O książce „Podpalić Gazę” było już bardzo głośno, zanim dostałem ją w swoje ręce. Szeroka medialna promocja tej pozycji przygotowywała Czytelnika na coś niezwykłego, coś czemu należałoby poświęcić wyjątkową uwagę w odróżnieniu do wielu książek ukazujących się na rynku.

Autorka, brytyjska dziennikarka polskiego pochodzenia – Ewa Jasiewicz, należąca do Ruchu Wolna Gaza, przebywała w Strefie Gazy w latach 2008 i 2009, podczas blokady Strefy i jej oblężenia w czasie trwania izraelskiej operacji „Płynny Ołów”. Jasiewicz brała także udział w międzynarodowej akcji humanitarnej Flotylla Wolności w 2010 roku, która została ostrzelana przez izraelskich komandosów.

Książka jest podzielona na dwadzieścia rozdziałów, które z kolei składają się z krótkich sekwencji tematycznych odnoszących się do osób lub rodzin Arabów palestyńskich bądź do szczegółowych wydarzeń, dość często opatrzonych datą. W ten sposób autorka zapewne chciała nadać książce większą przejrzystość i utrzymać Czytelnika w odpowiednim stanie koncentracji, którego mogłoby zabraknąć na przykład ze względu na przeciągające się opisy sytuacji. Przekaz „Podpalić Gazę” jest utrzymany w konwencji szybko następujących po sobie wydarzeń, co zresztą odzwierciedla nastrój wojny, jaka tam miała miejsce. Nie ma czasu na zbędne opisy, są tylko jasno trafiające do Czytelnika komunikaty.

Co warte uwagi, autorka nie przechodzi od pierwszej strony do wydarzeń współczesnych. Najpierw Czytelnik wybiera się w podróż sentymentalną do połowy lat 40., kiedy na terytorium ówczesnej Palestyny stacjonowały wojska brytyjskie. W tym czasie zostały tutaj skierowane oddziały armii Andersa, wśród których przybył także ojciec autorki. To właśnie przez ten historyczny pryzmat polskiego i zarazem osobistego wątku Ewa Jasiewicz ukazała trudne losy ludności arabskiej walczącej z okupacją brytyjską i atakami ze strony bojówek syjonistycznych. Następnie z dużą analogią przeniosła Czytelnika do czasów współczesnych, przedstawiając życie palestyńskich Arabów w Strefie Gazy już podczas izraelskich akcji zbrojnych z lat 2008–2009.

Książka jest przepełniona ludzkim dramatem, okrucieństwem i brutalnością izraelskich żołnierzy, którzy za wszelką cenę chcą zlikwidować każdego, kto ma jakikolwiek związek z Hamasem. Ofiarami tych działań stają się jednak wszyscy mieszkańcy Strefy Gazy, która często określana jest mianem „największego więzienia świata”. Niemalże na każdej stronie znajdują się opisy śmierci – przypadkowych przechodniów, dzieci, rodzin, które zginęły w wyniku zbombardowania domów. Bardzo dobitnie pokazano dramat służby zdrowia – szpitali i klinik, których stan jest fatalny; lekarzy, którzy za wszelką cenę starają się ratować rannych, nie mając profesjonalnego sprzętu i wystarczającej ilości środków medycznych; sanitariuszy, którzy starymi i wybrakowanymi karetkami z narażeniem życia przywożą rannych. A przy tym wszystkim chroniczny brak prądu i niedobory wody pitnej uniemożliwiają normalne życie.

Autorka stara się także „zaglądać” w sumienia izraelskich żołnierzy. Nierzadko zatem młodzi żołnierze są sportretowani jako ci, którzy zachowują jeszcze uczucia i w określonych sytuacjach mogliby postąpić zupełnie inaczej, gdyby nie bezwzględne komendy przełożonych.

Jasiewicz wrzuca też kamyczek do ogródka polskiej polityki, przedstawiając w końcowej części książki dynamicznie rozwijające się w ostatnich latach relacje polsko-izraelskie (ss. 288–297), szczególnie w aspekcie partnerstwa wojskowego. W ten sposób, podejrzewam, że zgodnie z intencją autorki, ujawnia się wyraźny kontrast pomiędzy interesami państwa na płaszczyźnie rządowej a sprawami humanitarnymi dotyczącymi właśnie Strefy Gazy, które schodzą na dalszy plan.

Książka od strony redakcyjnej prezentuje się bardzo okazale. Twarda oprawa i zamieszczone w środku kolorowe fotografie znacznie wzmacniają walory estetyczne. Książka została też opatrzona przez autorkę licznymi przypisami. Spora część z nich ma charakter rzeczowy, co z uwagi na publicystyczny charakter tej pozycji zasługuje na pochwałę.

W zasadzie wyjaśnienia wymaga jedna kwestia, która zwróciła moją uwagę (tutaj zdecydowanie przydałby się rozbudowany odsyłacz rzeczowy). Na stronach 29 i 30 autorka powołuje się na nielegalność działań Izraela w prawie międzynarodowym (złamanie IV konwencji genewskiej z 1949 roku), który rozbudowywał swojego czasu kolonie żydowskie w Strefie Gazy. Jasiewicz podaje przy tym informację, że chociaż Izrael nigdy nie ratyfikował konwencji genewskich, to był zobligowany do ich przestrzegania zgodnie z prawem zwyczajowym. Otóż nie jest to do końca prawda, Izrael bowiem po uprzednim podpisaniu konwencji genewskich, ratyfikował je wszystkie, lecz z zastrzeżeniami.

Pomijając jednak tę drobną nieścisłość książka „podpalić Gazę” zasługuje na duże uznanie. Jest to bardzo dobry jakościowo, wstrząsający i pełen emocji reportaż, który mógł się ukazać dzięki poświęceniu i narażaniu życia przez dziennikarzy takich jak Ewa Jasiewicz.