Polskie akcenty napoleońskiej epopei to istny temat-rzeka. Dość powiedzieć, że historykom i publicystom jeszcze dziś zdarza się spierać, czy francuski „Bóg wojny” był przyjacielem Polaków, czy też cynicznie ich wykorzystywał? Czy Księstwo Warszawskie – owo „małe państwo wielkich nadziei” – stanowiło milowy krok, czy też ślepy zaułek na polskiej drodze do niepodległości? Także w dziejach oręża polskiego niewiele znajdziemy epizodów równie interesujących co okres napoleoński. Wspomnijmy bowiem tylko owe legiony co szły „z ziemi włoskiej do Polski”, szaleńczą szarżę pod Somosierrą, mordercze oblężenie Saragossy, bohaterski bój pod Raszynem, tragiczny odwrót z rosyjskich stepów czy wreszcie ostatni akt – „bitwę narodów” pod Lipskiem, gdzie zginął „książę Pepi”, a wraz z nim nasze nadzieje pokładane w Cesarzu Francuzów.
Trudno się dziwić, że polskiemu wysiłkowi zbrojnemu w okresie napoleońskim poświęcono w literaturze przedmiotu bardzo wiele miejsca – by wymienić tylko tak monumentalne pozycje jak „Dzieje oręża polskiego w epoce napoleońskiej” Mariana Kukiela, czy „Legię Nadwiślańską” Stanisława Kirkora. Uczestnicy tych wydarzeń pozostawili również bogatą spuściznę pamiętnikarską i epistolarną. W tym kontekście należy więc podziwiać odwagę wydawnictwa Bellona, które zdecydowało się wydać niewielką, 56-stronicową książeczkę ze słynnej serii Osprey – poświęconą właśnie tytułowym „Polskim oddziałom Napoleona”.
Bellonie należy jednak oddać sprawiedliwość, że uczciwie stawia sprawę, reklamując książkę Ottona von Pivki, jako „publikację, skierowaną głównie do czytelników w Europie Zachodniej”, która „w syntetycznej formie” omawia tytułowe zagadnienie. Trudno mi, szczerze mówiąc, dodać coś do tego opisu. Bogate dzieje oręża polskiego w epoce napoleońskiej Pivka opisuje rzetelnie i obiektywnie, acz w „telegraficznym skrócie”. Wychodzi więc od upadku I Rzeczpospolitej i genezy polskiego sojuszu z rewolucyjną Francją, by opisać następnie dzieje Legionów Dąbrowskiego i boje toczone przez odrodzone Wojsko Polskie w latach 1807–1812. Opis dziejów polskich oddziałów Napoleona wieńczy opis klęski w Rosji i finałowych kampanii z lat 1813–1814. Wspomniano nawet o (marginalnym co prawda) udziale Polaków w bitwie pod Waterloo. Nie pominięto w zasadzie żadnego z ważniejszych faktów. Nie dostrzegłem również poważniejszych błędów merytorycznych, no może poza zupełnie fantastyczną liczbą 40.000 Polaków, którzy mieli jakoby polec lub odnieść rany na hiszpańskiej wojnie.
Historia „Polskich oddziałów Napoleona” nie sprowadza się jednak wyłącznie do działań bojowych. Pivka opisuje więc dość dokładnie strukturę polskich oddziałów walczących u boku cesarza. Ponadto blisko 1/3 książki poświęcono szczegółowemu opisowi różnorodnego umundurowania polskich jednostek wojskowych tej epoki. Nie jest to temat, który by mnie kiedykolwiek specjalnie interesował, trudno mi więc weryfikować zawarte tam informacje. Dokładne opisy wraz z licznymi barwnymi ilustracjami na pewno zainteresują jednak hobbystów.
Próżno natomiast szukać w „Polskich oddziałach Napoleona” pogłębionej refleksji na temat szeroko rozumianych stosunków polsko-napoleońskich lub dokładnych informacji na temat bitew toczonych przez Polaków w latach 1797–1815. Nie znajdziemy tam również zbyt wielu informacji na temat uczestników tych walk bądź używanej przez nich broni. Jest to w sumie zrozumiałe, gdyż niewielkie rozmiary książki wymuszają, aby większość zagadnień była opisana w maksymalnie skróconej formie. Wyjątek uczyniono jedynie dla bitwy pod Lipskiem, której poświęcono „aż” połowę stronnicy. Bardzo słusznie, gdyż „Bitwa Narodów” była w pewnym sensie końcem „polskich oddziałów Napoleona”. Na usta ciśnie się jednak pytanie, dlaczego w podobny sposób nie została potraktowana chociażby szarża pod Somossierą, która urosła przecież do rangi symbolu, czy bitwa pod Raszynem – ów „egzamin dojrzałości” armii Księstwa Warszawskiego. Czyżby wychodził w tym miejscu brak znajomości polskiej specyfiki? Brakuje również nawet krótkiego podsumowania polskiego wysiłku zbrojnego w epoce napoleońskiej. Nie byli to przecież pierwsi lepsi żołnierze, lecz słynni Les derniers fideles – „ostatni wierni”, którzy u boku Napoleona walczyli do samego końca, wsławiając się przy okazji dziesiątkami zwycięstw i bohaterskich czynów. Nawet jeżeli w tym momencie przemawia przeze mnie polska chełpliwość, to Czytelnikowi z Europy Zachodniej też należy się chyba wyjaśnienie, dlaczego warto poświęcać całą książkę „polskim oddziałom Napoleona” – zamiast na przykład bawarskim, czy włoskim.
Oprawa graficzna książki jest w mojej opinii dość nierówna. Na pewno ciekawe i dobrze zrobione są liczne barwne ilustracje prezentujące mundury noszone przez polskich żołnierzy. Dobrze odwzorowano również niektóre ich sztandary i znaki. Nie sposób nie zwrócić jednak uwagi na kuriozalny dobór rycin i obrazów, mających w zamierzeniu ilustrować tekst. Spośród trzydziestu tego typu grafik zaledwie cztery (!) mają jakikolwiek polski akcent.
Czy „Polskie oddziały Napoleona” są książką wartą polecenia? Podejrzewam, że Czytelnik obeznany z tą epoką nie znajdzie w książce niczego, o czym wcześniej by nie słyszał. Dla miłośników historii, którzy zaczynają dopiero przygodę z epoką napoleońską – tudzież dla pasjonatów tematyki mundurowej – będzie to jednak pozycja przydatna. Najlepiej przecież zaczynać od ogółu do szczegółu.