Nie będzie szczególnie przesadnym twierdzenie, że polityk nie ma czegoś takiego jak prywatność, zwłaszcza współcześnie, gdy internet i telefony komórkowe przyspieszyły obieg informacji. W dawniejszych czasach nie było oczywiście wielkich możliwości śledzenia prywatnego życia polityków, ale nie znaczy to, że żadne tego typu informacje nie wyciekały. Prasa w miarę możliwości donosiła zwłaszcza o wpadkach i skandalach z udziałem polityków reprezentujących partię czy ugrupowanie z przeciwnej niż dana gazeta strony politycznej barykady. Ale prawdziwą skarbnicą wiedzy były wspomnienia, pamiętniki i autobiografie. To właśnie one stanowią lwią część bibliografii w książce Sławomira Kopra.
W barwnych czasach młodej II Rzeczypospolitej na salonach działo się dużo. Ludzie pili, tańczyli, czasem romansowali, zdarzały się bójki, seanse spirytystyczne były w modzie – tabloidy miałyby używanie, opisując życie towarzyskie oraz grzechy i grzeszki panów z co bardziej eksponowanych stanowisk (i ich małżonek). Koper przedstawia zarówno ogólny obraz tamtej epoki, jak i – w kolejnych rozdziałach – prywatne życie polityków i żołnierzopolityków, bo tak chyba należałoby klasyfikować i Piłsudskiego, i Śmigłego-Rydza. Poznamy między innymi trochę już zapomnianych Stanisława Wojciechowskiego i Walerego Sławka.
Szczególnie barwny jest rozdział poświęcony „pierwszemu ułanowi Rzeczypospolitej” – Bolesławowi Wieniawie-Długoszowskiemu, jednak w dosłownie każdym znajdzie Czytelnik wiele pikantnych szczegółów. Nie brakuje zagadek kryminalnych (rozdział o Śmigłym-Rydzu) czy wielkich karier (Paderewski i Mościcki), które nie przysłaniały bynajmniej tęsknoty za Polską. O ile Mościcki był wybitnym naukowcem i inżynierem, o tyle Paderewski byłby ówczesnym odpowiednikiem znanych nam i ze współczesności „celebrytów” wchodzących do polityki. Nasz pianista był jednak gwiazdorem tak astronomicznej wielkości, że aby to sobie uzmysłowić, powinniśmy przywołać nie Iwonę Guzowską czy Janusza Dzięcioła, ale raczej Adama Małysza. Najwybitniejszy polski skoczek narciarski w ławach rządowych Sejmu? Przecież wcale nie tak dawno temu media przebąkiwały o politycznej karierze Małysza. A spory odsetek kibiców apelował: „Adam, nie rób tego, polityka to bagno, to dla ciebie degradacja!”. Mniej więcej to samo usłyszał kiedyś Paderewski, i to z nie byle jakich ust, bo samego Georges’a Clemenceau.
Jest to jedna z wielu książek wydanych w kooperacji przez Bellonę i Rytm. Prezentuje się więc skromnie, ale estetycznie, poziom redakcyjny – jak zwykle w przypadku kooperacji tego duetu – jest raczej Rytmowski aniżeli Bellonowski. Doskwiera jednak Czytelnikowi brak indeksu. Że niby niepotrzebny? Bo co? Bo nie jest to pozycja naukowa? Bzdura, szanowni wydawcy. Indeks nazwisk w tego typu publikacji powinien być uznawany za nieomijalny standard, a kto brak indeksu usprawiedliwia, zasługuje na chłostę. Irytujący jest także brak przypisów przy co bardziej kontrowersyjnych tezach.
Ważniejsze jest wszakże to, iż jak na książkę popularnonaukową przystało, czyta się ją dobrze i szybko, tak ze względu na styl autora, jak i ze względu na treść. Nie myślcie jednak przypadkiem, drodzy Czytelnicy, że to taki historyczny brukowiec w wersji książkowej. Co to, to nie. „Życie prywatne elit Drugiej Rzeczypospolitej” to dużo więcej aniżeli tylko zbiór anegdot. Mówimy tu przecież o ludziach, którzy decydowali o kształcie państwa, gdyż po prostu nim rządzili. A nic nie dzieje się bez przyczyny – w pracy Sławomira Kopra gdzieniegdzie wyraźnie widać, jak doświadczenia z młodości wpłynęły na to, jaki był dany człowiek w czasie, kiedy pełnił wysokie stanowisko państwowe. Najlepiej pokazano to w przypadku wyżej wspomnianych Paderewskiego i Wieniawy. Książka ta jest także skarbnicą wiedzy dla zainteresowanych dwudziestoleciem międzywojennym w ogólności. Historia to przecież nie tylko wojny, tak samo jak politycy i wojskowi zajmują się nie tylko ich prowadzeniem.