Termin „czarna kawaleria” można zrozumieć przynajmniej dwojako. Najsłynniejszymi jednostkami noszącymi to miano byli „Buffalo Soldiers”, czarnoskórzy kawalerzyści 10. pułku utworzonego w 1866 roku. Polskim Czytelnikom kojarzy się jednak zapewne z czarnymi kurtkami noszonymi przez żołnierzy z 10. Brygady Kawalerii generała (w 1939 pułkownika) Maczka, o których to losach mówi niniejsza książka.

Historia 10. Brygady Kawalerii oraz jej późniejszych wcieleń, 10. Brygady Kawalerii Pancernej i 1. Dywizji Pancernej, jest bardzo dobrze znana i opisana. Przez lata losy najsłynniejszej polskiej jednostki pancernej przyciągały rzesze badaczy i pisarzy, tworzących mniej lub bardziej udane dzieła. Kacper Śledziński, podejmując ten temat, spróbował spojrzeć na historię podkomendnych Maczka z nowej perspektywy. Wynik tej pracy jest jednak dość dyskusyjny.

Omawiana pozycja liczy sobie 453 strony, z czego tekst główny zajmuje 435 z nich1. Treść podzielono na trzy rozdziały: „Die Schwarze Brigade”, „Les Pauvres Polonais” i „The bloody Poles”2, w których dokładnie opisano każdy etap „życia” idei generała Maczka i jego ludzi. Co zrozumiałe, ostatni rozdział jest najobszerniejszy. Autor zdecydował się na przyjęcie prawie czysto reporterskiego podejścia. W jego bibliografii nie znajdziemy śladu archiwaliów, polskich czy zagranicznych. Śledziński badania źródłowe przeprowadził tylko wśród pozycji wydanych w języku polskim. Z tej grupy tylko dziewięć wydano poza granicami kraju, a dokładniej rzecz biorąc w Londynie. Jest to dość dyskusyjne podejście, biorąc pod uwagę, że przez większą część opowieści o losach żołnierzy Maczka walczą oni poza granicami kraju. Autor wolał jednak skupić się na żołnierskich wspomnieniach, by w ten sposób pokazać ich osobiste spojrzenie na pole bitwy. Powstała w ten sposób praca jest więc bardzo dobrym zbiorem różnego rodzaju wspomnień i anegdot3. Całość czyta się bardzo dobrze, jednak zasługa za ten stan rzeczy spada przede wszystkim na Skibińskiego, Maczka, Ferensteina, Nowakowskiego i wielu innych weteranów, których opublikowane w różnej formie wspomnienia Śledziński zebrał w jednej pracy. Autorowi należą się pochwały za znajomość literatury związanej z historią Maczka i jego podkomendnych, jednak „Czarna kawaleria” to praca będąca w istocie kompilacją wcześniej wydanych książek, w której przemyśleń własnych autora jest stosunkowo mało.

Znajomość literatury nie uchroniła go jednak od popełnienia kilku drobnych pomyłek dotyczących spraw techniki. Pisze między innymi, że Pantera przewyższała czołgi typu Sherman kalibrem działa. W rzeczywistości, w wypadku wozów z działem 76 mm (choćby Firefly, wykorzystywane także w 1. DPanc) sytuacja wyglądała całkiem inaczej – to Sherman przewyższał kalibrem głównego działa Panterę4. Inną drobną usterką jest określenie Ferdynandów jako „dział samobieżnych na podwoziu tygrysa”, podczas gdy przy ich produkcji wykorzystywano całkowicie inne podwozia. Tego typu drobne pomyłki można niestety uznać za pewnego rodzaju standard w książkach historycznych, których autorzy nie zawsze zadają sobie trud prostego sprawdzenia niektórych danych technicznych.

Co ciekawe, „Czarna Kawaleria” powiela jeden z bardziej znanych mitów dotyczących walk w 1939 roku. Chodzi tu o kwestię „rozbicia” pułku SS „Germania”, nazwanego tu jednostką „Pancerno-Motorową”. Różni autorzy powtarzają tę opowieść od lat, podczas gdy rozbiciu uległ tylko III batalion i sztab pułku (Niemcy utracili też znaczne ilości sprzętu), a „Germania” uczestniczyła w walkach do końca kampanii polskiej5. Mam nadzieję, że sprawa ta zostanie ostatecznie wyjaśniona w najbliższej przyszłości.

„Czarna Kawaleria” to pozycja, którą przede wszystkim można polecić początkującym badaczom i miłośnikom polskiego wysiłku zbrojnego podczas II wojny światowej. Bardziej oczytana osoba znajdzie w niej niewiele więcej niż te same opowieści i anegdoty napotkane już we wspomnieniach i innych opracowaniach, znajdując w niej niewiele nowych informacji. Nie znaczy to jednak, że jest to pozycja dla takiej osoby bezwartościowa. Autor umiejętnie połączył fragmenty wspomnień tworząc ciekawą opowieść, wciągającą Czytelnika na długi czas. Choć nie dla wszystkich będzie mieć równą wartość naukową, to moim zdaniem nadaje się na miłą lekturę na kilka popołudni.

Przypisy

1. Recenzja powstała na podstawie egzemplarza próbnego, niezawierającego jakichkolwiek ilustracji. Recenzent nie zwracał uwagi na literówki i inne drobne usterki tekstu, jako że całość była jeszcze przed ostateczną korektą.

2. „Czarna brygada”, „biedni Polacy” i „cholerni Polacy”.

3. Omawiana książka jest w zasadzie przeciwieństwem omawianej wcześniej przede mnie książki „1.Dywizja Pancerna w Normandii” Juliusza S. Tyma i Jacka Kutznera, wykorzystujących bardzo obszernie archiwalne materiały wojskowe. Obydwie prace są przykładami, jak napisać ciekawą książkę, wychodząc z różnych założeń i przyjmując różne metody jej tworzenia, mając także pod uwagą różne grupy odbiorców.

4. Nie próbuję wchodzić tu w dyskusję na temat zalet i wad poszczególnych typów. Różnica w kalibrach jest minimalna, skoro jednak autor decyduje się na trącenie kwestii technicznych, powinien to uczynić w sposób dokładny.

5. W polskiej Wikipedii (http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Jaworowem, dostęp 12 V 2011) możemy przeczytać m.in.: SS-Standarte Germania w konsekwencji rozbicia w bitwie pod Jaworowem, został rozwiązany i nie miał ciągłości w strukturach Waffen-SS, w przeciwieństwie do dwóch pozostałych pułków zmotoryzowanych piechoty SS, a niżej Po rozbiciu SS-Standarte „Germania” został rozwiązany i nie odtworzony. Pułk ten działał jednak we Francji w składzie SS-Verfügungsdivision, a 1 grudnia 1940 roku zapadła decyzja o zbudowaniu na jego podstawie dywizji zmotoryzowanej SS-Germania. Nazwę zmieniono jednak z przyczyn politycznych na Wiking. Co ciekawe, angielskojęzyczna wersja (http://en.wikipedia.org/wiki/Battle_of_Jaworow, dostęp 12 V 2011, pod artykułem znajduje się zapis „under construction shorter version and translation of the Polish—language Wikipedia article”) nie zawiera już tych treści.