Nawet po tylu latach trudno sobie wyobrazić skalę tego, co stało się w Kambodży. Najpierw wyniszczające naloty związane z wojną w pobliskim Wietnamie, później zaś coś, czego nie spodziewał się nikt. Przewroty komunistyczne nie były w owym czasie niczym nowym. Okres zimnej wojny uczynił Azję prawdziwym polem bitwy między rywalizującymi mocarstwami, a zmiany władzy w okresie postkolonialnym często wiązały się z pewną dozą niepewności.
Gdy dawne potęgi odeszły, ich miejsce miały zająć lokalne elity. Dojście do władzy wykształconego we Francji Salotha Sara okazało się jednak początkiem tragedii, którą trudno porównać z jakimkolwiek innym wydarzeniem w Azji Południowo-Wschodniej. Człowiek ten miał być później znany pod pseudonimem Pol Pot.
Narodziny potwora
Przedstawiając postać jednego z najkrwawszych dyktatorów Azji, łatwo popełnić błąd i skupić się jedynie na zbrodniach kambodżańskiego reżimu komunistycznego. Autor książki „Pol Pot. Pola śmierci” poszedł zupełnie inną drogą, umiejscawiając Pol Pota w określonym kontekście historycznym, społecznym i politycznym. Od kontaktów z dworskim otoczeniem króla przez naukę w Paryżu i walkę w dżungli aż po zdobycie władzy absolutnej – w każdym z tych etapów dostrzegamy przemiany i powolną radykalizację światopoglądu Salotha Sara. Najważniejszy, z perspektywy późniejszego sprawowania rządów, okazał się pobyt we Francji. Tam jako członek organizacji marksistowskiej Saloth Sar fascynował się Wielką Rewolucją Francuską i przewrotem w Rosji. Historie te trafiły na bardzo podatny grunt – młodego, inteligentnego i wychowanego w surowej buddyjskiej tradycji introwertyka. Również podczas studiów odbył podróż do Jugosławii. Biorąc udział w odbudowie kraju, mógł poznać sposób pracy w drużynach robotniczych. Jest to jedna z koncepcji, które po powrocie do Kambodży próbował odtworzyć, jednak podobnie jak inne założenia, efekt okazał się okrutnym wynaturzeniem pierwotnej idei.
Te dwa wydarzenia – działalność marksistowską w Paryżu i wyjazd do Jugosławii – można uznać za kamienie węgielne późniejszego światopoglądu Pol Pota. Jedną z cech reżimu wprowadzonego przez Czerwonych Khmerów był skrajny antyintelektualizm. Jest to tym ciekawe, że kambodżańscy komuniści początkowo silnie opierali się nie tylko na chłopach, lecz także na uczniach stołecznych szkół. Sam Saloth Sar był, jak wspominali po latach jego podopieczni, świetnym nauczycielem – cierpliwym, otwartym, mającym „to coś”, co wyróżnia prawdziwego pedagoga. A jednak kilka lat później to on stworzył reżim, w którym samo noszenie okularów postrzegano jako działalność wywrotową.
Brat Numer Jeden
Równie istotne jak analiza politycznej drogi Pol Pota jest spojrzenie na niego jak na człowieka. Philip Short przybliża Czytelnikom również mniej znane oblicze kambodżańskiego dyktatora. Obok opisu wczesnej młodości, która minęła Sarowi na poszukiwaniu własnej drogi, Autor zwraca uwagę na cechy jego charakteru, które mogły w przyszłości wpłynąć na charakter rządów Czerwonych Khmerów.
Chyba najbardziej zaskakującym rysem, jakim cechował się Pol Pot, było niezwykłe poczucie humoru. Przyjaciele i współpracownicy wspominają ujmujący uśmiech i wesołe usposobienie. W połączeniu z niezwykłym spokojem dawało to człowieka zagadkowego i intrygującego. Podczas spotkań z zagranicznymi dygnitarzami pozostawał uprzejmy, nawet jeśli na gruncie osobistym pogardzał nimi. Najlepszymi przykładami były rozmowy z przedstawicielami Wietnamu. Trudnych stosunków między oboma, teoretycznie komunistycznymi, krajami nie ułatwiały animozje dzielące ich elity. Pol Pot, z natury nieufny i wycofany, jedynych prawdziwych sojuszników znalazł w Mao i północnokoreańskim dyktatorze Kim Ir Senie.
