Włoski dyktator, modernizator socjalizmu, doczekał się kolejnej biografii mającej zerwać z jego portretu patynę klauna i sybaryty. Göran Hägg przypomina, że przez prawie dwie dekady europejskie demokracje liczyły się ze słowem Duce. Zmarły niedawno szwedzki badacz opisał włoskiego dyktatora w książce „Mussolini. Butny faszysta”, wydanej przed kilku laty w oryginale.
Zainteresowanie mieszkającego w Sztokholmie Hägga biografią Mussoliniego wzięło się z poznawania języka włoskiego i przypadkowej lektury artykułu o Wielkiej Radzie Faszystowskiej. Przyszły autor zdał sobie sprawę z ogromnych uproszczeń na temat Mussoliniego i stworzonego przezeń faszyzmu, co było efektem pisania pod tezę powiązanego z zasadą poprawności politycznej. Jednocześnie dokonywało się rozszerzania definicji „faszyzmu” o wszystko, z czym nie zgadzali się antyfaszyści – włącznie z polityką Stanów Zjednoczonych w Wietnamie, którą swego czasu osądzili radykałowie w Sztokholmie. Ta nieszablonowa praca szwedzkiego literaturoznawcy, krytyka i pisarza (prywatnie miłośnika kultury włoskiej) zasługuje na uznanie, choć nie jest pracą doskonałą czy dorównującą poprzednim biografiom w serii „Oblicza Zła”.
Hägg podzielił książkę na pięć części, składających się z siedmiu–dziewięciu rozdziałów każda. Autor chronologicznie przybliżył kolejne przełomowe etapy życia Mussoliniego. Losy tytułowego bohatera, przedstawianego z perspektywy politycznej i historycznej, uzupełniają liczne dygresje, tworzące też tło polityczne, literackie czy kulturalne dla zjawiska faszyzmu. Nie bez racji Hägg postanowił zerwać z typowym anglosaskim prześmiewczym sposobem przedstawiania Włoch i Włochów. Nieznajomość meandrów włoskiego charakteru, dumy z Il Risorgimento (przy jednoczesnym skonfliktowaniu z religią katolicką), kultury jednoczącego się narodu od połowy dziewiętnastego wieku z osiągnięciami w dziedzinie literatury, muzyki, opery i filmu – to elementy przybliżające motywacje faszyzmu. Porównanie aktywności włoskiego dyktatora w porównaniu ze Stalinem, Hitlerem czy Mao, wskazuje na Mussoliniego jako „niewinną owieczkę” wśród wymienionych tyranów.
Szwedowi udało się przypomnieć o różnych reakcjach i relacjach. Duce był człowiekiem samotnym, ambitnym, cynicznym, zapewniającym imperialny „chleb i igrzyska” Włochom do czasu Monachium. Gra gestów podczas przemówień Mussoliniego była znakomicie odbierana przez masowe poparcie ze strony „czarnych koszul”, ale też zwykłych mieszkańców Italii, choć tych tylko do końca lat 30. Faktycznie nie miał przyjaciół, co wiązało się z licznymi próbami samoakceptacji poprzez romanse – a z drugiej strony uzależnił się od pochlebców. Jak każdy dyktator „pławił się w blasku sławy i korzystał z innych przywilejów, jakie gwarantował mu nimb władzy” – przypominał Autor.
Hägg udowodnił na kartach swej książki, że włoski faszyzm był popularny wśród innych polityków, szczególnie tych wprowadzających autorytarne formy rządów w Europie Wschodniej. Była to możliwość odejścia od dekadenckiej demokracji zastosowana nie tylko w Polsce i Nadbałtyce, ale także w wielu innych krajach, włącznie z Austrią i Argentyną. Zapanowała swoista moda na włoski autorytaryzm, włoską technologię – stąd licencja włoskiego FIAT-a dla Państwowych Zakładów Inżynierii w Warszawie przy ulicy Terespolskiej czy dwa transatlantyki budowane w Cantieri Riuniti dell’Adriatico w Monfalcone za clearingowe pięcioletnie dostawy węgla dla Włoch. Niestety nie znajdziemy nic w książce o stosunku polskiego ruchu narodowego do Narodowej Partii Faszystowskiej (Partito Nazionale Fascista – PNF) czy relacji tej ostatniej z NSDAP. Ani o morskich kadetach Bejtaru, szkolonych na szkunerze „Teodor Hertsel” przez Czarne Koszule w Civittavecchia. Nic nie znajdziemy o współpracy Organizacji Czujności i Zwalczania Antyfaszyzmu (Organizzazione per la Vigilanza e la Repressione dell Antifascismo – OVRA) z jego niemieckim odpowiednikiem – Gestapo.
