Sytuacja na Ukrainie ciągle jest niestabilna, ale nawet w okresach, gdy nie toczą się tam otwarte walki, nie można powiedzieć, że jest normalna, ponieważ część kraju znajduje się pod rosyjską okupacją i została bezprawnie włączona do Federacji Rosyjskiej. Dlaczego Rosja zdecydowała się na taki krok, chociaż Ukraina pod żadnym względem nie stanowiła dla niej realnego zagrożenia? Jak dowodzi Douglas Boyd, wynika to z wielowiekowej tradycji podbojów, którą kierowali się wszyscy rosyjscy i radzieccy przywódcy od początku istnienia państwa rosyjskiego.
Autor pracował dla brytyjskiego wywiadu wojskowego, gdzie zajmował się między innymi tłumaczeniem z rosyjskiego rozmów przechwyconych przez brytyjskie podsłuchy. Miał również to nieszczęście, że bez munduru zapuścił się do Berlina Wschodniego, gdzie został aresztowany przez Stasi i przez kilkanaście miesięcy przebywał w areszcie. Z racji wykształcenia i osobistych doświadczeń dobrze wiedział, czym charakteryzuje się system radziecki, a to skłoniło go do pogłębiania zainteresowania Rosją – czego owocem jest niniejsza książka. Jest to już drugie jej wydanie (pierwsze w 2010 roku), uzupełnione o rozdział opisujący sytuację na Ukrainie. Nie odnosi się ono jednak do wszystkich najnowszych wydarzeń, ponieważ oryginalnie ukazało się na rynku w 2014 roku.
W trzech częściach podzielonych łącznie na dwadzieścia dziewięć rozdziałów Autor przedstawia historię Rosji od jej początku pod kątem ekspansji terytorialnej. Rozpoczyna od pierwszych książąt ruskich i podąża dalej przez dynastie Rurykowiczów i Romanowów, komunizm po aktualnego prezydenta nazwanego przezeń Wołodią Gazownikiem. W obliczu tego, że Rosja w całej swej historii niemal niczym innym niż ciągłymi podbojami się nie zajmowała, materiału do opracowania była ogromna ilość i z konieczności trzeba było dokonywać ostrej selekcji i uproszczeń. Te jednak w większości wypadków nie zadziałały na niekorzyść wywodu.
W kolejnych rozdziałach Autor nie tylko przedstawia kolejne posunięcia władców urzędujących na Kremlu bądź w Petersburgu, ale stara się też przedstawić ich sposób rozumowania. Zauważa, że kierowali się oni przeważnie dwoma celami strategicznymi: takim powiększeniem terytorium, aby żaden najeźdźca nie mógł zająć go całego i aby wobec braku granic naturalnych dawało ono strategiczną głębię obrony, oraz stałym dążeniem do dostępu do otwartego oceanu, od którego w Europie odgradzają Rosję lody dalekiej północy, Cieśniny Duńskie i Bosfor. Do tego w czasach po rewolucji bolszewickiej doszła chęć wzniecenia rewolucji światowej, ale dwa wcześniejsze cele pozostawały aktualne. Wywód poprowadzony jest sprawnie i nie przytłacza datami czy szczegółami, które wprowadziłyby tylko niepotrzebny szum informacyjny.
Z 380 stron, które zajmuje właściwa część pracy, pierwszych sto poświęconych jest na okres do rewolucji październikowej, a dalsza część obejmuje międzywojnie, drugą wojnę światową, zimną wojnę i czasy współczesne. Można się zdziwić, że czasy, w których nastąpił największy rozrost terytorialny kraju, zajmuje mniej miejsca niż XX wiek, w którym przyrost terytorialny był względnie niewielki i w dodatku obejmował głównie terytoria i tak przed rewolucją należące do Imperium Rosyjskiego.
To dlatego, że oryginalny tytuł książki brzmi „The Kremlin Conspiracy” – „Kremlowski spisek”. W odpowiednich rozdziałach Autor skupia się nie tylko stricte na ekspansji terytorialnej, ale również na działalności Kominternu, Kominformu i radzieckiego wywiadu, a także innych zagadnieniach radzieckiej polityki zagranicznej, które miały powiększać radziecką strefę wpływów, ale bez bezpośredniego przyłączania nowych terytoriów. W ten sposób omówione zostały: sytuacja w państwach Układu Warszawskiego, kryzys kubański, wojna w Wietnamie czy próby szerzenie komunizmu w krajach postkolonialnych.
