Bycie królem, królową, księżniczką – to może być rozkoszne marzenie w umyśle dziecka, lecz wielu ludzi, dla których to „marzenie” jest codziennością, widzą w swojej błękitnej krwi utrapienie, a czasem nawet przekleństwo, nie są w stanie pogodzić się z tym, że ich życie musi być podporządkowane tak zwanemu wyższemu dobru. Z konfliktu między obowiązkami a pragnieniami osobistymi wynikł bodaj największy skandal obyczajowy dwudziestolecia międzywojennego, którego zarzewiem stała się pewna z pozoru niepozorna Amerykanka.

„Nie była ani ładna, ani szczególnie błyskotliwa” – tak pisze o Wallis Simpson polski wydawca jej biografii na ostatniej stronie okładki. Fakt, że koronowany władca największego imperium świata ustąpił z tronu po niespełna roku panowania, by związać się z dwukrotną rozwódką z Pensylwanii, wstrząsnął społeczeństwem tak bardzo, że gdyby nie knowania Hitlera i Stalina, skandal ten byłby głównym tematem rozmów socjety jeszcze chyba w połowie lat 40.

Głównym źródłem bibliograficznym „Tej kobiety” są listy, zwłaszcza te pisane przez samą główną bohaterkę. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim uczciwość Autorki wobec Czytelnika. Wallis Simpson widziana oczami Anne Sebby to faktycznie kobieta zimna i wyrachowana, pragnąca nade wszystko majątku oraz zainteresowania i uznania w oczach ludzi z „towarzystwa”. A Edward? Z nim obchodzi się niewiele lepiej. Wytyka mu jedną po drugiej wszystkie wady jego charakteru, z nieobliczalnym zachowaniem na czele, konkludując, że mogły wynikać z nieprawidłowego rozwoju psychicznego. Nieszczęśni bohaterowie tej historii dobrali się więc jak w korcu maku, gdyż jak twierdzi Sebba, i Wallis Simpson nie była wolna od pewnego wrodzonego defektu. Dotknięta miała być bowiem zaburzeniem rozwoju płciowego, co miało być źródłem między innymi jej stosunkowo męskiej urody czy niemożności zajścia w ciążę, ale i podświadomego pragnienia, by szukać potwierdzenia swojej kobiecości w co bardziej namiętnych związkach z mężczyznami.

Uczciwość wobec Czytelnika nie występuje jednak kosztem uczciwości wobec Wallis i Edwarda. Ją bronią defekt genetyczny (podkreślmy raz jeszcze: rzekomy) i konwenanse epoki, którym jednak panna Warfield – takie było bowiem jej nazwisko panieńskie – poddawała się dość chętnie. Jego z kolei poza lekkim upośledzeniem umysłowym miałoby usprawiedliwiać niezrozumienie ze strony ostrego, wymagającego ojca, które jeszcze bardziej pogłębiło zaburzenia umysłowe przyszłego króla i uczyniło jego charakter jeszcze bardziej nieznośnym, pragnienie akceptacji zaś – bardziej dojmującym. To właśnie dała mu Wallis Simpson, która sama miała za sobą trudne dzieciństwo.

Odnoszę jednak wrażenie, że zbyt wiele miejsca poświęcono na snucie domysłów – brak przecież namacalnych dowodów medycznych w tej kwestii – kosztem wejrzenia w życie Wallis Simpson w dwóch pierwszych małżeństwach. Choć może raczej należałoby powiedzieć: w drugim. Nieszczęśliwe pożycie z Earlem Winfieldem Spencerem, pierwszym dowódcą Naval Air Station San Siego, opisano na tyle, na ile było to możliwe. Ale już związek z Ernestem Simpsonem był zdecydowanie ciekawszy, a uczucia Wallis wobec małżonka – trudniejsze do zdefiniowania. Chciałbym też móc dowiedzieć się więcej o co najmniej dwuznacznym flircie państwa Windsorów z hitleryzmem. Gdyby powiodły się plany inwazji na Wielką Brytanię, jest wielce prawdopodobne, że zostaliby marionetkową parą monarszą.

Niezależnie od błędnego moim zdaniem rozłożenia akcentów jest to książka niezwykle „czytliwa”. Autorce brakuje może erudycji i polotu Normana Daviesa czy – aby pozostać w kręgu biografii – Waltera Isaacsona (ciekawe, że jego najlepsze dzieła wciąż nie doczekały się polskiego przekładu), lecz jest to brak z kategorii tych ledwo dostrzegalnych. „Ta kobieta” pozwala wejrzeć głęboko – na tyle, na ile to możliwe – w umysł i osobowość „tej kobiety”. Nie jest to wszakże przyjemna wycieczka. Łatwo zrozumieć, dlaczego całe otoczenie Edwarda dziwiło się jego decyzji. Abdykować dla kobiety? A niech mu tam będzie. Ale abdykować dla TAKIEJ kobiety?

Książka Anne Sebby to z pewnością jedna z najciekawszych biografii, jakie ukazały się ostatnio na polskim rynku. Czy zupełnie zmieni nasze postrzeganie Wallis Simpson i przysporzy jej sympatyków? Z pewnością nie. Wręcz przeciwnie, raczej potwierdzi przynajmniej część powszechnie panujących, nieprzychylnych jej opinii. Ale zarazem wyjaśni, dlaczego Wallis Simpson była, jaka była, dlaczego postanowiła związać się z Edwardem, dlaczego – jak się wydaje – więcej na tym małżeństwie straciła niż zyskała i dlaczego ostatnie lata jej życia tak bardzo odstawały od standardów, jakich mogłaby oczekiwać żona króla, choćby i byłego. Gdyby tylko Autorka powstrzymała się choć trochę od spekulowania i snucia domysłów, byłaby to biografia niemal idealna.