24 lipca obchodzi się w Polsce święto policji. Tak się złożyło, że w tym roku w okolicach tej daty wyszły dwie bardzo podobne książki. Pierwszą jest wydana przez Znak fabularyzowana biografia Krzysztofa Liedela „Gliniarz”, której recenzję mieliście już okazję przeczytać na naszym portalu. Teraz zaś dołącza do niej „Spowiedź psa”, czyli zawodowa biografia Dariusza Lorantego – byłego nadkomisarza specjalizującego się w przestępstwach kryminalnych oraz negocjatora. Jak więc wypada ogólnie i na tle konkurencji książka zaproponowana Czytelnikom przez wydawnictwo Fronda? Przekonajmy się.

„Spowiedź psa” jest zapisem wywiadu, który przeprowadził z głównym bohaterem publicysta Aleksander Majewski. Dziennikarz odgrywa jednak tylko rolę uzupełniającą, ponieważ Lorantego, który jest osobą bardzo komunikatywną i rozgadaną, do mówienia nie trzeba nakłaniać. Biografia obejmuje dorosłe życie pochodzącego spod Kielc policjanta. Służba wcale nie była jego pierwszym wyborem, ale raczej pracą z przypadku, w której doskonale się odnalazł. Do policji wstąpił dopiero w wieku trzydziestu lat, czyli w momencie, gdy wielu policjantów zaczyna myśleć o przejściu na emeryturę, co zresztą jest wielką patologią polskiej policji. W wywiadzie nadkomisarz wspomina jeszcze wiele innych złych rozwiązań systemowych, które powodują, że policja jest zbyt uzależniona od układów i kolesiostwa, oraz nieżyciowych procedur utrudniających sprawne działanie. Mowa chociażby o zmianach na niższych stanowiskach kierowniczych wraz ze zmianą dowództwa czy braku odpowiednich przepisów o wykorzystaniu policyjnych snajperów i nadaniu im prawa do zabicia przestępcy w określonych sytuacjach.

Scen z typowej działalności wydziału kryminalnego znajdziemy stosunkowo niewiele w porównaniu z objętością całej książki. Owszem, główny bohater omawia kilka spraw, w których brał udział, i nie raz odsłania ich drastyczne kulisy, jak strzelanie do nastolatka czy zbieranie palców odciętych porwanemu dla okupu, jednak „Spowiedź psa” jest o czymś innym. Jest to przede wszystkim opowieść o tym, jak praca w policji wpływa na człowieka i jego życie osobiste. Zdaniem Lorantego nie da się jej połączyć z udanym życiem rodzinnym, czego sam jest najlepszym dowodem, bo jest już po trzech rozwodach. Nie da się w niej też zachować nieskazitelnej moralności, ponieważ nawet ktoś taki jak on – wychowany w bardzo wierzącej rodzinie z bogobojnych okolic Kielc – nie oparł się przyjmowaniu od petentów „podziękowań” czy „zachęt” mających zmotywować go do lepszej pracy przy konkretnej sprawie, niezliczonym libacjom alkoholowym na komendzie czy wizytom w burdelach. Pod tym względem ta książka znacznie różni się od „Gliniarza”, mocno skoncentrowanego na clou policyjnej roboty.

Dariusz Loranty bardziej koncentruje się na tym, co działo się na korytarzach i w gabinetach komend i posterunków od początku lat dziewięćdziesiątych, gdy w policji służyło jeszcze wielu zweryfikowanych byłych funkcjonariuszy SB i byłych milicjantów. Komentuje ich postawy wobec zmieniającej się rzeczywistości, jak choćby stosunek do Kościoła. Przedstawiony przez niego obraz nie jest jednoznaczny i w każdej z trzech kategorii policjantów (byli esbecy, byli milicjanci i policjanci pracujący jedynie w III RP) znajdziemy postaci pozytywne i negatywne. Co może zaskakiwać, choć bardziej zainteresowanych PRL-em nie powinno, to liczne spory i niesnaski pomiędzy funkcjonariuszami służącymi wcześniej w różnych strukturach podległych MSW.

Wydana przez Frondę książka pod względem redakcyjnym niczym się nie wyróżnia spośród innych. W środku znajdziemy jedynie kilka czarno-białych fotografii i nie natkniemy się na żadne poważniejsze błędy. Ot typowa rzetelna robota, która powinna być standardem wydawniczym.

„Spowiedź psa” czy „Gliniarz”? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo wszystko zależy od Czytelnika. Jeśli jesteście bardziej zainteresowani typowo policyjnymi zagadnieniami, polecam drugi tytuł. Jeżeli natomiast bardziej ciekawi was, co dzieje się za kulisami tej służby i jak skomplikowane jest prywatne życie niejednego polskiego policjanta, to bardziej pasuje recenzowana pozycja. Ja wybieram „Gliniarza”, głównie ze względu na lżejszy styl, ale i „Spowiedź psa” przeczytałem z zaciekawieniem.