Wojny, konflikty, spiski, rozwój uzbrojenia i sposobów jego użycia. Polityka wielka, ta z pierwszych stron gazet, i ta lokalna, przez większość już zapomniana, ale nadal stanowiąca część historii. Z tym na co dzień mogą na naszej stronie zapoznać się szanowni Czytelnicy. Jednak historia to nie tylko polityka i wojny, to także historie pojedynczych osób i sport, który przez część działaczy współczesnej lewicy uważany jest za dziwactwo, a który wpływał i wpływa na losy milionów ludzi, dając im nie tylko radość po zwycięstwie, ale i gorycz porażki. Wielokrotnie przenikał się z polityką, z którą wzajemnie na siebie wpływały. O tym wszystkim jest biografia zmarłego niedawno Włodzimierza Smolarka, która ukazała się nakładem Instytutu Wydawniczego Erica.
Ciekawostką jest to, że narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, a więc tak, jakby Autorem był piłkarz, a nie dziennikarz i politolog, którym jest Jacek Perzyński. Prace nad tą książką trwały wiele lat, w czasie których obaj panowie współpracowali i poznali się na tyle dobrze, że postawili na taką formę narracji.
Książkę podzielono na dwadzieścia cztery rozdziały, które umownie można zgrupować w trzy części: dotyczące kariery klubowej w Polsce, reprezentacji i kariery zagranicznej. Jednak jest to podział czysto umowny, ponieważ jak to w życiu piłkarza bywa, wszystkie tematy się splatają, tworząc jedną całość, i tak samo jest w książce. Trudno bowiem byłoby pisać o karierze piłkarza, nie uwzględniając wpływu codziennej formy ligowej na powołania reprezentacyjne, i odwrotnie – sukcesy z reprezentacją przekładały się na pozycję gracza w klubie i możliwość przejścia do lepszego zespołu. Wszystko to oczywiście uzupełniono fragmentami dotyczącymi spraw prywatnych piłkarza, który zapoznaje nas ze swoim życiem od samego dzieciństwa.
O ile taki podział jest jak najbardziej na miejscu, o tyle mam zastrzeżenia co do proporcji przypisanych poszczególnym częściom. Z niemal pięciuset stron karierze zagranicznej poświęcono jedynie około stu. Reprezentacji – uwzględniając wzmianki w innych rozdziałach – nieco mniej. Opinie na ten temat z pewnością będą podzielone i ze swoimi uwagami prawie na pewno będę w mniejszości, lecz korzystając z tego, że książka trafiła do recenzji do mnie, chciałbym zaznaczyć swoją opinię. Dla mnie znacznie ciekawsze są ligi zagraniczne i uważam, że zasługiwały na poświęcenie im większej uwagi.
Drugą sprawą co do której mam wątpliwości, jest temat korupcji w polskiej piłce. Włodzimierz Smolarek mówi, że z pewnością była i w jego czasach, bo często padały dziwne wyniki i jak ktoś był zorientowany, mógł dokładnie przewidzieć wyniki kluczowych kolejek, ale on osobiście nie brał udziału ani się nie zetknął. Nie mam zamiaru tu nikogo oskarżać, ale mój obraz polskiej piłki jest tak zły, że trudno jest mi w to uwierzyć. Nie tyle w to, że piłkarz nie brał czynnego udziału w korupcji, ile w to, że w ogóle się z tym nie zetknął. Szczególnie że gdy pisze o derbach Widzewa z ŁKS wspomina, że oba kluby (mimo wzajemnej nienawiści kibiców obu stron) często dogadywały się co do wyniku. Ktoś potrzebował punktów do utrzymania się? Nie ma problemu, podłożymy się, ale wy odpuścicie nam Puchar Polski albo oddacie punkty w kolejnym sezonie. Co dziwniejsze, bohater biografii uważa to za postępowanie całkiem normalne, nie znalazłem nigdzie skruchy za takie postępowanie, które z pewnością nie mieści się w granicach fair play.
Reszta wywarła na mnie wrażenie jak najbardziej pozytywne. Ta książka to nie tyle skarbnica wiedzy oficjalnej historii polskiej piłki nożnej, bo tę możemy znaleźć w rocznikach statystycznych i skarbach kibiców, ile wycieczka za kulisy sceny, jaką była pierwsza liga. Więcej niż o ówczesnych wynikach i składach dowiemy się o funkcjonowaniu Widzewa i innych drużyn w realiach socjalistycznych. Fałszywe etaty, powołania do wojskowych kubów Legia i Śląsk, dziwne nieoficjalne rozliczenia, wykorzystywanie znajomości w ministerstwach czy zjednoczeniach przemysłowych, problemy przy transferach zagranicznych, okazja do pokątnego handlu przy wyjazdowych meczach reprezentacyjnych czy w europejskich pucharach. Wyłania się z tego obraz niemal identyczny z przedstawionym w kultowym filmie „Piłkarski poker”, tyle że rzeczywistość była jeszcze bardziej skomplikowana, a o losach niektórych piłkarzy decydowali najwyżsi przywódcy partyjni czy wojskowi dowódcy.
Co warte podkreślenia i pochwalenia, Autor nie stroni od sądów kategorycznych i krytycznych. Jeśli coś mu się nie podobało, mówi o tym wprost i nie oszczędza nawet osób, z którymi współpracował, jak koledzy z drużyny czy trenerzy. Z piłkarzy najbardziej chyba dostaje się Dariuszowi Dziekanowskiemu, który według Autora powinien osiągnąć znacznie więcej, a nie udało mu się przez jego charakter. Krytyka dosięga każdego, począwszy od najwyższych władz państwowych przez PZPN, właścicieli klubów, selekcjonerów reprezentacji, trenerów klubowych aż do zawodników. Nie ogranicza się przy tym do swoich czasów, ale w swych rozmyślaniach zahacza także o czasy dzisiejsze, początków teraźniejszej beznadziejnej kondycji polskiej piłki poszukując w czasach, kiedy sam grał. Są to bardzo ciekawe spostrzeżenia, które powinny zaciekawić każdego interesującego się piłką nożną, ale też i historią, bo pokazuje, na jakich chorych zasadach funkcjonował PRL.
Wydana przez Instytut Wydawniczy Erica książka być może mnie nie porwała, ale z pewnością dostarczyła wielu ciekawych informacji na temat złotego okresu polskiej piłki, gdy odnosiliśmy sukcesy znacznie ponad miarę zaplecza instytucjonalnego i materiałowego, jakim dysponowała piłka polska w porównaniu do zagranicznej. Zostały w niej poruszone zarówno tematy przyjemne, jak i drażliwe, co z pewnością podnosi jej wartość, bo jak wiemy, wielu woli przemilczeć sprawy niewygodne. Mimo zdecydowanie sportowego charakteru odnajdziemy w niej wiele wątków uzupełniających i pokazujących od innej strony pewne kwestie z historii powszechnej, dlatego uważam, że praca ta zasługuje na zainteresowanie nie tylko fanów piłki nożnej, ale też zainteresowanych codziennym życiem i problemami Polski ludowej.