Druga wojna światowa, chociaż tak odległa i tak dobrze udokumentowana, wiąż kryje wiele tajemnic. Są tajemnicami przynajmniej dla przeciętnych obywateli, a nawet tych nieco mniej przeciętnych, bo na przykład badaczy i historyków tamtego okresu, wiele bowiem dokumentów ciągle opatrzonych jest klauzulami tajności i niewiele wskazuje na to, żeby poszczególne państwa skłonne były dzielić się sekretami przeszłości z ogółem społeczeństwa. Dlatego zwłaszcza jeśli chodzi o działalność wywiadów i służb specjalnych, ciągle skazani jesteśmy na wiele domysłów, a dotychczas opublikowane prace z różnych względów nie zawsze opowiadają prawdę o tym jak się rzeczy miały. Z tą sytuacja chociaż w malutkiej części postanowił zmierzyć się rosyjski historyk Borys (przez wydawcę nazywany Borisem) Sokołow, który obala wiele wytworzonych przez propagandę mitów dotyczących walki wywiadów na froncie wschodnim.

W przeciwieństwie do wielu autorów, którzy koncentrują się na poszukiwaniu sensacji i odkrywaniu nieznanych dotąd wątków konfliktu, Sokołow poddaje analizie istniejące już opracowania i dokumenty, a następnie poddaje je krytycznej analizie. Nie chodzi tylko o tytułowe polowanie na przywódców III Rzeszy i Związku Radzieckiego, ale o szerszy kontekst działalności wywiadów radzieckiego i niemieckiego oraz akcji obu tych instytucji. Oczywiście Czytelnik znajdzie tam również rozdziały odnoszące się bezpośrednio do prób zamachów na obu wodzów – a raczej wyimaginowanych prób bo jedyną rzeczywistą próbą zamachu był zamach Stauffenberga z 20 lipca 1944 roku, z którym wywiad radziecki nie miał nic wspólnego – ale nie stanowią głównej osi książki.

Oprócz tych o zamachach na Stalina i Hitlera autor rozprawia się także z mitem zamachu na prezydenta Roosevelta w Teheranie, którego pomysł faktycznie istniał, jednak nie wyszedł poza fazę wczesnego planowania. Stawia też czoła innym popularnym stwierdzeniom, jak na przykład tej, że Martin Bormann był radzieckim agentem, a inwigilacja w ZSRR była tak wielka, że Niemcy nie zdołali umieścić żadnego agenta chociażby w pobliżu sztabu generalnego wroga. Tematów podejmowanych przez Sokołowa jest znacznie więcej, ale recenzja nie jest odpowiednim miejscem na ich wyliczankę.

Swoje wywody autor opiera na krytycznej analizie powszechnie dostępnych źródeł: dokumentów, książek, wspomnień, nie tylko rosyjskich ale i zachodnich, i wzajemnej ich konfrontacji. Do tego dochodzi historyczne doświadczenie i zdolności analityczne. Pomimo dosyć poważnego tematu książkę czyta się sprawnie. Autor nie stroni od dygresji i osobistych przemyśleń, a nawet drobnych złośliwości pod adresem uczestników wydarzeń czy autorów piszących historie zgodnie z wymogami ówczesnej linii partii. W żadnym wypadku nie jest to drętwa analiza kolejnych dokumentów, momentami książkę czyta się jak powieść.

„Polowanie na Stalina, polowanie na Hitlera” została wydana przez Inicjał w serii z czerwoną gwiazdą. Nie ma czym się zachwycać, ale nie ma też czego krytykować, ot solidna rzemieślnicza robota. Kto czytał którąś z poprzednich książek z tej serii bądź chociaż ich recenzje w naszym serwisie, wie czego się może spodziewać. Na pewno nie można powiedzieć, że forma jest tu ważniejsza od treści.

Dla zainteresowanych tematyką jest to pozycja obowiązkowa, rzuca bowiem nowe światło na ciemne i nawet dziś niejasne karty historii. Dla pozostałych Czytelników może, ale nie musi to być interesująca pozycja. Większość z nas woli jednak czytać o wielkich bitwach niż działaniach agentów wśród partyzantów na Zachodniej Ukrainie. Z pewnością takie osoby też ona wzbogaci, ale jeżeli ją pominiemy, zbytnio stratni też nie będziemy.