Bohaterami tej książki nie są sowieccy generałowie prowadzący wielkie operacje wojskowe na froncie wschodnim. Tytułową i pierwszoplanową rolę odgrywa w niej „Iwan”, zwykły żołnierz, a raczej ich wielka masa, wystawiona na pastwę losu, Stalina i jego dowódców. Nie ma w niej planowania wielkich ofensyw, przedstawiania stenogramów klęsk Armii Czerwonej ani też późniejszych sukcesów. Catherine Merridale skupiła się na innych problemach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, problemach widzianych z perspektywy zwykłego sowieckiego żołnierza.

„Iwan” jest ukazany z wielu perspektyw. Nie jest to obraz żołnierza ograniczający się do rozkazów, walki i innych zadań, które nierozłącznie wiązały się z wojaczką na froncie drugiej wojny światowej. Historia sowieckiego żołnierza zaczyna się wcześniej, w jakże trudnych dla sowieckiego wojska latach trzydziestych, naznaczonych czystkami NKWD. Po 22 czerwca 1941 roku żołnierze muszą zmierzyć się z nowymi problemami, nie tylko nacierającym Wehrmachtem, ale też swoimi dowódcami, dla których są tylko mięsem armatnim. Przez błędne decyzje i niemoc w początkowej fazie wojny wielu z nich dostaje się do niewoli i wobec początkowej strategii Niemców – ginie z głodu. Części udaje się uciec w panice i bezładzie, bez broni, do lasu, gdzie próbują przetrwać. Początkowo za wrogów mają niemieckie oddziały, zaś później, gdy rozpoczyna się proces odzyskiwania ziem rosyjskich – sowiecki kontrwywiad Smiersz, który odnajduje dezerterów i po selekcji większą cześć likwiduje.

Rozkaz numer 227 – „Ani kroku wstecz!” – z 28 lipca 1942 roku wydany przez Stalina sprawia, że sowieccy żołnierze mają na karku jeszcze jednego wroga: oddziały zaporowe NKWD. Na mocy rozkazu 158 tysięcy sowieckich żołnierzy zostaje rozstrzelanych za tchórzostwo, choć jak sami przyznają, żołnierze bardziej jednak bali się wojsk hitlerowskich niż własnej policji politycznej.

„Wojna Iwana” to opowieść o sowieckim żołnierzu od czasów sprzed drugiej wojny światowej aż do momentu, w którym zdobywa on Berlin, a potem staje się niepotrzebny państwu i, zapomniany, nierzadko popada w skrajną nędzę. Autorka stara się opowiedzieć nie tylko o problemach związanych stricte z działaniami na polu walki. Idzie znacznie szerzej. Pokazuje, że sowieccy żołnierze nie chcieli umierać za komunizm, a haseł Marksa i Lenina w ogóle nie rozumieli. Walczyli, gdyż zostali powołani do wojska siłą lub mieli rachunki do wyrównania z najeźdźcami, którzy zabrali im rodziny i spokojne życie.

Catherine Merridale – Wojna Iwana. Armia Czerwona 1939–1945. Przekład: Piotr Chojnacki, Katarzyna Bażyńska-Chojnacka. Znak, 2020. Stron: 472. ISBN: 978-83-240-7817-2.

Istotne są również problemy związane z seksem na wojnie, sprawą tak zwanych żon frontowych, ale też brutalnych gwałtów na kobietach w różnym wieku na terenach, które bolszewicy „wyswabadzali”. Szczególną odmianę przybrały one na ziemiach, które przed drugą wojną światową były niemieckie. Po przekroczeniu granic Prus Wschodnich – podżegani przez politruków – rzucili się do okrutnych gwałtów i morderstw w odwecie za to, co Niemcy robili z ich rodaczkami. Traktowano łupy i grabieże jak trofea wojenne, a skala wysyłania przedmiotów różnego rodzaju do ojczyzny była zatrważająca. Szerzyło się pijaństwo do tego stopnia, że żołnierze topili się w winie w piwnicach, w których Niemcy bądź Węgrzy składowali dużo beczek.

Niemniej jednak skala problemów społecznych, które niesie sam udział żołnierzy w przeciągającej się wojnie, jest gigantyczna. Tym, którzy przeżyli, niejednokrotnie życie waliło się w gruzy, gdyż w trakcie działań wojennych dowiadywali się, że ich związki małżeńskie nie wytrzymywały próby i się rozpadały. Okazywało się, że nie mają do czego wracać i muszą układać sobie życie na nowo.

Książka Merridale – a raczej jej drugie, zmienione wydanie – ma tę zaletę, że powstała na bazie wywiadów z ponad dwoma setkami weteranów oraz pamiętników i listów żołnierzy. Autorka ponadto wykorzystywała odtajnione materiały z archiwów wojskowych i NKWD.

Do strony redakcyjnej – jak w przeważającej części publikacji Znaku – nie można mieć zarzutów. Książkę przetłumaczono na język bardzo przystępny Czytelnikowi. Podjęta tematyka, solidne wydanie, gruba oprawa i mnogość czarno-białych fotografii zachęcają, aby z „Wojną Iwana” spędzić czas, korzystając z letniej pogody gdzieś nad jeziorem bądź w parku. Czyta się ją szybko i łatwo.

Książkę można polecić zarówno tym, którzy historię zmagań milionowych armii na froncie wschodnim mają w jednym paluszku, jak i dopiero zgłębiającym te zagadnienia. Pierwszym pozwoli skonfrontować nabytą wiedzę z literatury pisanej z pozycji dowódców, którzy z prawdziwym życiem i śmiercią na froncie mieli mało do czynienia. Drudzy będą mogli podejść z większym krytycyzmem do rosyjskich historyków piszących o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Mimo iż książkę wydano po raz pierwszy ponad dziesięć lat temu, tematy, które porusza „Wojna Iwana”, nie straciły na aktualności, a w czasie obchodów konkretnych rocznic drugiej wojny światowej w Europie odżywają na nowo i będą odżywać jeszcze przez wiele lat.