Przyznam szczerze, że po lekturze książki wydawnictwa Replika „Führer musi zginąć! Plany i próby zabicia Adolfa Hitlera” Jamesa P. Duffy’ego i Vincenta L. Ricciego byłem bardzo zadowolony, iż w końcu doczekałem się czasów, kiedy korekta merytoryczna stanęła na wysokości zadania. Brawo! Za każdym razem, gdy Autorzy przeinaczają fakty, pojawia się przypis korygujący lub też rozszerzający daną myśl. To tak słowem wstępu.

Tytuł tej pozycji jest mylący, gdyż sugeruje, że Czytelnik na 318 stronach dowie się wszystkiego o próbach i zamachach na życie Adolfa Hitlera. Nic bardziej mylnego. Owszem, przeczytamy o tego typu wydarzeniach, ale tylko i wyłącznie tych, których sprawcami byli sami Niemcy. Wyjątkiem będzie groteskowa próba „zamachowca” Maurice’a1 Bavauda, który był Szwajcarem.

W książce nie znajdziemy absolutnie niczego o próbie zamachu na Hitlera w trakcie przyjmowania przez niego defilady zwycięstwa w podbitej stolicy Polski. Nie ma nawet zdania na temat zamachu na Pomorzu zorganizowanego przez podziemną organizację Gryf Pomorski – ataku na specjalny pociąg Hitlera, Amerika2. O operacjach SOE o kryptonimie „Foxley” Czytelnik też niczego się nie dowie, a szkoda.

Po raz kolejny w ostatnim czasie (vide: książka Bogusława Wołoszańskiego „Największy wróg Hitlera”) przeczytamy, że stolarz Georg Elser najprawdopodobniej nie działał sam, a jego próbę zamachu na Hitlera w monachijskiej piwiarni Bürgerbräukeller nadzorował sam Heinrich Himmler.

Oczywiście nie mogło zabraknąć najbardziej znanej próby, która jak wszystkie inne się nie udała, mianowicie zamachu w Wilczym Szańcu dokonanym przez Clausa Schenka Grafa von Stauffenberga 20 lipca 1944 roku. Na ten temat powstało już morze książek i tyleż filmów, łącznie z cukierkową produkcją z Hollywood „Walkiria”, więc nawet nie będę go przybliżał. Zresztą same przygotowania, zamach i to, co stało się tuż po nim, są bardzo obszernie opisane w czterech rozdziałach (w sumie jest ich dwanaście) zajmujących aż jedną czwartą książki. Ci, którzy znają to zagadnienie, niczego nowego nie odkryją.

Aby jednak nie było tylko narzekań i marazmu, napiszę, że moim zdaniem najciekawsza w tej publikacji jest część poświęcona próbie zamachu stanu przed konferencją monachijską, za czym stał generał Ludwig Beck, a z nim Ulrich von Hassell i Carl Goerdeler. Autorzy świetnie oddali tło tamtych wydarzeń i przyznam szczerze, że po przeczytaniu tego rozdziału poczułem frustrację z powodu indolencji premierów Chamberlaina i Daladiera. W tamtym czasie wystarczyło tylko uderzyć pięścią w stół, jednak z bojaźni tego nie uczyniono. Szkoda.

Podsumowując: jest to książka o tych wszystkich próbach i planach zamachów na Hitlera, których wykonawcami mieli być lub byli Niemcy, a które – jak wiemy – nigdy nie doszły do skutku albo zakończyły się porażką. Czy Hitler miał aż takie szczęście? Chyba tak. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że 13 marca 1943 roku bomba umieszczona w jego samolocie nie eksplodowała, chociaż składała się z czterech brytyjskich min i brytyjskiego zapalnika? Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że zaplanowany na listopad 1943 roku samobójczy zamach, którego chciał dokonać Axel von dem Bussche, nie udał się, bo miejsce, które miał wizytować Hitler, zostało akurat zbombardowane?

Mimo zastrzeżeń do braku opisów wszystkich planowanych zamachów na życie Hitlera, w szczególności polskich wątków, mogę szczerze polecić tę książkę każdemu, kto chciałby albo dowiedzieć się, jakie były niemieckie plany zabicia Hitlera, albo odświeżyć sobie ten temat. Wydawnictwu Replika należą się brawa za korektę merytoryczną. Świetna robota. Tytuł jest mylący, ale nie wpływa negatywnie na odbiór publikacji. Jedynym niemerytorycznym mankamentem jest to, że Czytelnik, znając historię, z góry wie, jakie będzie zakończenie.

Przypisy

1. Na stronie internetowej wydawnictwa Replika widnieje błędne imię Marcel.

2. Pisze o tym Guido Knopp w książce „Zabić Hitlera”.