Przeczytawszy wcześniej „Orła białego, czerwoną gwiazdę” i „Boże Igrzysko”, nie mogłem odmówić sobie sięgnięcia po nową książkę znakomitego historyka Normana Daviesa. Kiedy ukazała się „Mała Europa. Szkice polskie”, byłem zachwycony. Autor zasadniczą treść poprzedził wstępem w stylu: jak to się zaczęło. Pierwsze strony części zasadniczej wywołały jednak lekkie zmieszanie, gdyż zaczynałem się zastanawiać, czy Autor nadał książce właściwy podtytuł. Dużą część wypełnił treścią o brytyjskiej polityce wewnętrznej i zagranicznej, szczególnie tej, której uosobieniem stał się premier David Lloyd George. W tej części upiera się, że stosunek szefa brytyjskiego rządu do Polski był ambiwalentny, ale nie wrogi. Z pewnością nie jest to jego obrona, ale ważny głos w dyskursie o podejściu Lloyda George’a do sprawy polskiej po pierwszej wojnie światowej. Los bywa jednak przekorny, gdyż – jak stwierdza Davies – nie Lloyd George ocalił Polskę, ale Polska Lloyda George’a.
Sytuacja jednak wróciła dość szybko do normy i Davies skupił się na tym, na czym zna się bardzo dobrze. Karty książki wypełnił w szczególności treścią o wojnie polsko-bolszewickiej, przestawiając ten konflikt zbrojny jako jeden z najważniejszych w dziejach ludzkości. Próbuje jeszcze raz uświadomić Zachodowi – bo nam nie trzeba – jak ważna była dla dalszych losów Polski i dla cywilizacji w obecnym kształcie. U Daviesa w najnowszej publikacji jest ona przedstawiona w pigułce, ale Autor świetnie wyciąga z tego konfliktu wszystko, co najlepsze, po raz kolejny przekonując (nie nas), że to nie bolszewicy zostali napadnięci przez Piłsudskiego zajmującego Kijów, ale Polacy – przez bolszewię prącą na Zachód.
Kluczową część książki stanowią eseje, będące opisem historii Polski od Mieszka I do czasów najnowszych, z uwzględnieniem sojuszy wojskowych. Dużo miejsca poświęcono Janowi III Sobieskiemu, ostatniemu z królów Polski, którzy w znaczący sposób przyczynili się do rozsławienia imienia naszej Ojczyzny.
Davies wydaje się sugerować, że Polski nie należy lekceważyć, tak jak nie należało jej lekceważyć na którymkolwiek z etapów historii Europy i świata. Przypomina, że kiedyś była potęgą, upadła, odrodziła się jak Feniks z popiołów, przeciwstawiła się totalitaryzmom i ostatecznie triumfowała za sprawą ruchu obywatelskiego „Solidarność”. Dotyka kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej, podkreśla również rolę Polski i jej obywateli w pomocy dla Ukraińcy i Ukraińców, którzy w obliczu rosyjskiej napaści w pierwszym okresie – zanim tak naprawdę Zachód ruszył w sukurs napadniętemu narodowi ukraińskiemu – udzielili schronienia wielu uchodźcom i pomagali walczącym w przetrwaniu ciężkich chwil.
Komentuje również sprawy dla nas bardzo trudne, opisując Polskę współczesną. Davies jest Europejczykiem z krwi i kości. Nie może więc dziwić jego negatywny stosunek do rządów Prawa i Sprawiedliwości, czego nie przemilczał w książce. Wskazuje na podejmowane decyzje, które doprowadziły do konfliktu z Unią Europejską. Dla niego kontynuacja takiej polityki wiąże się z zagrożeniem dla pozycji Polski w Europie.
Wydana w twardej oprawie książka nie pozostawia wiele do życzenia. Nie ma wielu literówek, a te które się zdarzają nie rzutują na odbiór całości. Najbardziej pamiętna to chyba „Michał Tuchaczewski”. Z pewnością brakuje zdjęć, które w pewien sposób ubogaciłyby książkę, a także pozwoliłyby lepiej zrozumieć jej treść. Nie może również zwieść całkowita liczba 448 stron, gdyż faktyczna treść zajmuje niespełna 370. Wydawnictwo Znak przyzwyczaiło Czytelników do bardzo wysokiego poziomu i, szczerze mówiąc, również teraz mucha nie siada.
„Mała Europa” to apel historyka o otoczenie Polski należnym jej szacunkiem, ale czytając tę książkę, można odnieść wrażenie, że Autor często stawia siebie w centrum uwagi. Jakby chciał zogniskować zainteresowanie Czytelnika na swojej osobie i na tym, co wówczas przeżywał na wielu etapach pisania o Polsce, a także trudnościach, z którymi się spotykał ze strony władz w Związku Sowieckim i przejściowo również w PRL.
Osobisty stosunek Daviesa nie powinien dziwić, ale czasem ma charakter dominujący. Można dojść do wniosku, że książka nie jest podsumowaniem twórczości Autora na temat historii Polski, ale swojego rodzaju rozliczeniem z dotychczasowym – skądinąd sporym – dorobkiem pisarskim. Niemniej głębsze przemyślenia pozwalają dostrzec nieprzemijające związanie Daviesa z naszym krajem, szczególnie w zapisie rozmowy z Robertem I. Frostem, w części kończącej książkę: „Sześćdziesiąt lat pisania o Polsce”.
Autor zwraca uwagę na duży problem, który pokutuje od najdawniejszych czasów. Przyczyną słabej znajomości Polski na Zachodzie jest zbyt mała liczba publikacji o historii naszego kraju. Duże znaczenie mają tutaj Polish studies, które według brytyjskiego historyka są źle rozumiane i nawet po wpisaniu tej frazy w Google otrzymujemy wyniki traktujące o filologii polskiej, nie zaś o Polsce w ogóle. Nasza Ojczyzna w świecie zachodnim – jakkolwiek to zabrzmi – za sprawą bariery językowej nie doczekała się istotnych publikacji, które próbowałyby przybliżyć historię naszego kraju społeczeństwom na zachodzie Starego Kontynentu, szczególnie zaś w Wielkiej Brytanii. Dla Daviesa historia i kultura naszego kraju na Zachodzie jest niedostatecznie znana i w tym celu przedstawia on przyczynek do zmian tego stanu rzeczy, publikując dziesięć koncepcji badań nad Polską, poświęcając temu osobny, dość obszerny, rozdział.
Dla polskiego Czytelnika „Mała Europa. Szkice polskie” ma jednak dużą wartość dodaną, gdyż znalazły się w niej nie tylko zaktualizowane teksty brytyjskiego historyka, ale też wcześniej niepublikowane na polskim rynku wydawniczym. Książka jest warta polecenia każdemu, kto interesuje się historią Polski, ale też temu, kto chciałby zgłębić lub poznać brytyjski punkt widzenia na naszą Ojczyznę, zwłaszcza w okresie międzywojnia.