Źródła sukcesów włoskiego dyktatora szwedzki Autor odnajduje w jego konsekwencji, makiawelicznym manipulatorstwie i determinacji. Faszyzm przeistoczył się w ,,show jednego człowieka”, wykorzystującego do promocji ówcześnie dostępne media – kino, radio i słowo pisane. Propaganda stworzyła obraz Mussoliniego jako kochającego ojca wielodzietnej rodziny i wzorowego męża, przy czym Duce miał być tytanem pracy, troskliwie usprawniającym państwo. Tak było z mitem o uzdrowieniu kolei włoskiej, której zreformowanie i naprawienie przypisywał sobie dyktator. Podkreślał, jak zbawienne zmiany przynoszą jego rządy w codziennym życiu Włochów. Duce zrobił to, co każdy rasowy polityk – przypisał sobie zasługi innych. Przy czym potrafił zakasać rękawy, obnażyć swój atletyczny tors i na potrzeby kroniki filmowej pomagać chłopom przy żniwach czy winobraniu.
Znakomitym rozwiązaniem konstrukcyjnym książki było podzielenie najważniejszego okresu w życiu Mussoliniego na dwa rozdziały i zatytułowanie ich „Mussolini ma zawsze rację” oraz „Czy Mussolini zawsze ma rację?”. W pierwszym Hägg wspomniał o pozytywnych przemianach we Włoszech, powiązanych z monopartyjnym systemem Duce: skutecznym zwalczeniu mafii sycylijskiej, unormowaniu stosunków z Watykanem dzięki traktatom laterańskim (mimo antyklerykalnego wychowania Mussoliniego w domu), reformach gospodarczych oraz inwestycjach powiązanych z pracami publicznymi w kraju. Wielkomocarstwowa polityka Duce, której przejawem była atak na Abisynię, została uznana przez Autora za sukces dyktatora. „Tymczasem okazało się, że nałożone sankcje znakomicie posłużyły realizacji jego [Mussoliniego] celów. Już sama decyzja o ich wprowadzeniu wywołała wzrost nacjonalizmu i wrogości wobec obcych państw, które nigdy wcześniej, także w czasie pierwszej wojny światowej, nie były we Włoszech lubiane” – celnie zauważył Hägg.
Hägg dość obiektywnie, ale pobieżnie nakreślił drogę polityczną, jaką przebył Duce. Chęć zawładnięcia Włochami kazała Mussoliniemu zdradzić socjalistów (ale nie przefiltrowany marksizm – sam potwierdzał, że nigdy tego nie zrobił) czy porzucić liberałów. Podobnie było z włoskim poetą i awanturnikiem Gabrielem d’Annunziem, któremu faszyści wiele zawdzięczali do czasu zajazdu na Fiume (Rijeka). Cały rozdział poświęcony d’Annunziowi przypomina o znaczeniu jego twórczości i rozwiązań ideologicznych dla koncepcji programowych zaadaptowanych przez PNF. Gdy wspomniany artysta nie był już potrzebny, trafił jako „niegroźna skamielina” do „Il Vittoriale” nad jeziorem Garda. Po Fiume opieranie się na wyeksponowanym motywie Imperium Romanorum wpisywało się w wielkomocarstwową politykę Mussoliniego. Temu służyły działania na Korfu, w Fiume, Etiopii, Albanii, ale także rejsy floty włoskiej i przeloty łodzi latających Savoia-Marchetti S.55X nad Atlantykiem. Z biegiem czasu było jednak coraz gorzej – w trakcie wojny przeciw Abisynii Regia Aeronautica dopuściła się ludobójstwa, zrzucając na Etiopczyków trujący fosgen oraz iperyt. Do zbrodni doszło na wyraźne żądanie Pietra Badoglia, za co ten nigdy nie odpowiedział przed sądem. Kolejne fronty obnażały słabość organizacji i wyposażenia armii włoskiej – dobrej do walk kolonialnych, choć pamiętającej też o klęsce pod Aduą.
