Druga wojna światowa jest chyba najlepiej udokumentowanym i opisanym konfliktem w historii. Oczywiście pozostają pewne białe plamy, ale wiemy o niej bardzo wiele, a na jej temat opublikowano tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy książek. Mimo to pewne epizody pozostają w ukryciu, ustępując miejsca kolejnym pracom koncentrującym się na starciach poszczególnych armii czy jednostek. Na pewno jednym z mniej poruszanych tematów jest los cywilów w poszczególnych rejonach ogarniętego wojną świata. Z naszej perspektywy z pewnością, poza losem Polaków oczywiście, ciekawe jest zagadnienie zamieszkujących tereny obecnej Polski Niemców. Ostatnio sprawa przycichła, ale pamiętamy, jak głośna przed kilku laty była działalność niemieckiego Związku Wypędzonych czy sprawa Agnes Trawny, która po sądowym procesie odzyskała dom na Mazurach.
Aby przybliżyć Czytelnikom niemiecki eksodus z terenów dawnych Prus, Wydawnictwo Oskar wydało książkę Egberta Kiesera „Zatoka Gdańska 1945. Dokumentacja dramatu”. Jest to drugie polskie wydanie tego tytułu, który kilkanaście lat temu ukazał się w L&L, a niemiecki oryginał pochodzi aż z 1978 roku – być może dla młodszych Czytelników stanowi to niemal prehistorię, ale w niczym nie umniejsza wartości tego opracowania.
Autor zamyka się w ścisłych ramach drugiej wojny światowej w Europie, czyli kończy opracowanie na maju 1945 roku i nie porusza zagadnień przesiedleń Niemców będących wynikiem konferencji poczdamskiej. Opisuje jedynie ewakuację Prus i Pomorza przed nadchodzących frontem radzieckim, który rozpoczął ofensywę na zachód w drugiej połowie stycznia ostatniego roku wojny. Druga część tytułu dobrze oddaje charakter pracy, która w istocie jest dokumentacją – pokazaniem przez pryzmat kilkunastu wybranych osób różnych profesji i statusu społecznego sposobu prowadzenia ewakuacji i niezliczonych przeciwności, z którymi musieli borykać się uciekinierzy.
Przeczytałem w pewnym miejscu, że książka „jest monotonna i sucha” i „czyta się [ją] niczym pozbawioną emocji relację obojętnego dokumentalisty”. Dokładnie tak jest – i w moim odczuciu jest to jej bardzo duża zaleta. W odróżnieniu od wielu innych autorów zajmujących się tym tematem w podobnym okresie Egbert Kieser nie upatruje w swoich uciekających rodakach niewinnych ofiar, nie stara się wybielić swojego państwa, a jedynie z koronkarską dokładnością i na bazie bogatego materiału faktograficznego tworzy tytułową dokumentację dramatu, nie odnosząc się w ogóle do kwestii winy. Wystarczy zaznaczyć, że zatopienie Wilhelma Gustloffa z tysiącami ofiar nie zajmuje go bardziej niż ucieczka pojedynczej rodziny z folwarku na Mazurach.
W „Zatoce Gdańskiej 1945” Czytelnik znajdzie historie uciekinierów od Helu przez Trójmiasto i Mierzeję Wiślaną do Kłajpedy i Królewca. Poszczególne etapy odbywały się samochodami, pociągami, zaprzęgami, na nogach, a ostatnia faza – na statkach i okrętach. Koniec wojny, trudności z zaopatrzeniem, zbliżający się front z jednej strony i ciągle jeszcze trzymająca władzę NSDAP i gauleiterzey oraz ciężkie warunki pogodowe tworzyły mieszankę, w której ujawniały się wszystkie, najlepsze i najgorsze, ludzkie cechy, a każdy chciał ocalić siebie i bliskich. W wyścigu na zachód i do morskiego brzegu ludzie ginęli od kul, z zimna czy z głodu. Niektórzy tracili zmysły, a innym było już wszystko jedno i zostawali w domach, czekając na nadejście Rosjan. Drogę morzem przebyło około dwóch milionów uchodźców, ilu zginęło próbując dostać się do zbawiennych portów – dokładnie nie wiadomo. Ci, którzy przeżyli, opowiadają o tym, co widzieli: poświęceniu, ale i tchórzostwie żołnierzy i żandarmów, egoizmie partyjnych urzędników, odwadze marynarzy i chwalebnej postawie Kriegsmarine oraz o determinacji sobie podobnych uciekinierów.
Działania wojskowe, o ile w ogóle są wspominane, zajmują bardzo dalekie miejsce w historii opowiadanej przez Autora, toczą się gdzieś daleko, za horyzontem, skąd dochodzi jedynie huk ostrzału artyleryjskiego. Bliższe spotkania z wojną są epizodyczne i ograniczają się głównie do małych grup radzieckich żołnierzy zainteresowanych szczególnie zegarkami i kobietami, ale i tym aspektom poświecono niewiele miejsca. Zainteresowani czysto militarnym aspektem wojny w Prusach i na Pomorzu zdecydowanie powinni wybrać którąś z wielu innych książek na ten temat.
Narrację uzupełniono kilkoma mapami, wkładką ze zdjęciami oraz przypisami od redakcji i tłumaczy (których było kilku). Nie można zarzucić nic poza drobnostką, jaką jest określenie samolotu oznaczającego cel dla bombowców mianem „pfadfindera”.
Książka Egberta Kiesera jest interesującą pozycją z obszernym materiałem faktograficznym i stanowi rzetelny opis sytuacji, która w ostatnich miesiącach wojny wytworzyła się w dawnych Prusach. Autor opisuje tragiczne wydarzenia, nie tworząc przy tym pracy martyrologicznej, a jedynie – zgodnie z tytułem – dokumentuje dramat cywilów. Wydawnictwo Oskar z pewnością podjęło słuszną decyzję, decydując się na wznowienie tego tytułu, który będzie stanowić cenne uzupełnienie biblioteki każdego zainteresowanego drugą wojną światową, ale też mieszkańców północno-wschodniej Polski, bo czy to się nam podoba czy nie, opisane wydarzenia stanowią część dziedzictwa tych ziem i warto o nich pamiętać.