Miriam Wattenberg, znana bardziej pod nazwiskiem Mary Berg, urodziła się w 1924 roku w Łodzi. Fabryczne miasto było jej domem, a zamożni żydowscy rodzice – opoką. Życie wiodła sielskie, przepełnione miłością rodziców, bez trosk i zmartwień. Ale wszystko minęło wraz z wrześniową zawieruchą 1939 roku.

„Z trudem mogę uwierzyć, że zaledwie sześć tygodni temu przebywałam z rodziną w uroczym uzdrowisku w Ciechocinku (…). Po raz pierwszy przeczucie przyszłego losu nawiedziło mnie wieczorem 29 sierpnia, kiedy wrzaskliwy głos ogromnego megafonu wstrzymał tłum spacerowiczów na ulicach, by oznajmić najnowsze wieści. W każdym zdaniu powtarzało się słowo «wojna»”.

Wojenne losy przygnał nastoletnią Miriam do Warszawy, gdzie mieszkali jej krewni, a następnie z powrotem do Łodzi. Po konfiskacie majątku rodzina Wattenbergów ponownie wyruszyła do Warszawy. Wybór tego miasta nie był przypadkowy bo matka Miriam urodziła się w Stanach Zjednoczonych i miała obywatelstwo amerykańskie, a w Warszawie nadal działało przedstawicielstwo tego kraju.

W Warszawie Miriam była świadkiem niemieckiego bestialstwa, polskiego antysemityzmu i biegunowo odmiennego zachowania: pomoc Żydom. Już przed wojną zaczęła pisać pamiętnik i nie zaprzestała dalszej pracy nad nim w getcie, które zostało utworzone 2 października 1940 roku.

„10 marca 1940 r. Dzisiaj byłam świadkiem napaści polskich chuliganów na starszą Żydówkę, którą napastnicy pokaleczyli nożami. Liczba takich incydentów rośnie, ze wszystkich stron słyszy się krzyki bezbronnych Żydów. To niewyobrażalne, że Polacy, niepomni własnych nieszczęść, prześladują ludzi jeszcze słabszych od siebie”.

W getcie opisywała w miarę możliwości wspomnienia dzień po dniu: pauperyzację żydowskiej społeczności, a także bogacenie się tych, którzy współdziałali z Gestapo, przeraźliwy głód, ścisk, śmierć i wyniszczenie ogółu tam przebywających ludzi.

„W rogu siedziała i płakała śliczna dziewczynka w wieku czterech lub pięciu lat. Nie mogłam się powstrzymać od pogładzenia jej rozczochranych włosów. Dziewczynka spojrzała na mnie wielkimi, błękitnymi oczami i poskarżyła się – jestem głodna”.

Miriam jako córka obywatelki amerykańskich nie doświadczyła takich upokorzeń jak reszta Żydów, ale mimo to nie czuła się lepsza, wręcz przeciwnie. Dzięki pochodzeniu matki Miriam uniknęła Grossaktion, czyli likwidacji warszawskiego getta 22 lipca 1942 roku. Wraz z rodziną została przewieziona na Pawiak, gdzie spędziła kolejne miesiące po drugiej stronie gettowego muru. Widziała przez więzienne kraty likwidację getta latem 1942 roku.

„O świcie getto otoczyły patrole Litwinów i Ukraińców pod dowództwem esesmanów; co dziesięć metrów rozstawiono uzbrojonych strażników (…). Okazywali wielki zapał w tym morderczym dziele. To rosłe, młode bestie w wieku od siedemnastu do dwudziestu lat, specjalnie przeszkolone do tego zadania przez niemieckich instruktorów (…). Zeszłego wieczoru niemieckie władze poinformowały Gminę Żydowską, że wszyscy mieszkańcy getta zostaną przewiezieni na wschód”.

Wschodem był obóz zagłady w Treblince.

Tuż przed powstaniem w getcie została przewieziona do francuskiej miejscowości Vittel, czyli obozu przejściowego między innymi dla ludzi mających amerykańskie obywatelstwo. Dopiero tam Miriam dowiedziała się, co się stało z gettem i jak wyglądało powstanie garstki Żydów.

„My, którzy uratowaliśmy się z getta, wstydzimy się spojrzeć na siebie. Czy mieliśmy prawo, by się ratować? Dlaczego w tej części świata jest tak pięknie?”

Mimo że w Vittel żyła spokojnie i komfortowo, ciągle czuła wraz z rodziną morderczy oddech. Wszystko się zmieniło wraz z wymianą niemieckich jeńców na ludzi przetrzymywanych między innymi w Vittel. Ostatnia podróż Miriam i jej rodziny biegła przez Hiszpanię do Lizbony i w końcu w marcu 1944 roku dopłynęli do Stanów Zjednoczonych. Zapiski Miriam są pierwszą w miarę pełną relacją ocalałej z Holocaustu młodej kobiety. Mimo że do bólu szczere i prawdziwe, nie zawsze czytający jej relacje wierzyli w ogrom potworności, do których w rzeczywistości doszło.

Mimo tylu lat, które upłynęły od tamtych wydarzeń, jest to świadectwo, obok którego nie wolno przejść obojętnie. Swoiste memento, do czego zdolny jest człowiek i jak wielkie jest pragnienie życia.

Mary Berg – „Pamiętnik Mary Berg. Relacja o dorastaniu w warszawskim getcie”. Przekład: Adam Tuz. Prószyński i S-ka, 2016. Stron:428. ISBN: 978-83-8069-309-8.

Mary Berg – „Pamiętnik Mary Berg. Relacja o dorastaniu w warszawskim getcie”. Przekład: Adam Tuz. Prószyński i S-ka, 2016. Stron:428. ISBN: 978-83-8069-309-8.