciństwa i lat młodzieńczych nie można dziś uznać za w pełni szczęśliwe. W szkole czuła się o wiele lepiej niż w domu — nie wspominając już przedszkola — mogąc tam pokazać się z najlepszej strony. W nauce zajmowała jedno z pierwszych miejsc, miała jednak ogromne trudności w nawiązaniu kontaktu z innymi dziećmi. Ze względu na pilność nazywano Edytę w szkole „karierowiczką”. W rodzinie zaś zwracano uwagę na jej ambicje i z naciskiem powtarzano „mądra Edyta”. Bolało ją to, bo od najmłodszych lat życia wiedziała, że o wiele ważniejszym jest być dobrym niż mądrym.
Mając czternaście lat, Edyta opuściła szkołę dla dziewcząt, nie dając się przekonać, aby została jeszcze rok. Dwa lata wcześniej nie zgodziła się na przejście do gimnazjum. Pisała o tym: „Myślę, że decydujący przy tym, tak wówczas jak i dzisiaj, był mój zdrowy instynkt, mówiący mi, że już dość długo siedziałam w szkolnej ławie i potrzebuję czegoś nowego. W siódmej klasie moje oceny były niższe. Wprawdzie w dalszym ciągu zajmowałam jedno z pierwszych miejsc, ale zdarzało się też czasem, że zajmowałam się pytaniami dotyczącymi światopoglądu, o których w szkole prawie nie mówiono. Zasadniczą rolę odgrywał jednak mój rozwój fizyczny… opuściłam więc szkołę i pojechałam na kilka tygodni do Hamburga. Czas spędzony w Hamburgu wydaje mi się, jeśli teraz do niego wracam, jako swoistego rodzaju stadium przepoczwarzania. Byłam ograniczona do wąskiego kręgu ludzi i żyłam, jeszcze bardziej niż to było w domu, w moim wewnętrznym świecie. Czytałam tyle, o ile na to pozwalały prace domowe. Słuchałam i czytałam rzeczy niezbyt odpowiednie dla mnie. W bibliotece szwagra znajdowały się książki, które nie były przeznaczone dla 15-letniej dziewczyny”.
Po powrocie do Wrocławia, zdała maturę i rozpoczęła studia języka niemieckiego, historii, a później filozofii i psychologii. Tutaj spotkała profesora Sterna, którego nazwała „absolutnym ateistą”. Sama też określiła siebie jako ateistkę.
Z Wrocławia Edyta Stein udała się do Getyngi. Studium psychologii rozczarowało ją. Przedstawionymi metodami pracy nie była w stanie dotrzeć i odsłonić tajemnicy człowieka. W Getyndze wydawało się być inaczej. O tym czasie napisała: „Czytałam jedną książkę za drugą, robiłam wiele notatek i im więcej zbierałam materiału, tym bardziej kręciło mi się w głowie”. Jako temat pracy doktorskiej wybrała problem wczucia, który koncentruje się wokół pytania, w jaki sposób poznajemy psychikę drugiego człowieka. W tym też Stein zmagała się nie tylko z tajemnicą własnej osoby, ale i tajemnicą drugiego człowieka. Pojawiła się przed nią także tajemnica Boga. Spotkania z ludźmi bardziej prowadziły Stein do Boga niż intelektualne rozważania. Przeżycia te pokazały jej granice intelektualnego wysiłku i stawiały pod znakiem zapytania jej naukowy, racjonalny pogląd na świat. Stein odeszła od fenomenologicznego opisu osoby i przeszła do filozofii opartej na wierze. W późniejszym okresie z tej właśnie perspektywy zaczęła patrzeć na człowieka. Można więc stwierdzić, że droga życiowa Edyty Stein prowadziła od racjonalizmu ku myśleniu wynikającemu z przeżywanej wiary.
