Jaki wpływ na bieg dziejów mieli pstrokato ubrani trefnisie, zajmujący miejsce tuż u podnóża tronu władcy? Prawdopodobnie nigdy dokładnie nie ustalimy wagi ich działań. Niemniej chociażby na przykładzie naszej dynastii Jagiellonów możemy być pewni, że nie tylko zabawiali władców i ich dwór, ale również wpływali na ich działalność polityczną, a w konsekwencji losy państwa.

A może to właśnie tajna Gildia Błaznów sprawowała rzeczywistą władzę nad światem? Oświadczam: nie jestem zwolennikiem spiskowej teorii dziejów, ale do takich wniosków skłania nas Alan Gordon w cyklu powieści historycznych „Gildia Błaznów”… Oczywiście z przymrużeniem oka.

„Śmierć w dzielnicy weneckiej” jest trzecią odsłoną przygód Teofila vel. Festego i gromadki innych błaznów (w tym ukochanej naszego Teofila – Klaudii vel. Aglai). Teofil (imię nadane przez cech), jak sam przyznaje, jest zbyt „skromny”, aby odkrywać swoją przeszłość przed Czytelnikiem. Z lektury możemy wywnioskować, iż jest fachowcem pierwszej klasy w branży, posługuje się wieloma językami i ma rozliczne kontakty w wyższych sferach, co nie zmienia wielkości jego artystycznego kunsztu.

Akcja trzeciej części przygód Teofila i spółki toczy się w Konstantynopolu – wspaniałej stolicy coraz mizerniejszego cesarstwa. Mamy czerwiec 1203 roku, na wody Bosforu wpływa liczna flota wenecka z wojskami krzyżowców. Cech nakazuje działać błaznom w obronie pokoju. Choć to priorytet dla naszego bohatera, to z polecenia Filoksenitesa, cesarskiego skarbnika, jednej z najważniejszych person w otoczeniu monarchy, musi się zmierzyć z tajemnicą zagadkowej śmierci Kamila Bastaniego – weneckiego kupca handlującego jedwabiem. Obie sprawy nie bez przyczyny kręcą się wokół Wenecji i jej obywateli…

Autor, z zawodu prawnik, z pasji pisarz, zainspirowany szekspirowską komedią „Wieczór Trzech Króli” kontynuuje wątek drugoplanowej postaci – błazenka. W swoim cyklu wykreował naprawdę interesujący świat, w którym rolę „żandarmów” muszą spełniać członkowie cechu zrzeszającego błaznów całego świata. Oczywiście mamy przedstawioną fikcję literacką, będąca dziełem wyobraźni pisarza, która jednak płynnie łączy się rzeczywistymi zdarzeniami. Alan Gordon oczywiście zachowuje i oddaje w swym dziele ducha epoki; przy pracy posiłkował się zresztą opracowaniami ojczystych badaczy wieków.

„Śmierć w dzielnicy weneckiej” to lekka, przyjemna powieść historyczno-kryminalna ze sporą dozą humoru. Całkowicie niebanalna, czego dowodem może być dobór bohaterów, miejsce akcji, elementy sensacyjne czy wątek spiskowy. Lektura gwarantuje dobry nastrój i mile spędzony czas. Nie jest to pozycja wymagająca większej koncentracji – możemy po nią sięgnąć praktycznie w każdym miejscu i przy każdej okazji, choćby dla przeczytania jednej strony.

Cały cykl został wydany nakładem poznańskiego Domu Wydawniczego Rebis, który zapewnił należytą oprawę techniczną wydanej powieści. Dobrego wrażenia z pewnością nie zmącą nieliczne drobne błędy korekty, a godne pokreślenia jest załączenie mapki przedstawiającej Konstantynopol z zaznaczonymi miejscami, gdzie mają miejsce wydarzenia przedstawione w powieści.

Lektura „Śmierci w dzielnicy weneckiej” sprawiła mi wielką frajdę. Jedynie mogę narzekać, iż nie dane było mi recenzować wcześniej wydanych pierwszych dwóch części cyklu. Książkę polecam wszystkim, którzy potrzebują, choćby krótkiej regeneracji sił przy ciekawej, zabawnej i niezobowiązującej książce.

Tytuł oryginału: „A Death in the Venetian Quarter”
Rok wydania oryginału: 2002
Tłumaczenie: Paweł Korombel
Data wydania: luty 2009
Wydanie: I
ISBN: 978-83-7510-209-3
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 128×197mm
Seria Powieść historyczna
Tom cyklu: 3