Prace nad „W kręgu tajemnic Riese”, która doczekała się pozytywnych recenzji również w naszym serwisie, pozwoliły autorom na dotarcie do nowych świadków i relacji, których istnienia nie byli świadomi w trakcie pisania pierwszej książki. Skłoniło ich to stworzenia jej kontynuacji zatytułowanej „Tropem tajemnic Riese”, w której Łukasz Kazek i Bartosz Rdułtowski kontynuują wątki poruszone przy poprzedniej okazji, ale także dzielą się zupełnie nowymi ustaleniami na temat podziemnego kompleksu w Górach Sowich.

Książka oparta jest na identycznej koncepcji jak poprzedniczka. Mniej jest tu pracy z suchymi, urzędowymi dokumentami, za to niemal w całości przedstawione są relacje ludzi mających coś wspólnego z interesującym autorów tematem. Oczywiście, co z racji upływającego czasu nieuniknione, część z tych wspomnień autorzy mogli poznać jedynie z archiwalnych dokumentów, jednak ciągle są to zeznania naocznych świadków.

Zupełną nowością w stosunku do poprzednich książek o tej tematyce są zapisane w węgierskich archiwach wspomnienia byłych żydowskich pracowników przymusowych wysiedlonych z Węgier i skierowanych początkowo do Oświęcimia, a stamtąd do pracy przy kopaniu sztolni. Wspomnienia te obejmują nie tylko okres ich pracy w podziemiach, ale także pobyt na Węgrzech i stopniowe pogarszanie się tam sytuacji Żydów, którzy początkowo zamykani byli w gettach, by następnie być wywiezionymi do obozów koncentracyjnych. Choć jego nazwisko w książce nie pada, warto przypomnieć, że akcją kierował Adolf Eichmann. Relacje te dają wgląd w to, jak wyglądał ten mało u nas znany epizod II wojny światowej.

Drugą część stanowią obecne też w poprzedniej książce wspomnienia Niemców zamieszkujących te rejony. Z tym że teraz autorzy skoncentrowali się na relacjach tylko z ostatniego okresu działań wojennych – kwietnia i maja 1945 roku – oraz czasów powojennych, gdy władzę na tym terenie sprawowała najpierw administracja radziecka, a następnie polska. O losie Niemców w styczności z Armią Czerwoną wiemy stosunkowo wiele, dlatego dla mnie znacznie bardziej interesujące były wspomnienia dotyczące spotkań i późniejszej koegzystencji Niemców z Polakami. Jest to tym istotniejsze, że od pewnego czasu toczy się w mediach i gabinetach polityków dyskusja nad losem wypędzonych Niemców. Jasno trzeba powiedzieć, że Polacy święci nie byli, ale do wszystkiego trzeba przykładać odpowiednią miarę i uwzględnić niemieckie czyny w ciągu sześciu lat wojny, a wtedy „wybryki” osadników wyglądają zupełnie inaczej.

Dalej mamy wspomnienia dwóch poszukiwaczy: Andrzeja Nowickiego i Jerzego Cery. Ciekawie przedstawiają, jak wyglądała eksploracja podziemi w czasach PRL-u, z jakimi trudnościami administracyjnymi i technicznymi spotykały się ekipy poszukiwawcze, które jednak w dużym stopniu przyczyniły się do lepszego poznania podziemi. Wreszcie w ostatniej części autorzy umieścili kilka bliżej ze sobą nie powiązanych historii naznaczonych przez Góry Sowie. A więc mamy tam historię tajemniczego Franciszka Haina, którego podejrzewano o bycie „strażnikiem” podziemi, zeznania byłych pracowników przymusowych spisanych przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce czy relację Kazimierza Wiśniowskiego – pracownika tak zwanej „grupy operacyjnej do spraw przemysłu”, czyli zespołu ludzi, których zadaniem była inwentaryzacja i zabezpieczenie poniemieckiego mienia, które przechodziło na własność polską.

Książka została napisana w stylu identycznym co jej poprzedniczka, dzięki czemu nie tylko poznajemy historię Gór Sowich, ale czerpiemy także przyjemność z samego czytania. „Tropem tajemnic Riese” została wydana przez krakowskie wydawnictwo Technol w serii Militarne Sekrety. Redakcja wywiązała się ze swojej pracy należycie i nie uświadczymy w książce błędów technicznych, a styl okładki zgodny z resztą serii sprawia, że kolekcja ta na półce prezentuje się naprawdę efektownie.

Dla zainteresowanych tematem jest to pozycja obowiązkowa do przeczytania. Dla całej reszty również będzie stanowiła ciekawą lekturę i chociaż stanowi uzupełnienie książki wydanej przed trzema laty, może być również traktowana jako pozycja samodzielna i także w takim wypadku powinna spełnić oczekiwania Czytelników.