Zawsze można postawić pytania. Dlaczego Edyta Stein przeszła na chrześcijaństwo? Czy przeszła na chrześcijaństwo z judaizmu? Czy przeszła na chrześcijaństwo z ateizmu? Twierdzącą odpowiedź na drugie pytanie dają Żydzi, na trzecie – Katolicy. Z pewnością i jedni, i drudzy mają swoje racje. Jest faktem, że W XIX i XX wieku w Niemczech wielu Żydów przechodziło na chrześcijaństwo. Bardzo wielu z nich — jak poeta Heine — uważało świadectwo chrztu za „bilet wstępu do salonów europejskich”. Stein jednak – przyjmując chrzest w kościele katolickim w Bergzabern 1 stycznia 1923 roku – z pewnością takiego biletu nie pragnęła. Lektura pism świętej Teresy była jednym z ważnych powodów, dla których zdecydowała się zostać katoliczką. Nie był to jednak jedyny powód. Istnieje wiele świadectw na temat zmagań duchowych Edyty przy wyborze katolicyzmu. Być może ostateczną odpowiedzią na pytanie, dlaczego Stein wybrała katolicyzm, a nie protestantyzm, jest Chrystus obecny w tabernakulum. Edyta całe godziny spędzała na adoracji i modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. Znana była z tej formy pobożności. Kiedy mieszkała w klasztorze, codziennie, na godzinę przed mszą świętą przebywała w pobliżu tabernakulum, pogrążona w adoracji i modlitwie. Siostra zakrystianka zostawiała jej klucze do kościoła w umówionym miejscu, by mogła wejść do świątyni o wczesnej porze, przed wszystkimi.
Edyta Stein wstąpiła do karmelu w Kolonii 14 października 1933 roku. Habit zakonny otrzymała po półrocznym postulacie, w kwietniu 1934 roku. Imię zakonne Teresa Benedykta od Krzyża wyrażało jej duchowy program. Po obłóczynach pisała: „Nie brak mi niczego, co miałam na świecie, mam też wszystko, czego mi w świecie brakowało; nieustannie muszę dziękować Bogu za niezasłużoną, przeogromną łaskę powołania”.
Po złożeniu profesji czasowej na Wielkanoc 1935 roku wyżsi przełożeni zakonu zlecili jej pracę filozoficzną; miała doprowadzić do końca zaczętą w 1933 roku książkę Akt und Potenz i jak najprędzej przygotować ją do druku. Nowy tytuł dzieła brzmiał: Endliches und Ewiges Sein. Ta praca stanowiła ważny wkład we współczesną problematykę ontologiczną i jest dziś punktem odniesienia dla wielu prac magisterskich i doktorskich. Praca została zakończona w połowie 1936 roku, rękopis liczył 1368 kart. Nie doczekał się wydania za życia autorki. Od 1933 roku, gdy Narodowosocjalistyczny Niemiecki Związek Studentów spalił manifestacyjnie tak zwane „książki rozkładowe” i pisane przez autorów żydowskich, a dzieła żydowskich pisarzy i uczonych uległy konfiskacie, żaden wydawca nie chciał się podjąć publikacji.
Po „nocy kryształowej” 7 listopada 1938 roku i pogromie Żydów stało się jasne, że życie Edyty Stein w karmelu kolońskim jest zagrożone, a jej obecność może na klasztor sprowadzić represje. Przełożeni postanowili przesiedlić ją do Holandii, do karmelu w Echt, będącego fundacją karmelu kolońskiego. Wyjazd nastąpił 31 grudnia 1938 roku.
W Echt było dziewiętnaście sióstr, ale tylko kilka było jeszcze młodych i sprawnych, stąd też przeciążonych pracą. Od połowy czerwca 1939 roku Edyta Stein pełniła obowiązki drugiej kołowej i dbała o refektarz. Do tego doszły jeszcze prace wspólne, złączone z wielkim, wiejskim gospodarstwem (pranie, zrywanie owoców, przygotowywania przetworów, sprzątanie domu). Poza tym siedem godzin przeznaczała na modlitwę i na pracę nad kolejnymi pracami filozoficznymi. Nie tylko katolicy twierdzą, że Teresa Benedykta złączyła w nich harmonijnie predyspozycje intelektualistki i mistyczki, docierając do najgłębszych pokładów świadomości.