Niestety mimo ciekawej – choć zwłaszcza w rozdziałach dotyczących dwudziestego weku niezbyt oryginalnej – tematyki i lekkiego pióra, Autor nie ustrzegł się wielu błędów, a Wydawnictwo RM ich nie wyłapało i nie poprawiło. Jest to tym bardziej naganne, że mamy do czynienia z drugim wydaniem książki, więc był czas na wprowadzenie choćby przypisów od redakcji.
Na przykład na stronie 88 dowiadujemy się, że w momencie wybuchu pierwszej wojny światowej królowa Wiktora pływała jachtem ze swoim wnukiem cesarzem Wilhelmem II. Na stronie 109 Autor włączył polską błękitną armię Hallera w skład wojsk powstańczych w czasie rebelii tambowskiej. W rozdziale o wojnie koreańskiej dowiadujemy się, że MiG-15 i F-86 były samolotami o zmiennej geometrii skrzydeł, a dodatkowo Autor stawia śmiałą, lecz niepopartą dalszą analizą tezę, że ten drugi górował nad myśliwcem radzieckim. Równie interesująco jest w rozdziale o kryzysie kubańskim, gdzie Boyd wskazuje na wywiad francuski jako pierwsze źródło informacji o rozmieszczeniu radzieckich rakiet, Amerykanów uzbraja w bombowce B-28 (autosugestia pod wpływem Iłów-28 sprzed kilku stron?) i informuje, że obrzucili oni bombami głębinowymi radziecką ł ó d ź p o d w o d n ą. O tym jak było naprawdę możecie przeczytać w naszym artykule na ten temat.
W sprawie Brexitu Autor głosował chyba za wyjściem, ponieważ na stronie 375 Ukraińców demonstrujących chęć wstąpienia do Unii Europejskiej określa mianem „nieświadomych, że ich kraj najprawdopodobniej podzieliłby los Grecji, Hiszpanii oraz Portugalii i stał się kolejnym wykorzystywanym krajem członkowskim trzeciej kategorii, podczas gdy ich bogactwa i zasoby naturalne byłyby łupione przez zachodnie instytucje.” Wydaje mi się, że w każdym z trzech wymienionych państw nawet w czasie kryzysu gospodarczego żyje się kilka razy lepiej niż na Ukrainie, nawet przed wybuchem wojny.
Cofnijmy się jeszcze na chwilę do czasów drugiej wojny światowej, gdzie na stronie 180 znajdziemy informację, że japoński atak na Pearl Harbor był złą wiadomością dla Hitlera, ponieważ „stanowił dla Stanów Zjednoczonych wystarczający powód do natychmiastowego wypowiedzenia wojny państwom osi”. Tyle tylko, że po tym ataku Stany Zjednoczone znalazły się w stanie wojny jedynie z Japonią, a do wojny z Niemcami dołączyły cztery dni później, po tym jak wypowiedział ją Adolf Hitler.
Douglas Boyd jest też mistrzem niedopowiedzeń. Na stronie 158 czytamy: „Armia Czerwona bez wypowiedzenia wojny pojawiła się w granicach Polski i w pełni wykorzystała zamieszanie spowodowane inwazją niemiecką oraz nieprzygotowanie kraju na drugi atak”. Można by powiedzieć, że gdyby pewien kraj, zupełnie przypadkowo będący ojczyzną Autora, dochowywał zobowiązań, to do owego drugiego ataku by nie doszło, bo Niemcy byłyby już wtedy pokonane lub co najmniej w strategicznym odwrocie, a w takim wypadku Stalin atakować nie zamierzał.
Moja ocena książki jest bardzo niejednoznaczna. Z jednej strony dobrze się ją czytało, porusza aktualny problem, a Autor przystępnie, choć ogólnie, przedstawia wybrane przez siebie zagadnienie od wieków wpływające na losy świata. Z drugiej strony nie ustrzegł się wielu mniejszych i większych błędów, z których częścią mogliście zapoznać się przed chwilą. Do przeczytania zachęca cena ustalona na poziomie praktycznie już niespotykanym przy książkach historycznych. Szkoda, że nie podniesiono jej o parę groszy, aby sfinansować w ten sposób lepszego tłumacza bądź redaktora merytorycznego, bo o dziwo, i taką osobę znajdziemy w stopce. Czas spędzony z tą książką nie będzie stracony, ale przed zakupem warto najpierw zapoznać się z innymi tytułami, które mogą okazać się lepsze.