W historii ludzkości wiele było momentów ważnych, przełomowych. Dotyczyły różnych sfer życia: religii, polityki, kultury, osiągnięć naukowo-technicznych. Pomimo że ich skutki miały donośne znaczenie dla wielu lub wszystkich ludzi, to w zamierzchłej przeszłości ze względu na ograniczenia w środkach przekazu, znaczne odległości i inne czynniki dowiadywano się o nich z różnym, niekiedy bardzo dużym opóźnieniem. Aż do dwudziestego wieku tak naprawdę żadne wydarzenie nie było prawdziwie światowym. Pierwszym takim w dziejach ludzkości był moment wejścia w życie zawieszenia broni 11 listopada 1918 roku, dzień, w którym skończyła się pierwsza wojna światowa. Przez ówczesne media wydarzenie to zostało nazwane najważniejszym dniem w dotychczasowej historii ludzkości.

Wiele powstało już dotyczących tego okresu książek, które podejmowały temat od różnych stron. Jednak większość z nich dotyczyła historii powszechnej, opisywały wspomniane wydarzenia ogólnie, nie wnikając w postawy, opinie, myśli poszczególnych osób biorących udział w końcowych dniach wielkiej wojny. Nicholas Best poszedł tą drugą drogą. Zdecydował się nie opisywać po raz kolejny znanych powszechnie faktów, ale wybrał sobie kilka konkretnych osób, pełniących w tych ostatnich dniach wojny różne funkcje, od zwykłych żołnierzy, przez generałów, polityków, a nawet pojedynczych cywilów i te niezwykłe wydarzenia z drugiej dekady dwudziestego wieku opisał z ich perspektywy.

Wśród tych osób znajdujemy, co oczywiste, zarówno postaci pierwszoplanowe jak prezydent Wilson, cesarz Wilhelm II, marszałkowie Foch i Hindenburg czy generał Pershing, jak i te, które na co dzień nie przewijają się na kartach książek historycznych i de facto są postaciami anonimowymi. Jednak dla mnie najciekawsze są osoby należące do kategorii pośredniej, to znaczy takie, które w owym czasie nie były nikomu szerzej znane, ale później zapisały się w jakiś sposób na kartach historii. Ciekawie się czyta ustępy zaczynające się od słów „Tego dnia młody kapitan artylerii Harry Truman…” czy „Znajdujący się właśnie w niewoli kapitan Charles de Gaulle…”, albo też „Szesnastoletnia dziewczyna Marlena Dietrich…”. Takich osób jest w tej książce całkiem sporo i ciekawie jest poczytać o nich takie ciekawostki, gdyż w ich licznych normalnych biografiach, o tym, co robili o poranku 11 listopada 1918, pewnie nie znajdziemy żadnych informacji.

Cała niemal książka składa się właśnie z relacji, co tych kilkanaście wybranych przez autora osób robiło w końcowych dniach pierwszej wojny światowej, w jakich wydarzeniach brały osobiście udział, a jakich były świadkami. Dosłownie w końcowych bo cała książka to opis ostatnich ośmiu dni konfliktu.

Czytelnik będzie więc miał okazję ujrzeć nie tyko to, co działo się w gabinetach europejskich przywódców decydujących o losach Europy, ale także to, co działo się na froncie, wśród żołnierzy, którzy dość mieli czteroletnich walk w okopach. Nie wszyscy, bo część z nich – szczególnie
Amerykanie – dopiero od stosunkowo niedawna uczestniczyła w tej wojnie, a wśród nich wielu było takich, którzy z różnych względów nie chcieli jej kończyć juz w tym momencie. Wśród nich były tak różne przypadki jak głównodowodzący siłami amerykańskimi generał John Pershingm który uważał, że wojna powinna trwać aż do całkowitej i bezwarunkowej kapitulacji Niemiec, a nie zakończyć się na ziemi francuskiej i belgijskiej zawieszeniem broni bez dotarcia do granic Rzeszy. Innym przypadkiem był pewien szary amerykański żołnierz, który wyruszył na wojnę w stopniu sierżanta, ale został zdegradowany do szeregowca i za punkt honoru postawił sobie odzyskanie dawnego stopnia na polu bitwy, a żeby mógł się wykazać, wojna musiała trwać. Celu nie osiągnął – zginął w samobójczym ataku na kilka minut przed wejściem w życie zawieszenia broni. Autor przez cały czas raczy nas takimi nieznanymi szerzej w naszym kraju ciekawostkami.

Książka została napisana w typowy dla zachodnich badaczy, przystępny dla czytelnika sposób, tak więc czyta się ja bardzo przyjemnie, nie tylko same relacje dotyczące poszczególnych osób, ale też opisy ogólniejszych wydarzeń, jak próba rewolucji w Niemczech. Nie jest to sucha praca naukowa, gdzieniegdzie trafiają się nawet dialogi, a narracja prowadzona jest w sposób typowy dla powieści. Sprawia to, że „Najważniejszy dzień w historii” powinien zainteresować nie tylko pasjonatów historii, ale też zwykłych czytelników, bo po prostu dobrze się to czyta.

Od strony wydawniczej książka stoi na wysokim poziomie, do którego przyzwyczaiło nas wydawnictwo Magnum. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale też nie zauważyłem żadnych błędów. Relacje z ostatnich dni wojny zostały uzupełnione wkładką ze zdjęciami, na których znajdują się ilustracje z wybranymi bohaterami umieszczonych przez autora w książce.

Reasumując, jest to niezwykła pozycja relacjonująca osiem ostatnich dni Wielkiej Wojny, w której relacje z frontów stanowią tylko uzupełnienie osobistych relacji kilkunastu osób, którym przyszło żyć w tych ponurych czasach. Została napisana specjalnie na dziewięćdziesiątą rocznicę zakończenia wojny i z pewnością będzie ciekawym uzupełnieniem każdej biblioteki poruszającej temat pierwszej wojny światowej.