2 sierpnia 1942 roku Stein została aresztowana i wywieziona do holenderskiego obozu przejściowego w Westerbork, a następnie deportowana 7 sierpnia do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu-Brzezince. Napisała wówczas: „Nie wiedziałam, że ludzie mogą być tacy, że moi bracia i siostry muszą tak cierpieć, naprawdę tego nie wiedziałam. (…) W każdej godzinie modlę się za nich. Czy Bóg wysłucha moich modlitw? Ich skargi słyszy z pewnością”. Prawdopodobnie 9 lub 10 sierpnia 1942 roku Edyta Stein zginęła w komorze gazowej. Dzienna data śmierci Edyty Stein nie jest pewna. Według różnych świadectw wśród więźniów obozu w Westerbork wyraźnie wyróżniała się wielkim spokojem i opanowaniem. Trudno opisać krzyki, skargi i zdenerwowanie świeżo przybyłych. Ona sama chodziła pośród kobiet, niosąc pociechę i pomoc, uspokajając je. Wiele matek było bliskich obłędu – całymi dniami siedziały, patrząc przed siebie w niemej rozpaczy, nie troszcząc się o dzieci. Edyta Stein zajmowała się małymi dziećmi, myła je i czesała, pielęgnowała i zdobywała dla nich pożywienie. Wśród wspomnień pojawiają się twierdzenia, że była wówczas głęboko zasmucona, jednak nie przerażona. Dźwigała taki wielki ciężar cierpienia, że nawet, gdy się uśmiechała, napawało to jeszcze większym smutkiem. W oświęcimskim obozie zagłady Edyta Stein i ojciec Maksymilian Kolbe ukazali światu pełnię człowieczeństwa wspomaganego łaską, wśród ludzi odczłowieczonych, opętanych złem.
Już rok po zakończeniu działań wojennych zaczęto w Niemczech myśleć i mówić o świętości siostry Teresy Benedykty. Kult jej wzrastał tak szybko, że w 1958 roku arcybiskup Kolonii kardynał Frings uzyskał od Stolicy Apostolskiej pozwolenie na wszczęcie procesu beatyfikacyjnego. Proces zakończył się 1 maja 1987 roku ogłoszeniem Teresy Benedykty błogosławioną. Miało to miejsce w Kolonii, a ogłoszenia dokonał papież Jan Paweł II, który był duchowo związany z Edytą Stein przez pokrewną filozofię i dwóch wielkich świętych karmelitańskich: Teresę z Avili i Jana od Krzyża. W homilii w czasie Mszy beatyfikacyjnej, Papież powiedział, że Teresa Benedykta: „(…) wielka córa Izraela i karmelu ofiarowała Bogu jako ofiara przebłagalna za prawdziwy pokój, a przede wszystkim za swój zagrożony i upokorzony naród żydowski”. Jedenaście lat później, 11 października 1998 roku, Jan Paweł II ogłosił ją w Rzymie świętą.
Książka którą dostajemy do ręki jest więc książką o Świętej. Jej przedmiotem nie są jednak ani filozoficzne dokonania bohaterki, ani jej dorobek literacki. Autorka pisze o Stein z perspektywy związków rodzinnych i stwierdza: „O mojej cioci postanowiłam napisać z osobistej perspektywy, aby opowiedzieć historię jej korzeni rodzinnych, krewnych, którzy ją kochali, pośród których żyła i których kochała”. Oczywiście taki punkt wyjścia nie pozwala na coś, co moglibyśmy określić mianem pełnego obiektywizmu, ale czy mamy prawo tego oczekiwać od członka rodziny? Dostajemy do ręki opowieść subiektywną, ale z pewnością nie pozbawioną walorów poznawczych, o postaci która z pewnością jest zbyt mało znana. Jako taka, książka jest godna polecenia wszystkim, którzy zechcą choć na chwilę zastanowić się nad konsekwencjami ludzkich wyborów.
Źródła cytatów
Listy, Kraków 1979.
Pisma, t. 1–2, Kraków 1982.
Światłość w ciemności. Wybór pism duchowych, Kraków 1977.
Tajemnica Bożego Narodzenia. Z własnej głębi, w: Wybór pism duchowych, t. 2, Kraków 1978.