Czy praca korespondenta wojennego to trudne, czy łatwe zadanie? Czy to rozkaz, czy głos sumienia jednostki mówiący o porzuceniu tego, co jest najcenniejsze – rodziny, przyjaciół i przeniesienie się do centrum wydarzeń, do miejsc, skąd wszyscy uciekają, jednym słowem – do wojennego piekła? Co motywuje człowieka do wykonania tak desperackiego czynu – chęć ukazania prawdy czy sława? Na wszystkie te pytania nie ma jednolitej odpowiedzi, gdyż wytłumaczenia ich „czynów dla Ojczyzny i narodu” znajdują się w mentalności i osobowości korespondentów wojennych. Dla nich najważniejsza jest rzetelna i rzeczowa informacja z frontu, czasami możliwość pocieszenia i podniesienia na duchu narodu.

Druga wojna światowa była jednym z tych konfliktów, które znalazły swoje odbicie w mediach. Gazety, aby uzyskiwać informacje z pierwszej ręki, wysyłały na front swoich korespondentów. Wielu z nich traktowało pracę w okopach jako dodatkowy ciężar, wielu było obojętnych wobec tego, co się wokół nich działo – „oni tylko rzetelnie relacjonowali”. Niewielu było korespondentów wojennych, którzy wojnie oddali siebie, zakochali się w niej, pomimo jej okrucieństwa i bezpardonowości. Po zachodniej stronie frontu jednym z nich był Ernest Hemingway, po drugiej stronie stał człowiek odmienny – wykształcony, pragnący pisać prawdę i niebojący się wojny, którą żył i która go otaczała. Był nim Wasilij Grossman – pisarz i korespondent wojenny „Krasnoj Zwiezdy”.

Na początku muszę podkreślić świetne opanowanie języka, tak wojskowego, jaki i poetyckiego, przez Wasilija Grossmana. Często przytaczane aluzje oraz przenośnie ukazują wojnę w innym świetle. Choć zawsze bazował on na obiektywnej ocenie sytuacji, czasami oblewał informacje nutką poezji, dodawał otoczkę historyzmu. Wszystkie artykuły, które wędrowały do „Krasnoj Zwiezdy”, oraz te, które pozostały jedynie w formie notatek, pozwoliły na opracowanie przez Antony’ego Beevora i Lubę Winogradową właśnie tej książki. Wiele z zawierających się w niej ocen czy opisów, które są dziełem Grossmana, to istne majstersztyki literackie. Zwykłego Czytelnika może dziwić to, że korespondent wojenny stosuje język poetycki, jednakże to nie jest minusem reportaży Grossmana, a wręcz przeciwnie – staje się wielkim plusem. Zdarza mu się także, że schodzi z poetyckiej drogi do reportażu „suchych faktów”, lecz i tam jego widoczny jest jego talent literacki.

Książka „Pisarz Na Wojnie. Wasilij Grossman Na Szlaku Bojowym Armii Czerwonej 1941–1945” została wydana nakładem wydawnictwa Magnum. Muszę przyznać, iż zadowalające jest to, że dzięki pewnemu kanonowi obróbki wydawanych książek, czyli niestosowaniu papieru kredowego i twardej okładki, udaje się temu wydawnictwu maksymalnie obniżyć cenę książki tak, aby była dostępna dla wszystkich, niezależnie od grubości portfela.

Kolejnym pozytywnym aspektem tego „szaro-papierowego” wydania jest przejrzystość druku. Czytając tę książkę czułem się jak radziecki piechur w walonkach, z pepeszą w ręku i chlebakiem na plecach. Może to nieistotne, ale czułem to także dzięki szaremu papierowi. To działa, daje nam poczucie „wojenności” i pozwala skupić się jedynie na treści, a ta jest, krótko mówiąc, wyśmienita… Brawa należą się także Antony’emu Beevor i Lubie Winogradowi za skrzętne opracowanie i uporządkowanie zbiorów Grossmana, a także dodanie komentarzy, które pozwalają nam na płynne czytanie spostrzeżeń korespondenta wojennego i ich właściwą ocenę.

„Pisarz Na Wojnie” to książka, której nie wolno pominąć. To prawdziwa kopalnia wiedzy dla każdego, kto kiedykolwiek interesował się działaniami na froncie wschodnim. Potencjalny czytelnik znajdzie w tej pozycji wszystko to, co jest na wojnie – począwszy od opisów działania okręgów i frontów, na których autor przebywał, do indywidualnych wyczynów pojedynczych czerwonoarmistów. Czasami Grossman, dzięki połączeniu absurdalnych i śmiesznych sytuacji z innymi, bardziej doniosłymi, trafia bezpośrednio do prostego czytelnika.

Stosowane przez Grosmana zabiegi typu: niedopowiadane słowa, często urywane zdania, ukazują szarość i bezwzględność wojny oraz jej ogrom. Pod tym względem bardzo przypomina mi ta książka „Pamiętnik z powstania warszawskiego” Mirona Białoszewskiego. Mimo tego, że obydwa dzieła troszkę się różnią, mają również wspólne cechy, świadczące o Grossmanie jako człowieku stworzonym do pracy korespondenta. Człowieku, dla którego otaczająca wojna była miejscem pracy. On sam, dzięki włożonemu trudowi uzyskał status najbardziej poczytnego reportera wojennego ZSRR. W pełni sobie na to zasłużył – stworzył reportaż faktu, tak doniośle połączony z poezją. To książka, którą warto, a nawet trzeba przeczytać!

Grossman nie tylko relacjonował wydarzenia. Jego zapiski, oddające smak, zapach, dźwięki z linii frontu, uczyniły zeń najbardziej poczytnego i podziwianego korespondenta wojennego. Obserwował wszystko okiem powieściopisarza wyczulonego na szczegóły, wczuwającego się w psychikę bohaterów wydarzeń. Był mistrzem pojedynczych kadrów, migawkowych ujęć…
–New York Times

Antony Beevor i Luba Winogradowa – „Pisarz na wojnie. Wasilij Grossman na szlaku bojowym Armii Czerwonej 1941–1945”. Przekład: Maciej Antosiewicz. Wydawnictwo Magnum, 2006.