Stwierdzenie, iż kryminały retro stają się coraz popularniejsze, jest tak oczywistą oczywistością, że aż nieprzyzwoite będzie rozpoczynanie recenzji właśnie od takiej konstatacji. Kryminały retro stały się bowiem osobną, coraz grubszą gałęzią tego gatunku literackiego. A tak to już z drewnem bywa, że trafiają się sęki. Drwale ich nie lubią, a Czytelnicy powinni ich unikać, bo po co tracić czas na coś, co jest zbędne i przeszkadza? Czy takim literackim sękiem jest również „Germania” Haralda Gilbersa?

Dla Gilbersa, niemieckiego redaktora i reżysera teatralnego, a z wykształcenia historyka i anglisty, „Germania” jest debiutem powieściowym. Akcję osadził w Berlinie, z którego Hitler chciał stworzyć idealne nazistowskie miasto – stolicę nowego świata – czyli tytułową Germanią. Mamy jednak przełom maja i czerwca 1944 roku, więc projekt brunatnej metropolii jest, delikatnie mówiąc, w powijakach. Miasto co rusz jest bombardowane, z frontu wschodniego dochodzą coraz bardziej pesymistyczne informacje, a zalążki surowo karanego defetyzmu rozrastają się, gdy w północnej Francji lądują kolejne siły aliantów. Tymczasem jakiś zwyrodnialec porzuca na ulicach stolicy Trzeciej Rzeszy bestialsko okaleczone zwłoki młodych kobiet. Pozostawia je pod pomnikami upamiętniającymi żołnierzy poległych podczas pierwszej wojny światowej, a wszystkie ofiary łączą powiązania z NSDAP. Na dodatek sprawca oznajmia w liście, że jest… lojalnym nazistą. Władze nie mogą sobie pozwolić – jak gdyby spadających bomb było za mało – na wybuch paniki w mieście i pojawienie się plotek o mordercy wywodzącym się z jedynie słusznej partii. Śledztwo zostaje potraktowane priorytetowo, interesują się nim najwyższe władze, którym w desperacji nie przeszkadza nawet to, że prowadzącemu postępowanie oficerowi SS pomaga… Żyd, czyli główny bohater powieści, Richard Oppenheimer. Były śledczy berlińskiej policji kryminalnej żyje w napięciu, czekając wraz z żoną w Judenhausie na wywiezienie w nieznane… Nie ma jednak gwarancji, że za szybkie rozwiązanie zagadki morderstw nagrodą będzie ocalenie. Rozpoczyna więc grę, w której stawką będzie życie jego i ukochanej.

Gilbersowi należy się duży kufel bawarskiego weizenbier za całkiem udaną próbę uchwycenia klimatu Berlina czasu wojny. Nie z perspektywy najwyższych kręgów władzy, ale zwykłych mieszkańców: walczących o pożywienie w sytuacji permanentnych niedoborów; liczących podczas bombardowań na łut szczęścia, że na lecącej na miasto alianckiej bombie przeznaczenie nie wyryło ich nazwiska; martwiących się, czy brak listów od Hansa walczącego gdzieś na Ukrainie oznacza śmierć syna, brata, męża, czy może tylko chwilowe problemy wojskowej poczty. Autor unika odsuwania odpowiedzialności narodu niemieckiego – całego – za popełnione podczas wojny grzechy, stara się jednak oddać atmosferę Berlina 1944 roku. Czuć jeszcze resztki nadziei – na ile formowanej przez propagandę? – na zwycięstwo, ale dominuje przede wszystkim nastrój zmęczenia.

Fabuła powieści jednak nie porywa. Książkę, owszem, czyta się dobrze, jest zbudowana, jak należy, ale na fajerwerki nie ma co liczyć. Nie potrafiłem polubić głównego bohatera. Jasne, współczułem mu, bo nie mogło być inaczej, ale jako konstrukcja literacka był w gruncie rzeczy przewidywalny. Może to tylko wrażenie, które wynika z faktu, że książkę czytałem na zbyt częste – jak nigdy – raty? Zabrakło mi jednak mimo wszystko, jak lubi mówić pewien komentator sportowy, elementu zaskoczenia. Ot, kryminał. Jedna zbrodnia, druga zbrodnia, mylne tropy, ingerencja „ważnych ludzi”, przełom, jednak brak przełomu, właściwy przełom i wreszcie ustalenie sprawcy oraz finał. W tym gatunku na pewno da się jeszcze wymyślić coś nowego, ale to nie Harald Gilbers będzie prekursorem.

Podsumowując: można wygodnie i bezpiecznie usiąść na konarze wystruganym przez Autora, ale na emocjonujące przeżycia nie macie co liczyć. Nie siedzicie na najwyższej gałęzi, więc widoki są takie sobie, ale czasu też nie zmarnujecie. Obcowanie z przyrodą ma przecież głównie plusy.

Harald Gilbers – „Germania”. Przekład: Agnieszka Hofmann. PWN, 2015. Stron: 472. ISBN: 9788377056875.

Harald Gilbers – „Germania”. Przekład: Agnieszka Hofmann. PWN, 2015. Stron: 472. ISBN: 9788377056875.