Po pierwsze – tytuł. Po angielsku brzmi on „Hitler’s Engineers. Fritz Todt and Albert Speer – Master Builders of The Third Reich” i doskonale odpowiada zawartości, bo tematem książki są losy tych dwóch budowniczych. Tymczasem (odredakcyjna?) wstawka „tajna armia Hitlera” w polskim wydaniu może sugerować, że książka opowie o masie niemieckich inżynierów na różnych szczeblach machiny niemieckiego przemysłu (bo na okładce nie widać jeszcze nazwisk Todta i Speera). Co więcej, stwarza to wraz z tytułem serii „Sekrety historii” i zdjęciem myśliwca Me 262 wrażenie, że to kolejna książka pełna sensacji i bzdurnych teorii z gatunku nazistowskiej bazy na Antarktydzie. Tymczasem to bardzo rzeczowa książka!
Książka składa się z 11 rozdziałów w układzie chronologicznym. Pięć pierwszych dotyczy Fritza Todta, poszczególnych stopni jego kariery i dokonań. Sporo uwagi poświęcił Autor nieco tajemniczym okolicznościom jego śmierci w wypadku lotniczym, reakcji nazistowskiej „wierchuszki” i pogrzebowi. Pozostała część książki poświęcona jest Albertowi Speerowi (z pewnego rodzaju interludium o pociskach rakietowych i niemieckiej bombie atomowej), ale opowieść nie kończy się wraz z kapitulacją Niemiec. Omówiona jest jego interesująca postawa w trakcie procesu norymberskiego i trzeci etap jego życia, znaczony pisaniem i wydawaniem wspomnień.
W książce Taylora oprócz głównego nurtu narracji znajdziemy liczne wstawki z informacjami uzupełniającymi. Nie są to krótkie kapsułki, ale wręcz minirozdziały zajmujące nieraz kilka stron. Wydawca wyróżnił je szarym tłem, niewystarczającym jednak do szybkiego zorientowania się gdzie taki minirozdział zaczyna się i kończy. Dość znacznie utrudnia to śledzenie głównego nurtu opowieści.
Wielką zaletą książki jest mnogość świetnie dobranych rycin i fotografii, z których duża część publikowana jest po raz pierwszy (między innymi zdjęcia pochodzące z albumu Hermanna Göringa). Nie można za to powiedzieć wiele dobrego o mapach. Mapa Wału Atlantyckiego (s. 191) robi wrażenie zrobionej w popularnym programie MS Paint. Żadna sztuka narysować od nowa linię pokrywającą się z brzegiem Atlantyku we Francji, Belgii, Holandii, Danii i Norwegii na nowym, estetycznym podkładzie. Mapy na stronach 242 i 243 zdają się zaś nosić piętno anglosaskiej ignorancji realiów Europy Środkowej. Dotyczą one odpowiednio lat 1940 i 1944, gdy tymczasem granice odpowiadają stanowi na sprzed roku 1938. Widzimy tam więc Czechosłowację, Austrię i Polskę.
Niewielkie potknięcia zauważy uważny Czytelnik także w tekście. Na stronie 22 rozwinięty zostaje skrót SS i wyjaśniony jako „Sztafety Ochronne NSDAP”. Niestety – tłumacz lub redakcja utrwalają wielce niefortunne tłumaczenie nazwy tej organizacji. „Staffel” to sztafeta, ale w sporcie. Staffel w przypadku SS termin pożyczony od wojska, odnoszący się do małego pododdziału. Można więc zastosować uogólnienie, i mówić o oddziałach ochronnych. Na marginesie: autorzy polskiego hasła o SS w Wikipedii proponują tłumaczenie „eskadry ochronne”1 i powołują się na niemieckojęzyczne hasło w tejże encyklopedii, które mówi, że nazwa ta intencjonalnie przywoływała skojarzenia z jednostką lotnictwa. Ta informacja z kolei pochodzi prawdopodobnie z książki autorstwa dwóch Anglosasów, więc mnie nie przekonuje ani trochę{2}. W tym momencie wolę unikać słowa „eskadra” a już na pewno „sztafeta”.
Ogromnie dziwiły mnie zdania typu: „[…] Führer po praz pierwszy zwrócił uwagę na fakt, że nazistowskie Niemcy potrzebują […]” (s. 97–98) – a jakież inne były Niemcy pod kierownictwem Hitlera? W tekstach anglojęzycznych obecność tego przymiotnika jest niejako naturalna, ale czy polski Czytelnik potrzebuje takiego dookreślenia? Może to kwestia gustu, ale nazywanie kraju, który 22 czerwca 1941 zaatakował Hitler, „sowiecką Rosją” (s. 145) to już zdecydowanie błąd merytoryczny, przy czym daję głowę, że Autor pisał właśnie „Soviet Russia”. Na stronie 104, w dodatku zatytułowanym „Bunkry”, Taylor wprowadza autorskie rozróżnienie: „Podziemna konstrukcja nosi nazwę schronu, natomiast bunkry to obiekty naziemne”, by pół zdania dalej nieco zbliżyć się do prawdy: „Tysiące bunkrów Wału Zachodniego można podzielić na dwa główne typy: pozbawione uzbrojenia, służące jako schrony dla wojska lub składy amunicji, oraz bunkry uzbrojone”. Głowa może zaboleć od tego betonu… no właśnie – betonu a nie cementu („wylewana była cementowa podłoga” – s. 105). Poplątano też trochę wyjaśnienie lokalizacji poligonu SS: „w Pustkowie koło Blizny w Polsce” (s. 233). Raczej w Bliźnie koło Pustkowa, czy – jeszcze lepiej – koło Dębicy. W Generalnym Gubernatorstwie.
Mimo omówionych wyżej niedomagań, polecam tę książkę każdemu zainteresowanemu techniczną stroną II wojny światowej. Zawiera sporo usystematyzowanej i przystępnie zaprezentowanej wiedzy. Autor nie wahał się wyrażać swoich opinii, co znacznie ożywia książkę.
Przypisy
1. Por. http://pl.wikipedia.org/wiki/Schutzstaffel. [dostęp 13.01.2012]