Istnieje wiele dat rozpoczęcia drugiej wojny światowej. Tak samo zresztą jak i jej zakończenia. Dla przykładu dla nas, Polaków, wojna rozpoczęła się 1 września 1939 roku, dla Anglików 3 września, dla Amerykanów wraz z atakiem na Pearl Harbor, a dla Rosjan… No właśnie, kiedy zaczęła się wojna na froncie wschodnim? Z historii wiemy, że było to 22 czerwca 1941 roku, czy jednak na pewno?
W wydanej po raz kolejny w Polsce – tym razem nakładem wydawnictwa REBIS – książce Wiktora Suworowa „Lodołamacz”, poznajemy inną tezę. Autor uważa, że wojnę na froncie wschodnim tak naprawdę rozpoczął Związek Radziecki, choć jeszcze bez działań wojennych. Chciał je rozpocząć na początku lipca, ale Hitler ubiegł w tych zamierzeniach Stalina o dwa tygodnie i uderzeniem wyprzedzającym, sprowokowanym przez działania Stalina, pokrzyżował plany generalissimusa, zadając ciężkie straty nieprzygotowanej do obrony Armii Czerwonej. Co więcej, w pewnym sensie Hitler przysłużył się w ten sposób Europie, ponieważ dzięki jego atakowi Armia Czerwona zakończyła w 1945 roku swój marsz jedynie w Berlinie, podczas gdy początkowe plany zakładały dojście aż do wybrzeży Atlantyku i panowanie nad całą Europą, a nie tylko nad jej wschodnią częścią.

Być może w świetle oficjalnej, głoszonej już od ponad sześćdziesięciu lat historii drugiej wojny światowej taka konstrukcja myślowa wydaje się być z góry skazana na wyśmianie, jednak autor stara się ją udowodnić przy wykorzystaniu głownie oficjalnych radzieckich publikacji i wypowiedzi, do których każdy ma dostęp i może porównać je z twierdzeniami i wnioskami autora. I muszę przyznać, że dla mnie wypada on bardziej niż przekonująco. Nie będę zdradzał szczegółów, żeby nie psuć przyjemności z czytania.

Powiem tylko tyle, że radziecka doktryna zakładała wybuch kolejnej wojny światowej pomiędzy państwami kapitalistycznymi, w czasie której ZSRR zachowa początkowo neutralność, a gdy walczące ze sobą państwa zachodnie będą już zniszczone i wyczerpane, bez silnych armii wtedy Armia Czerwona ruszy na zachód, z łatwością rozbijając wszystkich przeciwników i spokojnie włączy kolejne państwa w skład Związku Radzieckiego. Do tego potrzebne były Niemcy, które miały rozpocząć wojnę, dlatego zdecydowano się na zawarcie paktu Ribbentrop-Mołotow, który zabezpieczał ZSRR przed ewentualnym atakiem ze strony Niemiec i kierował ich uwagę na zachodnią Europę. Odpowiednia do ataku na zachód sytuacja wytworzyła się latem 1941 roku. Stalin nie przewidział tylko jednej rzeczy – że Hitler rozpocznie wojnę na dwa fronty…

Całość napisana została w typowy dla Suworowa, ciekawy sposób. Wszystkie fakty, na których się opiera, zostały opatrzone należytą bibliografią, co daje możliwość weryfikacji. Co prawda w polskich warunkach może to nie być takie proste, gdyż większość źródeł to publikacje radzieckie, jednak jeśli komuś bardzo by na tym zależało, to taka możliwość istnieje.

Składając te fakty ze sobą oraz uzupełniając je fachową wiedzą nabytą w czasie służby w wojskach pancernych oraz radzieckim wywiadzie wojskowym, autor wyciąga najbardziej prawdopodobne, jego zdaniem, wnioski. I muszę przyznać, że nie doszukałem się w jego rozumowaniu żadnych błędów logicznych, co powoduje, że dopóki ktoś nie przedstawi konkurencyjnej, równie dobrze udokumentowanej i kompleksowo opracowanej teorii na temat takiego a nie innego postępowania kierownictwa Kraju Rad w opisywanym okresie, albo też nie wykaże rażących błędów merytorycznych czy faktograficznych, można hipotezę Suworowa traktować jako cos więcej niż tylko wymysły, byłego szpiega i historyka-hobbysty.

„Lodołamacz” jest czwartą książką Suworowa wypuszczoną na rynek przez REBIS. Wszystkie zostały wydane w ten sam sposób, w jednolitym stylu graficznym okładek, przez co stojąc obok siebie, bardzo ładnie prezentują się na półce. Do pozostałych spraw edytorskich również nie można mieć żadnych zastrzeżeń.

Dla miłośników Suworowa, jeśli nie mają jeszcze w kolekcji któregoś ze wcześniejszych wydań, jest to pozycja obowiązkowa, ale i dla reszty stanowić będzie arcyciekawą lekturę, przedstawiająca inną interpretację historii niż napisana przez zwycięzców drugiej wojny światowej.