Czy warto wydawać po raz pierwszy w Polsce książkę, która została napisana w Stanach Zjednoczonych w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku? Wydawnictwo Naukowe PWN uznało, że warto, jeśli jest to książka należąca do kanonu nauk politycznych i społecznych. A tym bardziej, jeśli została zaktualizowana w 2017 roku. W ten oto sposób do rąk polskich Czytelników trafiła praca Edwarda Luttwaka „Zamach stanu. Podręcznik”.
Autor jest amerykańskim politologiem, który poza pracą akademicką zajmował się doradzaniem politykom, w tym Ronaldowi Reaganowi czy George’owi Bushowi seniorowi. Poza tym pracował dla różnych ośrodków analitycznych i napisał parę książek, w tym wydany w Polsce „Turbokapitalizm”.
Książka jest dokładnie tym, co zapowiada tytuł, czyli instrukcją, jak zaplanować i przeprowadzić zamach stanu. Konieczne jest podkreślenie, że chodzi właśnie konkretnie o zamach stanu, a nie na przykład rewolucję. W zamach stanu zaangażowane są przede wszystkim szeroko pojmowane elity (polityczne, wojskowe, ekonomiczne i inne), a „ulica” ma do powiedzenia niewiele. O udanym bądź nie zamachu stanu może dowiedzieć się nawet już po fakcie, kiedy się obudzi i włączy radio czy telewizję.
W kilku rozdziałach Luttwak przedstawia kolejne etapy zamachu stanu, od określenia strategicznych graczy, których interesy należy wziąć pod uwagę, przez analizę rozmieszczenia kluczowych jednostek wojskowych względem stolicy państwa, wybór odpowiednich ludzi do współpracy i taktyki rozmów po opracowanie jak najtrudniejszej do infiltracji i zniszczenia struktury spisku i wiele innych elementów niezbędnych dla powodzenia operacji. W rozdziale o realizacji zamachu stanu dowiemy się, jak kierować żołnierzami, jak stosować propagandę, jakie obiekty zająć w pierwszej kolejności, a które można później, kto powinien wchodzić w skład poszczególnych grup szturmowych i jak przygotować się do obrony przed siłami lojalnymi wobec rządu, który próbujemy obalić.
Autor wziął pod uwagę wszystkie możliwe czynniki, a nowe wydanie książki zostało zaktualizowane o postęp, jaki się dokonał szczególnie w technikach komunikacyjnych. W latach siedemdziesiątych niewielu wizjonerom śniły się takie wynalazki jak Facebook czy zwykłe SMS-y. A jak mogliśmy przekonać się w trakcie nieudanego przewrotu w Turcji w 2016 roku, to właśnie media społecznościowe odegrały dużą rolę w udaremnieniu zamachu stanu.
Ale praktyczny poradnik zamachu stanu to tylko jedna strona książki. Pod nią bowiem znajduje się analiza, dlaczego w ogóle dochodzi do zamachów stanów, w jakich typach państwa czy społeczeństwa są one możliwe i dlaczego właśnie tam. Dlaczego choćby najlepiej zaplanowany i kierowany najlepszymi pobudkami zamach stanu w Wielkiej Brytanii jest z góry skazany na niepowodzenie, a w państwach afrykańskich do udanych przewrotów dochodzi regularnie. Jest to bardzo dobra analiza wykazująca, jak ważne w demokratycznym państwie są trwałe, stabilne instytucje. I nie chodzi tu tylko o sądy czy trybunały, które wobec zbuntowanego wojska na niewiele się zdadzą, ale całość administracji i wszelkich instytucji, w tym instytucji społeczeństwa obywatelskiego, mających wpływ na działanie państwa. Bierność społeczeństwa jest największym sojusznikiem zamachowców.
Książkę uzupełniają aneksy przedstawiające statystyki dotyczące zamachów stanów według różnych kryteriów: państw, tego, kto organizował zamach, powodzenia i innych.
Jak pokazuje przykład tej książki, nawet praca wydana wiele lat temu może być nadal aktualna. Na szczęście nie każdy, kto ją przeczyta, będzie stanie zaraz przeprowadzić własny zamach stanu, chociaż podobno niektórzy się na niej opierali. Niezależnie jednak, czy Czytelnik marzy o przejęciu władzy w państwie czy jest zainteresowany jedynie politologiczną analizą systemów politycznych umożliwiających bądź zapobiegających zamachom stanów, z pewnością będzie z lektury zadowolony. Tym bardziej że Autor ma dobre, ostre pióro, a do wszechobecnej poprawności politycznej na zdystansowany stosunek. Dzięki temu książkę PWN-u czyta się bardzo dobrze.
Zobacz też: Zamach stanu w Zimbabwe: dlaczego, jak, co dalej?