Niezależnie od naszych poglądów i tego, z którą wersją historii się zgadzamy – oficjalną rosyjską czy „odkłamaną” prezentowaną przez Suworowa, Sołonina i kilku innych autorów – większość faktów dotyczących wydarzeń na froncie wschodnim począwszy od roku 1939 jest mniej więcej powszechnie znana. Jednak jest taki obszar, który przy opisywaniu radzieckiej polityki zagranicznej względem zachodnich sąsiadów nieco nam umyka – to stosunki radziecko-fińskie. O ile o wojnie zimowej coś tam jeszcze wiemy, o tyle o strona polityczna i zmagania na północy po rozpoczęciu niemieckiej agresji na ZSRR pozostają szarą plamą. Najnowsza książka Marka Sołonina ją rozświetla.
Powszechnie znany jest fakt, że w czasie II wojny światowej Finlandia wystąpiła jako partner Niemiec, a jej wojska brały udział w blokadzie Leningradu. Jak jednak doszło do tego, że to nieporównywalne pod względem potencjału wojennego państwo zdecydowało się wypowiedzieć wojnę wielkiemu Krajowi Rad? Wbrew pozorom nie chodziło tu tylko o rewanż i próbę odzyskania terytoriów utraconych w czasie wojny zimowej, ale o odpowiedź na radzieckie ataki lotnicze z tytułowego 25 czerwca 1941 roku. A dlaczego Związek Radziecki zaatakował małą Finlandię mimo obowiązującego i przestrzeganego przez Finów traktatu pokojowego z 1940 roku? Była to celowa agresja czy zwykła głupota najwyższych radzieckich władz? To jest pytanie, na które stara się odpowiedzieć autor na sześciuset stronach swej książki.
Jednak wydarzenia z 25 czerwca są tylko przyczynkiem do opowiedzenia o całości stosunków pomiędzy tymi krajami począwszy od rozpadu Imperium Rosyjskiego i uzyskania przez Finlandię niepodległości w 1918 roku. A były to stosunki burzliwe, pełne napięć i prób wyeksportowania rewolucji bolszewickiej z jednej strony i staraniami o zachowanie demokracji i niepodległości z drugiej. Naturalnie w swojej opowieści Sołonin wiele miejsca poświęca wojnie zimowej, obalając przy okazji kilka stwierdzeń zawartych w książkach Suworowa. Wyjaśnia, dlaczego mocarstwo miało tak wielkie problemy z pokonaniem zachodniego sąsiada, a także zastanawia się i przedstawia hipotezy dlaczego mimo powiększającej się przewagi i przełamaniu linii Mannerheima Finlandia, w przeciwieństwie do republik bałtyckich, została jednak oszczędzona. Dalej dowiemy się, jakie miejsce zajmował Kraj Tysiąca Jezior w moskiewskim planie podboju Europy i jakie to pociągnęło konsekwencje, które finalnie doprowadziły do radzieckiej agresji z czerwca 1941 roku. Wtedy to zaczęła się tak zwana wojna kontynuacyjna, której dwa główne etapy miały miejsce jesienią tego roku (i zakończył się wspólnym z Niemcami oblężeniem Leningradu) i w roku 1944, kiedy to Armia Czerwona parła już na zachód i Finlandia musiała prosić o pokój. Jednak co ciekawe, i tym razem udało się Finom zachować niepodległość.
Chociaż ze względu na zainteresowanie autora głownie polityką Związku Radzieckiego obserwujemy poczynania Finlandii z jego perspektywy, to także i o tym drugim kraju możemy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Chociaż nie to było głównym celem książki, interesująco przedstawiono w niej stosunek Finlandii do III Rzeszy. Mimo że powszechnie przyjmuje się, iż oba kraje były w ścisłym sojuszu, rząd w Helsinkach nigdy nie dał sobą sterować; pomimo obecności niemieckich wojsk na swoim terytorium i uzależnienia od dostaw niemieckiej żywotności zachował pełną niepodległość i stać go było na ostre stanowisko względem Berlina, żeby nawet nie próbował narzucać Finlandii swojej woli ani nie próbował ustanawiać rządu typu quislingowego.
Narracja prowadzona jest w typowym dla tego autora stylu, w którym szeroko odwołuje się do dużej bazy źródłowej, przytacza mnóstwo liczb i faktów, a przy tym z duża wprawą stosuje cięty język. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku wcześniejszych prac Sołonina, mimo że wymagana jest spora koncentracja, „25 czerwca” czyta się naprawdę dobrze. Dla lepszego zilustrowania kolejnych operacji i zmian terytorialnych w książce znajdziemy kilka obrazujących to mapek. Znalazło się też miejsce dla wkładki ze zdjęciami. Całość została oczywiście wydana w identycznym stylu co poprzednie książki serii i z typową dla Rebisu starannością, więc nie ma się tu o czym rozpisywać.
Najnowsza książka Marka Sołonina po raz kolejny pokazuje, jak wiele jeszcze przed nami rzeczy jest do odkrycia, jeśli idzie o historię II wojny światowej. Mam nadzieję, że poznańskie wydawnictwo pójdzie za ciosem i wyda również kolejne prace tego autora. Nikt choć odrobinę zainteresowany tym tematem nie będzie żałował jej kupienia.