Wiele razy mogliśmy przekonać się o prawdziwości powiedzenia, że wszystkie armie przygotowują się do ostatniej wojny. To znaczy zakładają, że przyszła wojna będzie bardzo podobna do ostatniej, którą toczyły, a nie przewidują zmian zachodzących na świecie, mogących wpłynąć na przebieg walk. Koronnym przykładem jest szykująca się do wojny pozycyjnej, a zaskoczona przez Blitzkrieg, Francja z 1940 roku. Zagadnienie to jest aktualne także i dzisiaj i stało się przedmiotem rozważań naukowych, a jednym z rezultatów jest książka Davida Kilcullena.
Najpierw kilka słów o Autorze, by pokazać, z jakim fachowcem mamy do czynienia. Swoją drogą: notka w książce mogłaby być bardziej rozbudowana. David Kilcullen jest Australijczykiem i tam wstąpił do wojska. Służąc w piechocie, brał udział w wielu operacjach przeciwpartyzanckich i pokojowych w Timorze Wschodnim, na Wyspie Bougainville’a i Bliskim Wschodzie. Odszedł z służby czynnej i przeszedł do rezerwy jako podpułkownik. Następnie pracował dla amerykańskiego Departamentu Obrony, gdzie między innymi brał udział w przygotowaniu Regulaminu Polowego 3-24 „Działania Przeciwpartyzanckie”. W 2007 roku jako doradca generała Davida Petraeusa był współautorem koncepcji przypływu – gwałtownego napływu do Iraku nowych oddziałów w celu szybkiego uspokojenia sytuacji. Równolegle doradzał sekretarz stanu Condoleezzie Rice, a później pracował dla agencji pomocowych i wykładał na uczelniach wyższych.
Wydana przez specjalizujące się w tematyce wojskowej wydawnictwo Napoleon V książka zalicza się do prac naukowych. Oznacza to dwie rzeczy: wysoki poziom i specyficzny język, który może nie każdemu odpowiadać. Poza tym polski podtytuł nie najlepiej oddaje jej treść; bardziej pasowałoby dosłowne tłumaczenie: nadchodząca era miejskiej partyzantki. Z książki nie dowiemy się przykładowo, jak wyglądały walki Rosjan w Groznym czy zdobycie Bagdadu przez Amerykanów, by przywołać tylko dwa przykłady współczesnych walk w terenie zurbanizowanym. Jest to praca bardzo teoretyczna (choć odwołująca się do rzeczywistych przykładów) o tym, jak postępująca w skali światowej urbanizacja w szeroko pojętej strefie przybrzeżnej może spowodować nowe konflikty i jak sobie z nimi radzić. Za to pierwsza część tytułu jest bardzo trafna i może być rozumiana na dwa uzupełniające się sposoby. Z jednej strony będzie to wycofanie się Amerykanów z gór Afganistanu i konieczność skoncentrowania się na nowych wyzwaniach, a z drugiej strony – góry zawsze były obszarem pełnym kryjówek i o słabej obecności władz, dlatego stanowiły naturalny teren działania partyzantki. W erze szybkiej urbanizacji kryjówki dla partyzantki będzie można równie dobrze znaleźć w przeludnionych, źle zarządzanych megamiastach.
Słowa „konflikt” zamiast „wojna” użyłem celowo, ponieważ ta druga ma swoją definicję w prawie międzynarodowym i przeważnie oznacza konflikt między dwoma państwami lub wojnę domową. W książce natomiast Autor podkreśla, że choć takie wojny z pewnością również będą występować, większe zagrożenie występuje ze strony podmiotów niepaństwowych, jak ugrupowania terrorystyczne, niezadowolone grupy społeczne czy międzynarodowe organizacje przestępcze. Chociaż zagadnienie bezpieczeństwa rozumianego jako wymuszanie podporządkowania się określonym zasadom – niekoniecznie narzuconym przez państwo – pod groźbą kary i poprzez użycie siły przewija się przez całe opracowanie, zagadnienia ściśle wojskowe zostały ograniczone jedynie do aneksu, w którym jednak również znajdziemy głównie dywagacje teoretyczne i postawione pytania, na które odpowiedzi są dopiero w fazie opracowywania w akademiach i sztabach poszczególnych sił zbrojnych.
