Pewien człowiek powiązany z Jednostką 731 zauważył po latach: „Ludzie, którzy wielokrotnie robią coś złego, nie zapamiętują tych czynności. Nie ma się poczucia, że robi się coś złego” (s. 208). Tylko ten jeden fragment podkreśla już, że książka Hala Golda „Jednostka 731” nie będzie najłatwiejsza w lekturze, lecz stanowi ważne świadectwo o tym wciąż mało znanym epizodzie z czasów wojny japońsko-chińskiej.
Gwoli przypomnienia Czytelnikowi: w latach 1937–1945 między Chinami a Japonią toczyła się zażarta wojna, jakiej nie zaznano tam przez wszystkie burzliwie stulecia istnienia obu tych państw. Pozostawiła ona po sobie blizny i rany, które do dziś nie zagoiły się w pamięci zbiorowej. Niejednokrotnie też tragiczna przeszłość jest wyciągana na wierzch przy każdym poważniejszym starciu na linii politycznej między Krajem Kwitnącej Wiśni, a Państwem Środka. Jednym z wielu przykładów tych niezagojonych ran są działania niechlubnie wsławionej Jednostki 731. Jednostki, która zasłynęła okrutnymi eksperymentami na między innymi chińskich więźniach w imię tylko jednej zasady: cel uświęca środki.
Praca została podzielona na dwie części. W pierwszej Autor skupia się na ogólnych dziejach Jednostki 731 od powstania aż po kres jej działań. Gold wiele miejsca poświęcił również generałowi Shirō Ishii, człowiekowi odpowiedzialnemu za ogólną koncepcję tego makabrycznego przedsięwzięcia – przybliża Czytelnikowi jego sylwetkę i losy, także po zakończeniu drugiej wojny światowej, kiedy okazało się, że ceną za dalsze życie są wyniki tych nieludzkich eksperymentów. Ważnym uzupełnieniem tego rozdziału jest prześledzenie losów wszystkich ważniejszych osób związanych z projektem. Nie po raz pierwszy okazało się, że to, co przekracza wszelkie tabu, jest najbardziej pożądane. Dlatego też wielu zbrodniarzy wiodło po wojnie spokojne życie, niekiedy dochodząc do bardzo znaczących stanowisk.
Pod przykrywką badań mających rozwiązać problemy uzdatniania wody w warunkach polowych i ochrony żołnierzy przed szeregiem groźnych chorób zakaźnych przeprowadzano okrutne eksperymenty na ludziach. Wachlarz działań japońskich służb medycznych jest ze wszech miar imponujący. W celu zdobycia jak największej ilości praktycznych informacji o działaniu broni biologicznej mającej posłużyć do zwalczania siły żywej nieprzyjaciela nie wahały się przeprowadzać wiwisekcji, okaleczeń, gwałtów i aborcji, zatruwać ujęć wody pitnej czy celowo zakażać więźniów pod pretekstem szczepień. To jedynie ułamek zbrodni, jakich dokonywano, by osiągnąć zamierzony cel. Więźniowie nie byli nawet ludźmi. Byli maruta, to znaczy kłodami. Traktowano ich jako materiał badawczy, bez jakiegokolwiek współczucia i poszanowania godności ludzkiej.
O ile pierwsza część publikacji nakreśla tło wydarzeń, o tyle druga stanowi jej esencję. Hal Gold oddaje bowiem głos świadkom: lekarzom, pielęgniarkom, technikom, żołnierzom, oficerom i innym osobom powiązanym w jakiś sposób z dziejami Jednostki 731. Bez wątpienia jest to najważniejsza i najciekawsza część tej pracy. Zawiera ona relacje kilkunastu osób, które w latach dziewięćdziesiątych postanowiły, po wielu latach milczenia, przekazać następnym pokoleniom obraz tamtych tragicznych wydarzeń. Niekiedy relacje wstrząsają, jak choćby ta, którą pozostawił Yuasa Ken, japoński lekarz wojskowy: „Wojna to nie tylko strzelanie. W imię zwycięstwa Japonii wszystkich Chińczyków wzięto do niewoli, kobietom rozcinano brzuchy, palono domy. Jeśli ktoś nie był w stanie tego robić, przestawał być lojalnym żołnierzem cesarza. Ta scena w sali to nie były typowe przygotowania do operacji; tam padały rozkazy. To były ćwiczenia dla lekarzy wojskowych mające przyczynić się do wygrania wojny. Gdybym skrzywił się z niezadowolenia, po powrocie do domu nazywano by mnie zdrajcą albo renegatem. Gdyby chodziło tylko o mnie, jakoś bym to zniósł, ale obraźliwe spojrzenia padałyby również na moich rodziców i rodzeństwo. Nawet jeśli coś napawa odrazą, trzeba to zrobić. A później człowiek się przyzwyczaja” (s. 208). Owe relacje mogą wydać się Czytelnikowi szokujące, są jednak prawdziwym świadectwem tamtego okresu. Dodajmy, że cennym świadectwem. Pozwalają prześledzić choć ogólnikowo zachowania i tendencje w japońskim społeczeństwie czasu wojny, kiedy to posłuszeństwo wobec cesarza było najwyższą wartością. Sukces badań okupiony był zaś cierpieniem niewinnych ofiar.
„Jednostka 731” to pozycja warta uwagi polskiego Czytelnika z kilku powodów. Przede wszystkim dotyka ważnego problemu z dziejów Azji Południowo-Wschodniej, który wciąż jest u nas słabo znany, czyli japońskich zbrodni wojennych. Tym bardziej cieszy pojawienie się tej książki na naszym rynku. Po drugie: ukazuje ona w przystępny sposób trudny fragment z dziejów Japonii. Po trzecie: zawiera ważne świadectwa naocznych świadków, a tych pozostało już bardzo niewielu.
W kwestiach edytorsko-wydawniczych: publikację wydano w broszurowej okładce na dobrej jakości papierze. Książka napisano językiem przystępnym, aczkolwiek zdarzają się drobne potknięcia stylistyczne. Dziwi wykorzystanie słabych reprodukcji zdjęć a także ich niewielka liczba. Przy dzisiejszych możliwościach sprzętowych wydawać by się mogło, że w tym zakresie nie istnieją żadne granice.
Pomijając jednak te uwagi, książkę należy polecić szczególnie Czytelnikom zainteresowanym historią Japonii, gdyż przedstawia ona jedną z najczarniejszych kart w dziejach tego narodu. A warto ją poznać, choćby po to, aby zdać sobie sprawę, że Japonia nie była tylko ofiarą w drugiej wojnie światowej, ale także agresorem.