Niedawno mój redakcyjny kolega opisywał Wam książkę wydawnictwa Muza o elitarnych jednostkach II wojny światowej. W tym samym czasie ukazała się także jej kontynuacja. Choć nie jest to najlepsze słowo, może raczej kolejna część tej samej serii. Bo właściwie jedyne, co je łączy, to forma wydania – ten sam papier, styl okładki i tego typu sprawy techniczne. No i wspólna tematyka. Na tym właściwie podobieństwa się kończą: tam mieliśmy bardzo szeroko pojęte jednostki elitarne, tu mamy jednostki ściśle specjalne, tam była II wojna światowa, a tutaj mamy przełom XX i XXI wieku i wreszcie tam w formie encyklopedycznej opisywane były same jednostki, a tutaj autor skoncentrował się na opisaniu akcji przeprowadzonych przez siły specjalne, a samą historię powstania, wyposażenie i strukturę zostawił na drugim planie.
Jak dla mnie ta książka bardzo nadawałaby się na uzupełnienie czy też drugą część także niedawno u nas opisywanej „Historii oddziałów specjalnych” Erica Denécégo. Największą wadą tamtej książki był właśnie brak opisów operacji przeprowadzanych przez jednostki specjalne. Tu mamy sytuację odwrotną – operacje są opisane, ale nie ma dokładnej historii poszczególnych jednostek i całej strony teoretycznej działania sił specjalnych. Książki te wzajemnie bardzo dobrze się więc uzupełniają.
Jak powiedziałem, autor ograniczył się do opisania operacji jednostek specjalnych w czasach najnowszych. Oczywiście ich nasilenie w tym czasie jest tak duże, że wszystkich opisać nie sposób i trzeba było dokonać dalszego ograniczenia materiału. Ostatecznie znajdziemy tam „Pustynną Burzę”, działania w czasie wojen na Bałkanach, Afganistan, Irak 2003, Sierra Leone i udział sił specjalnych w zwalczaniu karteli narkotykowych w Ameryce Południowej. O ile pierwsze rozdziały nie oferują właściwie niczego nowego – jest na te tematy dużo książek – o tyle dwa ostatnie wydały mi się najbardziej interesujące. Są to mniej znane zagadnienia i nie mają tak rozbudowanej literatury, dlatego autorowi należą się słowa uznania, że zdecydował się je włączyć do książki.
Każdy rozdział oprócz opisu działalności sił specjalnych w danym konflikcie zawiera także tło historyczne, z którego dowiemy się, co spowodowało, że w danym rejonie zostali zaangażowani komandosi. Dzięki temu Czytelnik dowie się wiele nie tylko o samych żołnierzach, ale także co nieco z historii najnowszej, szczególnie że, jak powiedziałem, nie wszystkie z opisywanych tu konfliktów są szerzej znane. Jest do spora zaleta książki. Oczywiście największą część zajmuje sam opis działalności jednostek specjalnych. Są owe opisy napisane ciekawie, zawierają dużą ilość informacji nie tylko na temat przebiegu samych działań, ale także wyposażenia, jakim posługiwali się żołnierze, uwarunkowań danej operacji i oczywiście jej skutków. Autor nie ograniczył się przy tym do suchego podania faktów, ale postarał się także przedstawić swoją ocenę opisywanych wydarzeń i wyciągnąć z nich wnioski. Dodatkowo w osobnych tabelkach zawarte są informacje na temat poszczególnych jednostek czy używanego przez nie sprzętu. Znalazło się tam także miejsce dla naszego GROM-u. Dodatkowym jej atutem jest duża ilość zdjęć i ilustracji – pod tym względem książka mogłaby stanowić wzór dla wydawcy „Historii sił specjalnych”.
Zarówno autor, jak i redakcja dobrze wywiązali się ze swoich obowiązków. Nie ma tu na przykład tak często spotykanych w innych książkach błędów w nazewnictwie sprzętu wojskowego. Jedyny taki błąd, jaki udało mi się wypatrzyć, to „odrzutowiec 4 Phantom”, a powinno być F-4 Phantom II, jednak jak na 200 stron tekstu, gdzie co chwila pojawiają się wszelkie specjalistyczne odmiany UH-60, C-130 i innego sprzętu używanego przez komandosów, to bardzo dobry wynik. Pojawiło się także kilka niewielkich błędów w podpisach do ilustracji. Na przykład zdjęcie żołnierza na pokładzie jakiegoś okrętu określonego jako lotniskowiec, który z pewnością lotniskowcem nie jest, czy też nazwanie irackich rakiet Al Abbas i Al Hussein zwykłymi Scudami. Jednak to też nie są błędy, które by tę książkę dyskwalifikowały. W niektórych miejscach zastosowano też dziwną pisownię niektórych obcych nazwisk i tak na przykład w Somalii zamiast Aidida mamy Aideeda. Trochę się na temat tych błędów rozpisałem, jednak nie ma tego dużo. Ogólnie pod tym względem książka plasuje się w górnej połowie tabeli. Także dzięki bardzo ładnemu wydaniu w twardej okładce na dobrym, kredowym papierze.
Największą zaletą książki są wspomniane dwa rozdziały poświęcone Sierra Leone i operacjom w Ameryce Południowej. Cała reszta, chociaż też stoi na wysokim poziomie, była już opisywana wielokrotnie, jednak w żadnym przypadku nie jest to wada. „Jednostki specjalne w akcji” pozwalają czytelnikowi zapoznać się z całym spektrum działalności sił specjalnych od tych czysto wojennych, poprzez działania antypartyzanckie, aż po zadania bardziej policyjne czy wywiadowcze. Książka Muzy daje dobry obraz tego, czym zajmują się współczesne siły specjalne i co może je czekać w najbliższej przyszłości, dlatego z pewnością warto się nią zainteresować.