W swojej koncepcji Autor proponuje spojrzenia na miasto nie jak na pojęcie geograficzne czyli zabudowania zajmujące określony obszar, ale jak na organizm zasilany z zewnątrz (migracje, suburbanizacja, handel itp.) o ograniczonych możliwościach metabolicznych, których przekroczenie powoduje chorobę (przestępczość, brak usług komunalnych, bezrobocie, bieda itp.), co w konsekwencji prowadzi do wybuchu konfliktu, mogącego przybrać różnorakie formy: od wysokiej przestępczości pospolitej przez zamieszki i rewolty, fawele i dzielnice opanowane przez gangi lub ugrupowania zbrojne aż po rozkład miasta, który wystąpił w Mogadiszu. W czasie takiego konfliktu dochodzi do walki o kontrolę nad terytorium i ludnością pomiędzy państwem a pozostałymi uczestnikami, a wygra ten, który będzie potrafił zapewnić ludziom stabilność i pewność. W takim ujęciu państwo jest tylko jednym z uczestników gry o władzę, a Autor proponuję zmianę jego definicji na organizację polityczną, której udało się pokonać rywali w całym spektrum przymusu–perswazji, co pozwala mu na ustanowienie niepodważalnego systemu normatywnego na danym terytorium. Może to być również bardzo zła stabilność z drakońskim prawem narzuconym przez mafię, ale jak wykazują wszelkie badania potwierdzone przedstawionymi w książce przykładami empirycznymi, nawet najgorsza stabilność i przewidywalność systemu jest przez ludzi akceptowana szybciej niż niepewność i stan zawieszenia. Jeśli chodzi o państwo, Autor udowadnia, że popularne hasło walki o serca i umysły ludności jest bez szans na realizację, jeśli wcześniej ludności na danym terenie nie zapewni się fizycznego bezpieczeństwa rozumianego bardzo dosłownie jako obecność oddziałów uzbrojonych. Jednocześnie społeczeństwa nie pozostają bierne, ale również manipulują władzą, obojętnie, pod jaką postacią występuje.
To tylko część zagadnień poruszanych przez Autora, który wywód teoretyczny uzupełnia przykładami takimi jak Afganistan, zamachy w Mumbaju, San Pedro Sula w Hondurasie, Mogadiszu w Somalii, Kingston na Jamajce czy stolice państw ogarniętych arabską wiosną. Co najmniej trzy z tych lokalizacji nie kojarzą nam się z walką, a jednak są to przykłady zagrożeń, które będą narastały w przyszłości i na które trzeba przygotować odpowiedź. Jak taka odpowiedź powinna wyglądać, jaka jest w niej rola społeczności lokalnej i w czym mogą pomóc organizacje rządowe czy międzynarodowe (także, ale nie przede wszystkim, siły zbrojne) również zostało przedstawione w kolejnych rozdziałach.
Książkę wydano w twardej okładce, na dobrym białym papierze – i to właściwie wszystko co można o niej powiedzieć od tej strony. Jedyne ilustracje to kilka diagramów, a zdjęć nie ma żadnych. Nie są one jednak konieczne. Wywód Autora został uzupełniony licznymi przypisami pełniącymi równocześnie funkcję bibliografii, której nie ma na końcu. Dla chcących zagłębić się w temat jeszcze bardziej pozytywną informacją jest to, że wiele dokumentów i innych materiałów, na które powołuje się Kilcullen, dostępnych jest w internecie, a kompletne linki znajdziemy we wspomnianych przypisach.
Kiedy dowiedziałem się, że dostanę tę książkę do recenzji, miałem na jej temat inne wyobrażenie, a jej treść stanowiła spore zaskoczenie. Spodziewałem się opracowania na temat taktyki współczesnych sił zbrojnych w walkach w terenie zurbanizowanym, a dostałem socjologiczno-politologiczną analizę problemów powstających megamiast ze szczególnym uwzględnieniem roli sił porządkowych i zbrojnych. Mimo że nie tego się spodziewałem, książka wywarła na mniej jednoznacznie pozytywne wrażenie, dostarczając wielu informacji, których nie zajdziemy w innych miejscach. Jest to bardzo dobre opracowanie wskazujące, jak mogą wyglądać przyszłe zagrożenia dla pokoju.