Czterdzieści lat musieli czekać miłośnicy historii Gdańska na przetłumaczenie na język polski „Dziejów Żydów gdańskich” Samuela Echta. To dla nich pozycja obowiązkowa, choć mogą po nią sięgnąć także ci, których na poły socjologiczną ciekawość zaspokoi studium rozpadu prężnie działającej społeczności.
Wyjątkowo zacznę od gratulacji: oficynom Oskar i Maszoperia Literacka za przyzwoicie wydaną książkę; tłumaczowi Wojciechowi Łygasiowi za dobrze wykonane zadanie; a przede wszystkim redaktorowi naukowemu książki Mieczysławowi Abramowiczowi, który o dziejach gdańskiej gminy żydowskiej wie prawie wszystko, a wiedzę tę widać w drobiazgowej redakcji książki Echta, który nie uniknął licznych błędów i nieścisłości. Abramowicz dwukrotnie zdecydował się też na komentarz do niesprawiedliwych opinii autora o Polsce, na przykład gdy Echt pisze o narodowym socjalizmie szalejącym przeciwko Żydom nie tylko w III Rzeszy, ale też w krajach zależnych od niej gospodarczo lub będących pod wpływem nazistowskiej ideologii jak… Polska.
Sama postać autora publikacji nadaje się na osobne, interesujące opracowanie. Samuel Echt nie był rodowitym gdańszczaninem. Zamieszkał w Gdańsku w wieku 25 lat, przyjeżdżając z Prus Wschodnich. Był nauczycielem języka niemieckiego, historii i religii, członkiem żydowskich organizacji społecznych. Książkę napisał w latach 50. Po raz pierwszy ukazała się w Niemczech w 1972 roku. Autor zmarł dwa lata później w Nowym Jorku, gdzie mieszkał od 1948 roku. Książkę rozpoczyna wstęp córki Autora, Ilse Echt Kagan, która z siostrą Annelise w maju 1939 roku wyjechała z Gdańska w ramach akcji ratunkowej żydowskich dzieci Kindertransport, którą kierował ich ojciec. Echt z żoną dołączył do córek w Anglii tuż przed wybuchem wojny.
Autor korzystał z imponującego materiału źródłowego, własnych przeżyć i wspomnień gdańskich Żydów, w tym z dokumentów, do których nie dotarli inni badacze. Echt starał się przedstawić „zmienne stosunki zachodzące między historią Gdańska a historią jego Żydów. Chciałem przy tym wykazać, co Gdańsk Żydom dał, a co swoim Żydom zawdzięcza”. Pierwsze karty dziejów gdańskich Żydów zapisano zapewne już we wczesnym średniowieczu, gdy w żyjącym z handlu nadmorskim mieście pojawiali się pierwsi żydowscy kupcy. Żydzi długo nie mogli jednak zamieszkać za miejskimi murami. Władze Gdańska obawiały się ich jako rywali gospodarczych. Stąd też osiedlali się w podgdańskich wsiach, tworząc pięć gmin. Pełnię praw obywatelskich uzyskali dopiero w 1814 roku. Wspólna gmina żydowska dla całego Gdańska powstała z kolei w 1882 roku. Nie była jednolita, stąd podział na konserwatystów i reformatorów. Przełom XIX i XX wieku to najlepsze lata dla gdańskich Żydów, gdy „cieszyli się potrójnym błogosławieństwem, wynikającym z awansu gospodarczego, liberalnego postępu i mieszczańskiego równouprawnienia”.
Gdańscy Żydzi nigdy nie byli liczną wspólnotą, stanowili około 2 procent całej populacji miasta. Na początku lat 20. XX wieku ich liczba wzrosła trzykrotnie, co wiązało się głównie z emigracją Żydów z Europy Wschodniej. Wkrótce rozpoczęły się „dni biedy i smutku”. Szefowi gdańskiej NSDAP Albertowi Forsterowi nie udało się wprowadzić ustaw norymberskich, ale podobne do nich przepisy były systematycznie uchwalane. Antysemicka groza wywołała emigrację. W dnia wybuchu wojny w Gdańsku pozostało już tylko 1700 Żydów, choć ostatni transport wypłynął jeszcze w sierpniu 1940 roku. Ostatni gdańscy Żydzi zginęli w warszawskim getcie oraz obozach w Auschwitz i czeskim Terezinie.
Na ponad połowie stron książki Autor pisze o okresie, który zna najlepiej, który w pewnym sensie współtworzył, czyli o Wolnym Mieście Gdańsku. Chronologicznie książka kończy się na II wojnie światowej i jest to logiczny finał, choć raczej nic nie stało na przeszkodzie, aby pokusić się o aneks o gdańskiej gminie żydowskiej po 1945 roku i dzisiaj. Zamiast tego Czytelnik może zagłębić się w inne dodatki: składy zarządów gmin i Rad Reprezentantów oraz słownik terminów judaistycznych.