Daleko było jednak dyktaturze Mussoliniego do demoniczności i zła, które utożsamiała narodowosocjalistyczna partia Adolfa Hitlera w Niemczech czy komunistyczna WKP(b). Pomimo uproszczonego zrównywania obu „antykominternowskich” systemów totalitarnych Mussolini nie stosował czystek takich jak „noc długich noży”, o której Duce wypowiadał się negatywnie. Nie przeprowadził „Wielkiego Terroru”. To był łagodniejszy wymiar zła – sama sprawa zabójstwa Giacoma Matteottiego zachwiała w 1924 roku władzą faszystów. Za to nic nie dowiemy się u Hägga o popieraniu (we współpracy z Madziarami) chorwackiej irredenty i zwalczaniu Belgradu. Ukoronowaniem tej działalności było zabójstwo jugosłowiańskiego króla Aleksandra I Karadjordjewicia i francuskiego ministra spraw zagranicznych Louisa Barthou w zamachu marsylskim. A o śladach prowadzących do Włoch było wówczas głośno w Europie. Obsesja Jugosławii pozostała faszystowskiemu dyktatorowi, który pamiętał o obiecanej w 1915 roku Dalmacji. Odzyskał ją na mocy „dyktatu rzymskiego” z 1941 roku, zrażając do siebie Niepodległe Państwo Chorwackie. Z drugiej strony nie doszło do masowych morderstw politycznych czy represjonowania Żydów. Dopiero pod niemiecką kontrolą został rozpoczęty włoski Endlösung, którego symbolem stał się Primo Levi.
Jako starszy stażem dyktator Duce nie krył niechęci i obaw w stosunku do Hitlera, ale od końca 1940 roku stawał się coraz bardziej od niego zależny. Ostatnie dni spędzane w Salò to koniec jego legendy w pełnym zgorzknieniu i spektakularnym osamotnieniu. Zapewne na finał losów Duce rzucą nieco światła – po siedemdziesięciu latach – pamiętniki Clary Petacci. Bratanek Claretty, Ferdinando Petacci, który walczy o opublikowanie pamiętników, jest przekonany o kontaktach ciotki i jego ojca z brytyjskim wywiadem, a wręcz, że oboje byli agentami MI6: „z dzienników i z listów będzie można odkryć […] powód prawdopodobnego porozumienia mającego miejsce nieopodal Dongo pomiędzy brytyjskimi agentami wiernymi Churchillowi i komunistą płk. Valeriem [identyfikowanym z Luigim Longo, późniejszym sekretarzem generalnym i przewodniczącym Włoskiej Partii Komunistycznej (Partito Comunista Italiano – PCI)], mającego na celu odzyskanie korespondencji Mussoliniego z Churchillem oraz zabicie tych, którzy wiedzieli o niej zbyt wiele: Clary i Marcella Petaccich”.
Szwedzki autor wspomniał nie tylko o Petacchi, ale też o licznych innych romansach, nie pomijając przy tym informacji o problemach zdrowotnych Mussoliniego. Dyktator zachowywał się jednakże jak celebryta, często obnażając się do pasa. Europejczycy, od Winstona Churchilla po Pera Albina Hanssona, nie kryli swojej fascynacji Duce i jego antykomunizmem oraz państwowym pobudzaniem gospodarki podczas kryzysu. Duce popierali nawet rodzimi komuniści podczas podboju Abisynii – właśnie za zwycięstwo – a sowieccy bolszewicy sprzedawali ropę armii włoskiej, aby wykończyli Abisynię. Król Szwecji nadał Mussoliniemu Order Królewski Serafinów (Kungliga Serafimerorden), najwyższe odznaczenie Królestwa Szwecji, i order domowy szwedzkiego domu panującego. Hägg postarał się w „Mussolinim. Butnym faszyście” wykazać liczne sprzeczności, miotające dyktatorem na całej ścieżce jego życia. Oto kilka z wielu przykładów zasygnalizowanych przez Autora: sprzeciw wobec udziału Włoch w pierwszej wojnie światowej i szybkie przestawienie kursu na prowojenny, początkowa wrogość wobec Kościoła i późniejsze podpisanie traktatów laterańskich, pogarda dla Hitlera i pełne podporządkowanie się wodzowi Trzeciej Rzeszy po niepowodzeniach wojsk włoskich w Grecji, Somalii, Etiopii, Egipcie i Libii oraz Armata Italiana in Russia nad Donem. Klęski zmieniły sytuację Mussoliniego na tragiczną. Najbliżsi przyjaciela i zwolennicy odsunęli się od niego, a wkrótce i samego Duce od władzy. Uwolnienie Mussoliniego z Gran Sasso zostało przeprowadzone przez niemieckich strzelców spadochronowych pod dowództwem Oberleutnanta Georga Freiherra von Berlepscha, dowódcę 1./Fallschirmjäger-Regiment 7. Sławę odbicia odebrał im SS-Hauptsturmführer (a nie Hauptsturmführer Waffen-SS, jak w polskim tłumaczeniu) Otto Skorzeny. „Pewnym włoskim generałem” był Generale di Polizia Fernando Soleti. Wydarzenie to Autor opisał pokrótce, podobnie jak sprawę powrotu dyktatora już jako przedmiotu niemieckiej polityki.
