Z publikacjami wydawnictwa Kagero nasi czytelnicy mieli już do czynienia i być może pamiętają, że nasi recenzenci byli z nich zasadniczo zadowoleni. Mam nadzieję, że nikt nie będzie mi miał za złe, jeśli już na wstępie zdradzę, że tym razem nie będzie inaczej.

Żeby być jeszcze bardziej w porządku, chciałbym też podkreślić, że pozycja, którą recenzuję, jest skierowana wyłącznie do modelarzy, i to do modelarzy zainteresowanych pracą nad modelem tego konkretnego czołgu – jednak nie tylko do modelarzy doświadczonych, także amator uzna tę książkę (najlepszą nazwą będzie chyba fotomonografia) za przydatną. Dlaczego?

Dzieło panów Parady, Wróblewskiego i Hryniewickiego, reprezentujące serię wydawniczą „Fotosnajper”, jest bardzo dalekie od rasowej monografii – historia Panzera III jest w niej opisana bardzo pobieżnie, poświęcono jej cztery strony (minus zdjęcia) i służy tylko za wstęp do właściwej treści, którą w przeważającej części są fotografie i rysunki. Historia ta jest zresztą napisana tylko po polsku, co jest o tyle istotne, że wszystkie podpisy do grafik zamieszczono także po angielsku.

Skoro już przy angielskich podpisach jesteśmy, poświęćmy im chwilę. Niestety, jeżeli Kagero planuje poważniejszą ekspansję na rynki anglojęzyczne, musi się postarać o lepszych tłumaczy, gdyż ten tutaj nie pokazał się z najlepszej strony. Bowiem wieża czołgowa to po angielsku, mili państwo, „turret”, nie „cupola”, zaś pan Porsche miał na imię Ferdinand, nie Ferdynand (wyobrażacie sobie „Jerzego Waszyngtona” zamiast „George’a Washingtona”?) a i gramatyka, czy może bardziej styl, miejscami też kuleje. Występują też literówki – i to „połowiczne”, bo o ile angielski podpis do zdjęcia zaczyna się od słowa „Flammpanzer”, o tyle polski to już „Plammpanzer”, i to ten drugi jest błędny.

Tyle narzekań filologa, przejdźmy do tego, co najważniejsze dla polskiego czytelnika.

Wspomniana właściwa część, część graficzna, dzieli się na cztery sekcje. Zaczynamy od sześciu rysunków różnych wersji Panzera III z różnych jednostek, po których następuje blisko sześćdziesiąt zdjęć z okresu II wojny światowej (oczywiście czarno-białych), siedemdziesiąt dwie kolorowe fotografie dwóch różnych egzemplarzy (w tym Flammpanzera), oraz obszerny zestaw rzutów różnych wersji ze wszystkich możliwych stron.

Komplet taki daje kupującemu praktycznie wszystko – poza narzędziami oczywiście – co jest potrzebne do waloryzacji modelu redukcyjnego Panzera III. Jestem co prawda ekspertem raczej od współczesnej broni pancernej, ale podejrzewam, że i spec od niemieckich czołgów z lat 1939-1945 doszedłby do podobnego wniosku: zdjęcia czołgów muzealnych przedstawiają wszelkie możliwe do sfotografowania z zewnątrz detale, także wnętrze wieży „pstrykane” przez otwarte włazy, co w zestawieniu z rzutami (wszystkich wersji, od J do M) daje możliwie najbardziej kompletny, z perspektywy modelarza, obraz prezentowanego czołgu. A staje się „jeszcze bardziej kompletny” dzięki zdjęciom polowym. Mamy tam Panzery III przed, w trakcie i po walce, zarówno w doskonałym stanie, jak i zniszczone, w ruchu i stojące, przeważnie z bliska, ale i z daleka. A kilka fotografii aż prosi, by wykorzystać je jako wzór dioramy.

Zacząłem niniejszą recenzję od podsumowania, ale gdybym teraz wstawił wstęp, byłbym chory po prostu. Więc pozwolę sobie raczej jeszcze raz zarekomendować niniejszą fotomonografię, mimo wszelkich błędów, które dla polskiego czytelnika i tak są nieistotne, pozycja ta będzie skarbem każdego modelarza mającego w planach małego, ślicznego i dopracowanego Panzera III. Aby móc skorzystać z dobrodziejstw tego „Fotosnajpera” nie trzeba być wcale modelarzem doświadczonym. Przeciwnie, jestem przekonany, że i dla początkującego będzie to cenny nabytek; może nie będzie w stanie wykorzystać w pełni potencjału tej publikacji, ale z drugiej strony, jeśli zechce nabrać wprawy w waloryzowaniu, jest to zakup nie mniej niezbędny od kleju i farb.