W późniejszych latach introwersja Pol Pota pogłębiała się. Jednym z momentów przełomowych była śmierć ukochanej żony. Chora na schizofrenię kobieta wszędzie zaczęła widzieć spiski, a najbardziej obawiała się wszechobecnych wpływów Wietnamczyków. Podczas miesięcy spędzonych w leśnych obozach objawy jedynie się pogłębiły. Zdawało się, że Sar jeszcze bardziej odizolował się od reszty partyzantów – nie tylko emocjonalnie, ale również fizycznie. Mieszkał w odosobnionej chacie, zawsze pilnowany przez najwierniejszych żołnierzy rewolucji. Mimo że posługiwał się pseudonimem Brat Numer Jeden, można odnieść wrażenie, iż nigdy nie czuł prawdziwego braterstwa z pozostałymi Czerwonymi Khmerami.
Pol Pot był kimś więcej niż krwawym dyktatorem. Był niezwykle skomplikowanym człowiekiem, który uwierzył w możliwość stworzenia utopii. Nawet najokrutniejsze decyzje tłumaczył koniecznością ideologicznego oczyszczenia lub budowy zupełnie nowego społeczeństwa. W rozmowach z najbliższym otoczeniem niejednokrotnie przyznawał, iż niewiele pojmuje z marksizmu-leninizmu, że Kambodżanie komunizm bardziej czują niż rozumieją.
Stalinowska retoryka, reedukacja przeciwników politycznych w obozach pracy i kult samowystarczalności. Tak w największym skrócie można scharakteryzować założenia polityki prowadzonej przez Pol Pota. Była to przedziwna symbioza komunizmu i północnokoreańskiej ideologii dżucze.
Trzy światy
Obok szczegółowego przedstawienia życia Pol Pota Autor niezwykle interesująco ukazał trzy, wydawałoby się niemożliwe do pogodzenia, światy współistniejące w Kambodży. Pierwszym było otoczenie króla – dekadenckie, pełne przepychu i istniejące niemal w całkowitej izolacji od reszty społeczeństwa. Monarcha z jednej strony starał się zachowywać tradycje poprzednich władców, z drugiej – był przykładem zdumiewająco zręcznego polityka. Czasy się zmieniały, najpierw dobiegła końca dominacja francuska, później nastała zimna wojna, a Sihanouk stale pozostawał w centrum życia politycznego. Nawet po rewolucji cieszył się specjalnymi przywilejami – podczas gdy zwykli ludzie umierali z głodu podczas niewolniczej pracy na polach, on cieszył się dostarczanym codziennie koszem świeżych owoców.
Drugi stanowiło życie zwykłych mieszkańców Kambodży. W ukrytych pośród głębokiej dżungli wsiach życie przez stulecia nie uległo zmianie. Ludzie nadal mieszkali w prostych domach na palach, uprawiali ziemię, stosując przestarzałe techniki, a wiara w przesądy pozostawała bardzo silna. Podobnie prezentowała się codzienność w miastach. Co prawda poziom życia pozostawał znacznie wyższy, jednak prawdziwy koszmar miał dopiero nadejść. Najpierw przewrót i krótkie rządy Lon Nola, później zaś dojście do władzy Czerwonych Khmerów i wypędzenie do obozów. Receptą na zepsucie moralne miast miał być w oczach Pol Pota powrót do czystej khmerskości, jaka miała istnieć jedynie na głębokiej prowincji. Redukowanie przydziałów żywności, intensywna reedukacja i niewolnicza praca na polach miała sprawić, iż metaforycznie odrodzą się jako pełnowartościowi członkowie społeczeństwa.
