ZSRS zapisał się w dziejach świata chyba przede wszystkim jako państwo ciągłego terroru i strachu, czego obrazem była sieć więzień, obozów i łagrów, tworząca, jak to określił Aleksander Sołżenicyn, archipelag rozsianych po całym kraju obozowych wysp. Powiedzenie krążące po ulicach sowieckich miast tamtych czasów mówiło, że w ZSRS ludzie dzielą się na tych którzy siedzieli, siedzą lub będą siedzieć. O prawdziwości tych słów mógł przekonać się Autor książki „Biez wodki”, Aleksander Topolski, który był więźniem ZSRS przez niemal trzy lata wojenne. Topolski wpisuje tym samym swoją opowieść do szerokiego nurtu literatury obozowej, obok takich nazwisk jak Sołżenicyn, Herling-Grudziński, Ossendowski, czy Rawicz. Mimo ogromu literatury o podobnej tematyce opowieści z radzieckich łagrów wciąż cieszą się niesłabnącą popularnością.

Topolski wychował się w małej miejscowości Horodence tuż nad granicą z Rumunią. Po wybuchu II wojny światowej widział siebie jedynie w mundurze wojskowym. Wraz z grupą innych Polaków pod osłoną nocy usiłował zbiec z kraju opanowanego przez Sowietów, aby zaciągnąć się do armii we Francji. Jego losy potoczyły się zgoła inaczej. Szesnastoletni Topolski trafił do sowieckiego więzienia za nielegalną próbę przekroczenia granicy. Od tego momentu zaczęła się jego dramatyczna tułaczka po kolejnych celach więziennych i obozach pracy. Autor poznał tam prawdziwe uczucie głodu („Z biegiem czasu myślenie o jedzeniu stało się obsesją”), strach i trud ciężkiej pracy, nieraz w nieludzkich warunkach. Mimo to humor, a nawet ironia wciąż towarzyszyły Topolskiemu, nie pozwalając na poddanie się. Być może właśnie stawianie czoła wszelkim przeciwnościom losu z podniesioną głową sprawiło że dziś możemy czytać wspomnienia Autora. Ostatecznie, po licznych perypetiach, trafił pod samą granicę sowiecko-afgańską, gdzie wreszcie odnalazł polską armię, tworzoną tam za przyzwoleniem Stalina. Jak potoczyły się dalsze losy Autora? Być może już niedługo będzie nam dane zaspokoić ciekawość. Jak podaje strona withoutvodka.com, Aleksander Topolski pracuje nad kolejną książką, opisującą jego przeżycia z wojny a w planach ma jeszcze trzecią część, przedstawiającą jego tułaczkę po świecie po II wojnie światowej.

Autor snuje opowieść barwnym, lekkim językiem, umiejętnie rozbudzając ciekawość Czytelnika. Książka, mimo że pisana przez siedemdziesięciosiedmiolatka, ukazuje obozowy świat oczami szesnastoletniego chłopca. Pozwoliło to Autorowi na spojrzenie specyficzne u młodych ludzi, patrzących na niedolę z niegasnącą nadzieją, pozwalającą przezwyciężać wszelki trud. Dodatkowo opowieść okraszona jest licznymi anegdotami, czasem przerażającymi (jak choćby okrutna kara za oszukiwanie w kartach), a czasem zabawnymi. Topolski niewątpliwie ma talent narratorski, sprawia, że Czytelnik ma wrażenie uczestnictwa we wszystkich wydarzeniach. Razem z Autorem cierpi głód i chłód więziennej celi, dzieli z nim trudy obozowego życia, ale również nadzieję na odmianę losu.

Denerwująca może być niekiedy maniera tłumaczenia przez Autora pewnych oczywistych faktów. Nie pojawia się to jednak zbyt często i jest zrozumiałe, jako że książka pierwotnie była pisana pod czytelników anglojęzycznych.

Książka została wydana bardzo porządnie, do czego wydawnictwo Rebis zdążyło nas już przyzwyczaić. Twarda oprawa z obwolutą sprawia, że książka posłuży niejednemu Czytelnikowi. Dodatkowym smaczkiem są zdjęcia przedstawiające między innymi młodego Autora (osiem nieponumerowanych stron), a także mapka obrazująca tułaczkę Topolskiego po ZSRS i plan obozu pracy w Kijowie.

Podsumowując, książka Aleksandra Topolskiego jest pozycją godną polecenia. Jeśli chcesz dowiedzieć się, drogi Czytelniku, co to jest tufta, jak odpalić papierosa bez zapałek czy w jaki sposób wykonywało się więzienne tatuaże, z pewnością nie będziesz zawiedziony. Pamiętać należy jednak, że jeśli ktoś ma już za sobą takie dzieła jak „Archipelag Gułag” czy „Inny świat”, nie znajdzie w tej książce wiele nowego. Uważam jednak, że każdy, kto przeżył piekło sowieckich łagrów, zasługuje choćby na te kilka wieczorów i wysłuchanie swojej opowieści.