Hägg zasugerował tytułem rozdziału „Państwo hańby”, że Mussolini przegrał na uwolnieniu przez Niemców. To za Włoskiej Republiki Socjalnej (Repubblica Sociale Italiana – RSI) doszło do intensyfikacji wojny domowej między faszystami a komunistami, co Niemcy wykorzystywali do krwawego pacyfikowania ruchu oporu, zdominowanego przez PCI. Wówczas także dochodzi do najkrwawszych zbrodni wojennych na Zachodzie, jakich dokonywali Niemcy z Wehrmachtu, Luftwaffe, SS czy Ordnungspolizei przy pomocy Republikańskiej Gwardii Narodowej (Guardia Nazionale Repubblicana – GNR). „Oddziałem SS”, odpowiedzialnym za zbrodnię w Marzabotto był SS-Panzer-Aufklärungsabteilung 16 pod dowództwem SS-Sturmbannführera Waltera Redera. Drugim (niewymienionym) symbolem zbrodni niemieckich pozostaje wieś Sant’Anna di Stazzema, której 560 mieszkańców rozstrzelali koledzy wcześniej wymienionych morderców z SS-Panzergrenadier-Regiment 35 dowodzeni przez SS-Hauptsturmführera Antona Gallera. Odpowiedzialność za rozpętanie wojny domowej spadła na Mussoliniego, a nie komunistów, którzy parli do władzy po trupach, zgodnie z zaleceniami Moskwy, ale o tym szwedzki autor milczy. Ostatni rozdział książki Hägg poświęcił obecności faszyzmu w powojennych Włoszech, w tym pojawianiu się licznych ugrupowań neofaszystowskich. Jak napisał, po wojnie wielu Włochów wspominało pozytywnie Duce, a różne ugrupowania wciąż odwoływały się do faszyzmu. Nie brakowało przywódców próbujących naśladować Benita Mussoliniego; byłą wśród nich jego wnuczka Alessandra Mussolini z Włoskiego Ruchu Socjalnego (Movimento Sociale Italiano – MSI), a później Sojuszu Narodowego (Alleanza Nazionale – AN).
Sama książka nie wiadomo czemu otrzymała tytuł „Mussolini. Butny faszysta”; wręcz na pewno nie mogło to być zgodne z zamiarem Autora, przeciwstawiającego się uproszczeniom na temat Mussoliniego. Szwedzki tytuł brzmiał: „Mussolini: en studie i makt” (Mussolini: studium władzy), a polski wydawca nie zrozumiał, na czym polegało zainteresowanie Autora Mussolinim. Problemy występowały również u tłumacza. Zamiast używać nazw Narodowa Partia Faszystowska (PNF) i – po 1943 roku – Republikańska Partia Faszystowska (Partito Fascista Repubblicano – PFR) z uporem maniaka wszędzie pisał „partia”, zapewne zakładając „jak za Gierka” zrozumienie aluzji co do włoskiej monopartyjności przez Czytelników. Tłumacz uważał się również za znawcę tematu, więc odwoływał się we własnych przypisach do polskiej Wikipedii. Armata Italiana in Russia, czyli ARMiR, uznał za jednostkę operacyjną, podczas gdy był związek operacyjny składający się z korpusów, dywizji, oddziałów armijnych, wspierany przez Corpo Aereo Spedizione in Russia – CASiR. Z uporem maniaka tłumacz podaje współczesne nazwy polskie w odniesieniu do miejsc ówcześnie niemieckich (Gierłoża zamiast Rastenburg). Seria „Oblicza Zła” to przykład konsekwentnego promowania poważnych prac i monografii historycznych – niestety często bez należytej kontroli nad tłumaczem, który miał problemy w książce „Mussolini. Butny faszysta” z odpowiednią terminologią i wiedzą historyczną.
Publicystyczny charakter dzieła ujawnia się z całą jaskrawością w rozdziałach „Wiatr szumi, burza szaleje…” oraz „Paragraf 22” – ten ostatni odnoszący się do tytułu autobiograficznej powieści Josepha Hellera, rozgrywającej się notabene w czasie wojny we Włoszech. Autor pokusił o wypowiedź na temat drażliwych poczynań i powolności aliantów we Włoszech, którzy zabili więcej Włochów po kapitulacji Włoch niż przed upadkiem faszyzmu. Do tego dochodziła kwestia bombardowań zabytków i kościołów. Niezrozumiałe są odwołania Autora do wojny na Bliskim Wschodzie, pisane zapewne z myślą o rynku szwedzkim. „Mussolini. Butny faszysta” zapewnia jedynie lekturę umożliwiającą laikowi wstępne zapoznanie się z biografią włoskiego tyrana.