Trzecim światem istniejącym w Kambodży była rzeczywistość, z jaką musieli mierzyć się członkowie mniejszości narodowych – Czamowie i Wietnamczycy. Pierwsi byli traktowani jak element obcy, niepożądany w komunistycznej Kambodży. Jako muzułmanie, z całkowicie odmienną kulturą, ubiorem i stylem życia, stanowili w wizji Pol Pota zagrożenie dla utopijnego, komunistycznego porządku państwa. Byli dla władz grupą niepotrzebną, niezrozumiałą anomalią w rodzącym się nowym społeczeństwie. Znacznie bardziej skomplikowana była jednak sytuacja Wietnamczyków.
Wietnam i Tajlandia stanowią historycznych wrogów państwa Khmerów. Wzajemne relacje między trzema krajami naznaczone są licznymi wojnami, w których Kambodża nie radziła sobie zazwyczaj zbyt dobrze. Te dziejowe zaszłości spowodowały wykształcenie się antywietnamskiego sentymentu. Również proces khmerskiej samoidentyfikacji etniczno-narodowej oparty jest na „niebyciu Wietnamczykiem/Tajem”. Trudne stosunki między tymi grupami wzmocnione były przez relacje w ramach międzynarodowego ruchu komunistycznego.
Wietkong niejednokrotnie odnosił się do kambodżańskich partyzantów protekcjonalnie, niczym do młodszych braci, którzy potrzebują specjalnej pomocy. Podczas wojny domowej Wietnamczycy z północy korzystali ze strategicznie położonych baz na pograniczu, a ich szlaki zaopatrzeniowe niejednokrotnie wytyczane były przez terytorium Kambodży. Po zakończeniu walk część oddziałów pozostała po kambodżańskiej stronie granicy, mogąc, przynajmniej w założeniach, wesprzeć formujący się khmerski ruch komunistyczny. Wietnamscy oficerowie nie integrowali się jednak ze szkolonymi partyzantami. Dużą rolę odegrała w tym przypadku bariera językowa i głęboka wzajemna nieufność. Faktyczna lub wyolbrzymiona zależność od Wietnamu była bardzo ważnym wątkiem w polityce zagranicznej Czerwonych Khmerów.
Dlaczego?
Philip Short zdaje się zadawać to pytanie nieustannie. Dlaczego akurat w Kambodży nastąpiła jedna z największych tragedii w dziejach Azji? Czy miało to związek z narodowym charakterem Khmerów? Jakie ma znaczenie dziedzictwo Angkoru? Wszyscy, którzy mają nadzieję na otrzymanie prostych odpowiedzi, poczują się zawiedzeni. Autor porusza wiele aspektów, które połączone z ideologicznym szaleństwem Pol Pota skazały Kambodżę na los, jaki ją spotkał.
Jedną z najciekawszych kwestii poruszanych w książce jest pytanie, dlaczego tak wielka tragedia zdarzyła się w Kambodży, a nie na przykład w Chinach? Nawet bezmyślna przemoc okresu Rewolucji Kulturalnej nie może równać się z rządami Salotha Sara. Philip Short zwraca uwagę na rolę tradycji kulturowej, w jakiej wyrosły oba reżimy. Mao połączył idee marksizmu-leninizmu ze starą konfucjańską szkołą promującą ścisłą hierarchię społeczną i posłuszeństwo. Był to nurt intelektualny, zorientowany na studiowanie pism wielkich myślicieli. Dawnych nauczycieli zastąpili komunistyczni ideolodzy, jednak mechanizm pozostał w dużej mierze niezmieniony.
Inaczej sytuacja przedstawiała się w przypadku Kambodży. Tradycyjne wychowanie opierało się na pamięciowym opanowaniu materiału, bez potrzeby większego zrozumienia. Centrami edukacyjnymi pozostawały buddyjskie klasztory. Pol Pot doskonale zapamiętał niektóre doktryny therawady i połączył je z poznanymi we Francji ideami marksizmu, co miało dać w przyszłości tragiczny efekt. Inną cechą, która wpłynęła na charakter rządów Czerwonych Khmerów, było przekonanie, że mieszkańcy Kambodży są leniwymi i krnąbrnymi indywidualistami. Jedyną drogą prowadzącą do budowy socjalistycznej utopii miała być ścisła kontrola i redukcja ludzi do poziomu niewolników.
Zobacz też: Reżim Czerwonych Khmerów. Droga do władzy