Wspomnień byłych więźniów obozów koncentracyjnych i zagłady wydawanych po II wojnie światowej pojawiło się do dziś setki, jak nie tysiące. Wszystkie są wstrząsającym świadectwem potworności i barbarzyństwa, z jakimi spotkali się więźniowie, przeważnie zbiorem wspomnień ukazujących uporczywą walkę o przeżycie i dających świadectwa o tych, którym nie było dane przeżyć nazistowskiej machiny śmierci. Ale w wypadku wspomnień jednego więźnia obozów Mauthausen i Gusen, malarza Alda Carpiego, jest inaczej.

Carpi pisał na bieżąco! Z narażeniem życia, co parę dni na małych skrawkach papieru spisywał wspomnienia życia sprzed uwięzienia i tego, czego był świadkiem już za drutami. Każdy zapisek, jaki prowadził, jest uwieczniony w postaci epistolarnej – adresatem była jego żona Maria. Dla niewtajemniczonych w meandra obozowe warto wspomnieć, że zabronione pod karą śmierci było posiadanie przez więźnia gazet, książek i zapisków osobistych. Jedyną korespondencję, jaką można było wysłać – tylko w języku niemieckim – raz na jakiś czas, był list do rodziny, pisany na specjalnym papierze listowym, w którym zamieszczane były lakoniczne stwierdzenia w stylu „czuję się dobrze, nic mi nie jest, wasz\wasza…”, notabene i tak sprawdzane przez obozową cenzurę.

W momencie uwięzienia Aldo Carpi był czterdziestoośmioletnim mężczyzną z długą siwą brodą, wyglądającym z dzisiejszej perspektywy na minimum sześćdziesiąt. Był także ojcem szóstki dzieci, szczęśliwym mężem, którego pasją i zawodem było malarstwo, gdyż patronował katedrze malarstwa Akademii Sztuk Pięknych Brera w Mediolanie. Nasz bohater został uwięziony na początku 1944 roku pod zarzutem spiskowania przeciwko Włoskiej Republice Socjalnej. Na początku był krótko przetrzymywany w włoskim więzieniu, by po serii przesłuchań zostać wywiezionym do obozu w Mauthausen. Już na miejscu odbył kwarantannę i po paru tygodniach zaczął pracować w kamieniołomach w Gusen. Praca w nich była morderczo trudna. W wielu wypadkach młodzi, wysportowani mężczyźni po paru miesiącach pracy non stop, często bici, karmieni wodnistą zupą, zamieniali się w chodzące zwłoki z błędnym wzrokiem i pustym żołądkiem.

Aldo Carpi był niskiego wzrostu i ważył przed uwięzieniem niecałe pięćdziesiąt kilogramów. Nic też dziwnego, że dla tego drobnego z postury artysty tydzień pracy w Gusen był nie do wytrzymania. Dzięki pomocy polskich lekarzy pracujących w obozowym szpitalu wydobrzał na tyle, by móc się zająć tym, co potrafił najlepiej, czyli malarstwem, a po pracy pisaniem listów, których nigdy nie wysłał. Malował w Gusen różne rzeczy, od preparatów anatomicznych poprzez włoskie widoczki po portrety SS-manów, więźniów i ich bliskich więźniów oraz załogi obozowej. Lekka fizycznie praca pod dachem, bez morderczego bicia i przyzwoite wynagrodzenie w postaci dodatkowych porcji jedzenia pozwoliły mu na spokojną egzystencję w tym okropnym miejscu.

Wspomnienia Carpiego zostały wydane przez wydawnictwo Replika w ciekawy sposób. Na kolejnych stronach czytamy listy pisane do żony, a następnie słowo komentarza ich autora, który wiele lat po wojnie wraca do życia za drutami. Kartka po kartce oglądamy obraz kochającego męża i jego rodziny. Aldo był religijnym człowiekiem, który nigdy nikogo nie osądzał i starał się zrozumieć postępowanie innych. Przyjmuje to, co mu przynosi los, ze stoickim spokojem, wierząc w Boga i rychły powrót do domu, do żony i dzieci. Często także wraca wspomnieniami do dzieciństwa swoich pociech, a z perspektywy lat widzi błędy, jakie popełniał w procesie wychowawczym. Za każdym razem bardzo czule pisze do swojej Marii, w której widzi swojego dobrego ducha i najwierniejszego przyjaciela. Aldo pisze listy nawet po wyzwoleniu obozu, przebywając na rekonwalescencji przed powrotem do domu.

Czytając je, tak bardzo osobiste, miałem wrażenie, że mimowolnie wtargnąłem w prywatność autora. Piszę o tym, by podkreślić jeszcze raz wyjątkowość tych obozowych wspomnień, ze względu na sposób ich pisania, temat, miejsce oraz adresata. Przyszły Czytelnik zapewne zapyta w tym miejscu, czy są jakieś uwagi odnośnie wydania. Pozycja zawiera sporo czarno-białych rysunków i obrazów, które Carpi wykonał przed i w trakcie uwięzienia, co jest ogromnym plusem, gdyż można się zapoznać ze sztuką autora. W kilku miejscach Alda zawodzi pamięć i myli daty wydarzeń, co kompletnie nie rzutuje na jakość książki, a powiem więcej: nadaje jej autentyczności. Czytając listy Alda Carpiego, każdy Czytelnik zauważy, że włoski artysta do końca zachował człowieczeństwo, co było szczytowym osiągnięciem w tamtych czasach i miejscu.

tytuł oryginału: Diario di Gusen
język oryginału: włoski
liczba stron: 408
wydawnictwo: Replika
rok wydania: 2009
oprawa: miękka
wymiary: 145 x 205 mm
ISBN: 978-83-60383-97-1