Tej książki nie trzeba polecać nikomu, kto interesuje się II wojną światową, kiedy to gwiazda Guderiana rozbłysła najjaśniej. Słyszał też zapewne o niej każdy, kto interesuje się rozwojem wojsk pancernych w międzywojniu. Warto za to zwrócić na nią uwagę także osobom chcącym bliżej przyjrzeć się wybranym epizodom z frontu zachodniego I wojny światowej.

Ta klasyczna pozycja Guderiana, pierwotnie wydana w 1937 roku, ukazała się wspólnym wysiłkiem Instytutu Wydawniczego Erica i Wydawnictwa Tetragon. Przekładu dokonał Krzysztof Fudalej. Jest on także autorem obszernego i fachowego wstępu. Samo dzieło Guderiana zaś składa się z Przedmowy, Wstępu, dziesięciu rozdziałów (1914. Jak doszło do wojny pozycyjnej; 1915. Z niewystarczającymi środkami; Geneza czołgów; Narodziny nowej broni; Dyktat wersalski; Powojenny rozwój za granicą; Niemieckie wojska zmechanizowane; Życie w wojskach pancernych; Zasady walki wojsk pancernych oraz ich współdziałania z innymi broniami; O wojnie współczesnej), Zakończenia i niewielkiej Bibliografii. Treść wzbogacono licznymi mapami omawianych działań na froncie zachodnim I wojny światowej oraz wielką liczbą fotografii i tabel.

Cieszy fakt, że nasze biblioteczki wzbogacą się o kolejne, po opublikowanych kilkanaście lat temu „Wspomniniach żołnierza”, polskie wydanie dzieła „Szybkiego Heinza”. „Achtung – Panzer” to zupełnie inna książka. Powstała w innych okolicznościach, w innym czasie, a i sam autor wiązał z nią inne nadzieje. Jej celem było, jak pisał we wstępie sam Guderian, „zainspirowanie zarówno starych, jak i młodych żołnierzy do refleksji, badań, a następnie również celowych działań; mam nadzieję, że przedstawi ona naszej młodzieży w wieku poborowym obraz tego, jak wyglądają młode wojska pancerne, a także nauczy ją, jak wykorzystać osiągnięcia techniki naszych czasów w służbie Ojczyzny” (s. 67).

Choć Guderian nie był jedynym teoretykiem broni pancernej, jego idee miały ogromny wpływ na kształt i wykorzystanie niemieckich wojsk pancernych armii niemieckiej podczas II wojny światowej. Wrażenie, jakie na wszystkich wywarły działania Panzerwaffe i szerzej Blitzkrieg, dało początek mitowi genialnego Guderiana. Mit, jak to mit, był sporym uproszczeniem. Ale o tym szerzej pisze we wstępie do wydania polskiego Krzysztof Fudalej.

Jakkolwiek nie można zarzucić książce nawet najmniejszych technicznych zaniedbań, poważne zastrzeżenia budzi… tytuł. Oto jak wyglądał tytuł oryginału: „Achtung – Panzer!”. Wydanie, które trzymam w ręce, zatytułowano „Achtung Panzer! Uwaga czołgi!”. O ile pauzę można pominąć przy składzie takim jak na okładce i stronie tytułowej (jeden wyraz pod drugim), o tyle polski człon zawsze występuje bez pauzy, mimo że wyrazy są w jednej linijce. W przedmowie do wydania polskiego pauza jest na swoim miejscu, zarówno tam, gdzie podaje się tytuł oryginału, jak i jego tłumaczenie (tytuł rozdziału 5. Wstępu to „Uwaga – czołgi!”). Niekonsekwencja to jedna strona tego medalu, drugą jest boleśnie zignorowana prozodia… przecież nikt nie powie „ciurkiem”: uwaga czołgi! Bo co to takiego te „uwagaczołgi?

Co więcej? Cóż, trudno recenzować książkę kogoś takiego jak Guderian! Zapraszam do lektury.